Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2010, 01:18   #28
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Dunin stał w łazience przed lustrem i patrzył na swoją zmęczoną twarz. Ostatnie dni zostawiły na niej wyraźne ślad zmęczenia i przeżywanego stresu. Od momentu, gdy przyjechał na pogrzeb nie spał dobrze ani jednej nocy. Rozplątanie węzła, który niewątpliwie zaczął się wokół niego zaciskać, przestało być już tylko frywolną zabawą, a zaczęło być grą o życie. Nie było żadnych wątpliwości, że Dunin nie może się wycofać. Wpadł w to bagno po uszy i teraz nie pozostawało nic innego jak doprowadzić tę grę do końca.
Najgorsze było to, że czuł się jak nic nieznaczący pionek, którego każdy przesuwa gdzie mu wygodnie. Wszyscy zdawali się wiedzieć więcej od niego. Zdawał sobie sprawę, że udawanie masona, ba mistrza masońskiego, na dłuższą metę musi skończyć się klapą. Udało się nabrać na to redaktora Mostowicza oraz zaślepionego karierowicza, gdańskiego namiestnika Hitlera Alberta Forstera. Czy jednak uda się to samo z tajemniczym oficerem SS.
Informacje jakie uzyskał Dunin, wczoraj w trakcie swobodniej rozmowy z Forsterem, potwierdzały tylko że jest on osobą nieprzeciętną, wybitną i na pewno inteligentną.
Obersturmführera Bachmanna pochodził ze starej szlacheckiej rodziny z tradycjami wojskowymi. Z tego co wiedział Forster, Bachmann niegdy nie miał dobrych relacji z ojcem i dlatego też od najmłodszych lat podróżował z matką, która znanym w Niemczech marszandem sztuki. Jeździła po świcie wyszukując dla bogatych klientów ciekawych i interesujących ich dzieł sztuki. Namiestnik Gdańska konspiracyjnym szeptem zdradził Duninowi, że często zdobywanie tych dzieł odbywało się na granicy lub nawet z pogwałceniem prawa.
Ojciec Bachmanna jest zawodowym oficerem i ponoć od początku ideologicznie i finansowo popierał światłe idee narodowegosocjalizmu i Hitlera. To on pomógł synowi w błyskawicznej karierze wojskowej. Młody Gunter jeszcze na studiach zapisał się do NSDAP i zaraz po zdobyciu dyplomu zgłosił się, za radą ojca, do nowej formacji. Jak Bachmann wciągu zaledwie kilku lat dorobił się tak wysokiego stopnia, Forster nie wiedział. Przypuszczał, że pewnie duża w tym zasługa ojca Guntera, który ponoć pracuje w bliskim otoczeniu samego Fuhrera.
Dunin wysłuchał tych wszystkich informacji, ale nie mógł pozbyć się wrażenia, że Forster nie mówi mu całej prawdy, a być może nawet jej nie zna.

Z lustra patrzył na Dunina zmęczony mężczyzna o podkrążonych oczach i bladej twarzy. Tomasz wiedział, że jego wizyta w toalecie nie może trwać w nieskończoność. Wytarł się w gruby frotowy ręcznik i wrócił do salonu.
Tam toczyła się ostra dyskusja w której Bachmann oskarżał namiestnika o niekompetencję, ignorancję i brak rozumu. Z jego słów dobinie wynikało, że sprawa "słowiańskiego artefaktu nieśmiertelności" nie jest mu wcale tak obojętna jak to przedstawiał na początku.
- O herr Duhnin - rzucił Forster przerywając Bachmannowi tyradę inwektyw.
Obersturmführer wyraźnie się speszył, obciągnął marynarkę munduru i stanął twarzą do okna. Wpatrując się w dal powiedział:
- Przepraszam pana za moje zachowanie. Wiem, że niemieckiemu oficerowi nie przystoją takie słowa, ale... Rozumie pan, że przez ignorancję mojego kolegi straciliśmy nie tylko część artefaktu, ale także szansę na szybkie schwytanie napastników. To niedopuszczalne zaniedbanie.
Dunin milczał, wolał w tym sporze nie opowiadać się po żadnej ze stron. Wyraził tylko swoje zaniepokojenie całą sprawą i przypomniał, że to nie pierwszy atak na jego osobę.
Obersturmführer z zainteresowaniem wysłuchał relacji Dunina o zajściu w hotelu "Jantar" Co ciekawe mniej wypytał o wygląd napastników, a bardziej interesował go zmarły oficer SS. Dunin nie wiedział czy się z tego cieszyć czy nie, ale odnotował tylko jeden fakt. Bachmann także nie wie wszystkiego o całej sprawie a to dawało Duninowi jakąś nad nim przewagę.
Tomasz mówił uważnie i strannie dobierał słowa. Żadnych ostatecznych deklaracji. Starał się tak prowadzić rozmowę z SS-manem, by ten jak najmniej wywnioskował z całej sprawy.
- Myślę, że pan Duhnin ma rację - rzekł w końcu Bachmann - Jego i moja dalsza obecność w Danzig nie ma żadengo sensu. Trzeba jak najszybciej ruszać na wschód, by odszukać drugą część artefaktu.
Ta wypowiedź przyniosła Tomaszowi dużą ulgę. Opisał mężczyzną jak wygląda pierwsza część artefaktu i by uspokoić nie co atmosferę stwierdził, że napasticy kimkolwiek są nie zdołają szybko otworzyć pudełka i odszyfrować informacji jakie są w nim ukryte.
Forster po tych słowach uspokoił się i rozluźniając krawat powiedział:
- Mam nadzieję, że tak właśnie jest. Nie darowałbym sobie, gdy przez moje zaniedbanie atrefakt dla Fuhrera przepadł. Gunter ma rację. Od początku powinienem zapewnić panu większą ochronę. Musi mnie pan jednak zrozumieć, herr Duhnin, mam wiele sprawa na głowie. Właśnie wybuchła wojna, ja muszę zapewnić ciągłość władzy i w tym całym zamieszaniu zjawia się pan...
- Albercie nie tłumacz się, to jest żałosne. Skomlesz jak pies. - słowa Bachmanna były ostre i brutalne i sprawiły, że namestnik Gdańska wręcz skulił się w sobie.
- Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Musisz teraz Albercie postawić na nogi wszystkich swoich ludzi i odnaleźć tych ludzi. Ja z panem Duninem wyruszamy wieczorem. Zgodnie z pańską sugestią wyjedziemy z Danizg w tajemnicy. Na razie zostanie pan jeszcze u Alberta. Przyślę po pana samochód popołudniu, około godziny czwartej. Kierowca wjedzie do garażu i tam pan do niego wsiądzie. Kierowca wywiezie pana za miasto i spotkamy się na rogatkach. Dobrze by było, żeby tę pierwszą część drogi przez miasto przebył pan leżąc na tylnim siedzeniu.
Dunin nie wdawał się w dyskusje tylko kiwnął na zgodę.
- Proszę też wziąć to - Obersturmführer położył na stół pistolet Lugera wraz z dodatkowym magazynkiem i czarną kaburą - Mam nadzieję, że nie będzie panu potrzebny, ale lepiej dmuchać na zimne. W obecnej sytuacji nie możemy pozwolić, by nasz przeciwnik jeszcze raz nas zaskoczył.



Tak zakończyła się poranna rozmowa z Bachmannem i Forsterem. Po niej obaj panowie opuściali Dunina, by zająć się swoimi sprawami. Tomasz został sam, nielicząc służby, w domu namiestnika Gdańska. Miał sporo czasu i postanowił go wykorzystać na drzemkę. Chwila odpoczynku i relaksu na pewno mu się przyda przed tą niebezpieczną podróżą. Poprosił służbę o budzenie i obiad na czternastą trzydzieści i poszedł na górę.
Sen przyszedł szybko i Dunin pogrążył się w błogim odpoczynku.

Gdy pokojówka obudziła go, Dunin był innym człowiekiem. Myślał o wiele szybciej i racjonalniej. Obmywając twarz stwierdził, że i wygląda lepiej.
- Jeszcze ostatni posiłek i można ruszać - zażartował w myślach.
Obiad był wyśmienity. Forsterowi trzeba było przyznać, że ma wyśmienitą kucharkę. Pstrąg w migdałach na maśle oraz krem z borowików były rewelacyjne. Całość uzupełniła lampa wytrwnego Chablis.
Zrelaksowany Tomasz pozowlił sobie zasiąść w skórzanym fotelu w saloni i poczęstować się cygarem, które tak smakowało mu wczoraj wieczorem. Gdyby nie to, że przebywał w mieszkaniu wroga swojej ojczyzny i nie musiał uganiać się po całej Polsce spełniając ostatnią wolę swojej znajomej mógłby powiedzieć, że to jest szczęśliwy, spokojny i zadowolony.

- Herr Duhnin, właśnie przyjechał samochód - poinformowała go młoda pokojówka.
Sądząc po akcencie i urodzie, prawdopodobnie Polka. Po chwili do salonu wszedł młody żołnierz w munurze SS. Strzelił obcasami i trzymając czapkę na prawej ręce powiedział:
- SS-Oberschütze Michael Baade. Jestem kierowcą Obersturmführer Bachmanna. Mam rozkaz zawieść pana do mojego dowódcy.
- Tak wiem, proszę chwileczkę zaczekać. Tylko zabiorę bagaże i możemy ruszać.

W garażu czekał już na nich nie rzucający się w oczy kremowy Adler Junior z 1934 roku. Nie był to może szczyt luksusu jeżeli chodzi o samochody, ale Bachmann pewnie wolał uniknąć rzucania się w oczy.

Dunin schował walizki do małego bagażnika z tyłu auta, a sam usiadł na tylnej kanapie. Było tam niewiela miejsca i Dunin pomyślał, że wolałby nie jechać tym samochodem w dłuższą trasę.
Młody żołnierz odpalił silnik i wyjechał z posesji Forstera.

Ledwo odjechali kilkaset metrów od willi namiestnika Gdańska, gdy wydarzyło się coś niespodziewanego. Dunin zgodnie z sugestią Bachmanna, leżał na tylnej kanapie, by nie rzucać się w oczy, gdy usłyszał strzał. Po chwili krzyk kierowcy, pisk opon i kolejny strzał. Tomasz poczuł, że samochód pędzi już całokowicie bezwładnie. Młody żołnierz leżał, prawdopodobnie martwy na kierownicy. Dunin wychylił się delikatnie, by zorientować się w sytuacji. Nie wyglądało to dobrze. Tomasz zauważył co najmniej jednego napastnika ukrytego wśród drzew, który z wyciągniętą bronią mierzył do auta. Samochód pędził w poprzek skrzyżowania, wprost na łąkę. Czasu na reakcje nie było za wiele. Dunin musiał myśleć i działać błyskawicznie, od tego zależało jego życie.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline