Yeah - krzyknął i wynurzył sie z traw, przykląkł na lewej nodze i nacisnął spust. Najpierw celował do tego z granatem w ręce i gdy zobaczył, że trafiły w niego conajmniej 4 pociski z jego karabinu przeniósł ogień na dwóch pozostałych wietnamców, zużywając na nich magazynek. Ale zużył magazynek właściwie, widział jak każdy z nich przyjął "na swoją zółtą klatę" pewne ilości ołowiu. Szybko padł na ziemię i wymienił magazynek. Zsunął boonie jeszcze bardziej na kark, bo łuski z karabinu Sonniego leciały na jego. Już nie wstawał, czekał aż to ucichnie. Zadaniem medyka jest opatrywanie ran, a nie strzelanie z zaskoczenia, ale co tam. Jak na razie słyszał tylko krzyki tych skośnookich komunistów.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |