Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2010, 04:14   #33
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Tokyo ; Shibuya ; Shiroi Kami Club ; około godziny 22

Gakidou spokojnie wpatrywał się w wypełnioną salę, przez okienko w niewielkim pomieszczeniu zawieszonym nad sceną.
- Więc Amerykanina wczoraj nie było w jego pokoju ? - przemówił po chwili. Kolorowe światła jupiterów od czasu do czasu, wślizgiwały się do ciemnego pomieszczenia.
- Tak jak mówiłem wcześniej, Gakidou-sama. Szukałem wszędzie. Ale... Ta stara jędza spała, więc niczego się nie dowiedziałem. Dzisiaj mam jednak kilka nowszych wieści...- Takamochi przysiadł na zniszczonej sofie. Nanami właśnie napełniała słoiki lodem z maszynki. - Dzisiaj rano stara była jakaś podłamana. Spytałem się ją o przyczynę. Powiedziała, że John-san'a zabrała karetka. Przepił się i zaćpał. - jego usta wykrzywiły się w uśmiechu. - W sumie mogłem się tego spodziewać. W pokoju waliło rzygami... Aż mnie zemdliło. - Gakidou odchrząknął lekko, dając widocznie do zrozumienia , że te komentarze są zbędne. - Dzisiaj rano pojechałem do szpitala. Zmarł. Podobno przez kokainę zrobił mu się zakrzep w sercu... I zdechł.
- To nieco komplikuje sytuację. Mógł być przydatny.
- podsumowała Nanami podając im whisky z lodem.
- Nic straconego. Jest zbyt wiele istnień jemu podobnych, by przejmować się jego śmiercią. Takamochi. Dobrze się spisałeś. - rudzielec upił łyk alkoholu , po czym skierował swoje obliczę w stronę chłopaka na sofie. Srebrne oczy lekko błysnęły. Takamochi przełknął głośno ślinę. Jego ciało zadrżało , a po chwili opadł rozluźniony na sofę, jednocześnie błądząc nieobecnym spojrzeniem po suficie. Chwila zapomnienia. Ta dzięki , której jeszcze miał siłę aby otworzyć oczy rano.
- Jutro pojedziesz do Ayame. Czas zająć się naszym panem policjantem... Wszystko wyjaśnię ci później, Takamochi-kun. - uśmiechnął się lekko do chłopaka, który myślami zdawał się być bardzo daleko stąd.
Rudzielec dopił zawartość słoika, po czym wyszedł . Zatrzymał się na blaszanych schodkach prowadzących z pokoju , w dół, prosto na wypełnioną szalejącym tłumem salę. Zajrzał w głąb masy ubitej z mięśni, kości i ścięgien. Zdawał się dokładnie wiedzieć, czego szuka pośród chaosu.

W tym samym czasie, na scenę wszedł kolejny zespół. Przez tłum przeszła , krótka fala niezadowolenia wywołana brakiem muzyki. Entuzjazm jednak szybko powrócił, kiedy gitarzysta szarpnął struny i pierwsze akordy wywołały drżenie trzewi wszystkich na sali.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Ayy7H9UAfPI[/MEDIA]
Wokalistka chwyciła statyw i ryknęła potęgując wibracje. Tłum ponownie zlał się w jedną masę. Wśród krzyków, jęknięć , westchnień plątały się gdzieś ,nikomu zdawałoby się niepotrzebne , słowa wokalistki.
Folded bodies
Room of reek floating
Dimly sense
Slightly a suicide desire
Let me free
There's chain strangle entrails
Let me free
There's chain all over my heart

Dance in restrain

I want to tell you that I love you, the thoughts that are overflowing in me
With this strong power of me, I'm able to fly to the place where we'll meet again
Since that day my body became light
Find even this lightly breeze have no meaning for me anymore

To you whom I love

Folded bodies
Room of reek floating
Dimly sense
Slightly a suicide desire
Let me free
There's chain strangle entrails
Let me free
There's chain all over my heart

I want to tell you that I love you, the thoughts that are overflowing in me
With this strong power of me, I'm able to fly to the place where we'll meet again
Since that day my body became light
Find even this lightly breeze have no meaning for me anymore

I want to tell you that I love you, the thoughts that are overflowing in me
With this strong power of me, I'm able to fly to the place where we'll meet again
Since that day my body became light
Find even this lightly breeze have no meaning for me anymore

Gakidou ruszył schodami w dół. W tym samym momencie Yu trąciła łokciem Momokuchi'ego.
- To mój znajomy !- krzyczała , by jej głos przebił się przez hałas do uszu Yui'ego. - Czeka nas dobra zabawa ! Z Gakidou świat nabiera nowych barw ! Zawsze !- uśmiechnęła się , po czym chwyciła chłopaka za rękę i pociągnęła za sobą.

Rudzielec przeszedł bezproblemowo przez tłum. Choć wszyscy pod sceną zdawali się przeżywać rozkosz w swoim świecie, zamkniętym gdzieś wewnątrz ich umysłów, każdy w dziwny sposób uchodził mu z drogi. Jego spojrzenie zawieszone było w jednym miejscu. W wąskiej przestrzeni pomiędzy stojącymi obok siebie kobietami - Miko i Charly . Mimo dynamiki wszystkiego w około , kobiety mogły odnieść wrażenie, iż para jego srebrnych oczu zatrzymuje czas. Wszystko poza jego postacią rozmyło się . Ciała ludzi zlały z czerwienią jupiterów. Ich dynamiczne ruchy z wibracjami muzyki.
Jego usta poruszyły się. Fizycznie niemożliwym zdawało się , aby któraś z kobiet mogła usłyszeć co właśnie powiedział. Gdzieś w środku , każda z nich usłyszała jednak pełen spokoju, niski , intrygujący głos.
" Zapraszam do nowego świata... Czy ten nie jest tak męczący ?"
Po nim przyszła dziwaczna fala dreszczy...
Mężczyzna w czarnym płaszczu przecisnął się między kontuarem baru a sceną w kierunku blaszanych, czerwonych drzwi. Chwilę temu za nimi zniknął poprzedni zespół. Chwycił za potężną klamkę i je lekko uchylił. Nim zniknął gdzieś w ciemności za nimi, oczy w kolorze rtęci jeszcze raz spojrzały na każdą z kobiet.
Yuprzeciskała się przez tłum, mocno ściskając dłoń chłopaka. Zdawał się to makabryczny, szaleńczy maraton. Niczym pies wyścigowy pędzący po torze za pluszakiem.
- O nic się nie martw ! Zobaczysz ! To będzie niezapomniana noc !- zaśmiała się, co chwilę zerkając w tył na jego twarz. Po chwili minęli próg czerwonych drzwi i zanurzyli się w ciemności. W nozdrza natychmiast uderzył nieprzyjemny zapach stęchlizny. Pełen wilgoci. Jedyne co mogło być zachęcające , był przyjemny chłód. Tak kojący dla rozgrzanego organizmu. Na Sali za ich plecami panowała niesamowita temperatura. Ścisk, zapach potu, wymiocin i tytoniu.
Zeszli schodami w dół, do zdemolowanych podziemi. Przypominały "przechowalnię" dla bezdomnych, gdzieś w ruinach starych blokowisk. Wszędzie panowała ciemność.
- Zobacz, tam.- Yu wskazała słabe światełko, zawieszone gdzieś w powietrzu na wprost nich.

Przed Wydarzeniami z Shoro Kami <powyżej>

Rekai

Samanta obudziła się tuż przed świtem. Niczym szczególnym się nie zajmując - siedziała na łóżku i zajęła się głaskaniem rudego kota. Zwierzak ułożył się na jej udach oddając w pełni tej pieszczocie.
- Czeka nas ciężki dzień, Rekai. Ty poszukasz panienki Tepes . Ja drugiego łowcy...- powiedziała spokojnie, kiedy tylko Rekai otworzyła oczy. Blondynka dalej całkowicie pochłonięta była głaskaniem kota. Na jej twarzy nie pojawił się przez noc nawet jeden siniak.

Ayumi
Ayumi obudziło pukanie do drzwi jej pokoju. Z pewnością matka - ojciec nigdy nie pukał, zwyczajnie wchodził.
-Ayumi-chan... Zejdź na śniadanie, jak tylko się odświeżysz...- głos matki zdawał się przejęty. - Masz gościa...

Margot
Noc w zaciszu apartamentu hotelu Hilton upłynęła spokojnie. Choć wystawne wnętrze raczej nie mogło odgonić wspomnień z starej fabryki. Jedna z sprzątaczek wślizgnęła się wczesnym rankiem do sypialni. Na niewielkim stoliku obok łózka pozostawiła krótki liścik.
Panienko Tepes, przypominam , że po godzinie dziewiątej ma się zjawić kierowca oraz stylista wynajęty przez panią Fujiwara. Panienki przyszła teściowa, zawiadomiła mnie wczoraj (podczas panienki dziwnie długiej nieobecności...) , że ona sama również się zjawi.

Chishio
Miasto dalej przepełniała cisza. Dzielnica , w której znajdował się dom była oddalona od hałaśliwego centrum. Komuś tak ostatnio umęczonemu przez życie jak Chishio , miejsce to przypominać mogło oazę harmonii. Spokojny, milczący las, w którym nikt obcy nie jest w stanie go dosięgnąć.
Tuż po wschodzie słońca, po pustej alejce przed domem , rozniosły się rytmiczne dźwięki obcasów uderzających o asfalt.
Kobieta w długim , białym płaszczu o siwych włosach i połyskujących, błękitnych oczach właśnie szła w kierunku domu przyjaciółki Chishio. Gdzieś za nią pozostał jej samochód - stare, lecz wyrestaurowane Daihatsu
Kobieta w dźwigała w jednej z dłoni obszerną torbę treningową. W momencie , kiedy znalazła się kilkanaście metrów od frontu budynku, rzuciła nią o asfalt. Usłyszeć się dało przytłumiony, metaliczny zgrzyt. Przykucnęła i rozsunęła powoli zamek ekspresowy.
Już po chwili w ściskała w dłoniach potężny karabin o złowrogim wyglądzie. Przykręcając do lufy tłumik, w milczeniu wpatrywała się w drzwi domu.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 18-02-2010 o 02:33.
Mizuki jest offline