Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2010, 13:58   #190
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wiedza to potęga, wiedza pozwala pojąć z czymś się przychodzi się zmierzyć i jak to pokonać.
Z każdym zdobytym strzępkiem informacji dzielni bohaterowie, coraz bardziej zaczęli się orientować w jaką misję zostali wpakowani przez wyrocznię Helma. I że zagrożenie z którym przyjdzie się im zmierzyć, może okazać się innej natury niż się spodziewali.
Nie mieli co prawda pełnego obrazu sytuacji... a połatany. Ale z każdym zdobytym skrawkiem informacji dziury były coraz mniejsze.

Podczas, gdy Sabrie z Rogerem zajęli się egzaminowaniem trupa, elfy i magini zajmowali się przeszukiwaniem domu. Po zbadaniu zwłok Roger zajął się ich zakopywaniem z powrotem, a Dru z Keldarem czynnościami związanymi z pogrzebem. Po nich druid z Sabrie udali się do Krzywonosa, Roger umyć się, a Dru pokrzepić się trunkami w karczmie.

Lilawander zaczął przeszukiwać dom od dachu po piwnice, przeszukując mebel po mebelku i nie znajdując nic ciekawego na strychu. Nie zniechęciło to elfa, który mimo pierwszych porażek przeszukiwał kolejne miejsca, nie omieszkawszy też, przy okazji dokładnie przyjrzeć się szachownicy... również bezskutecznie.
Sylphia i Teu porządkując pracownię uzyskali nieco lepsze efekty. Jak się bowiem okazało, kilka z ksiąg Tarkwinusa było rzadkimi i cennymi woluminami, traktującymi o planach Torilu.
A wśród nich był ukryty prawdziwy rarytas: „Kompendium bytów planarnych”. Księga rzadka i do pewnego stopnia magiczna. Nie dało się jednak tego wykryć za pomocą prostych zaklęć, gdyż magię księgi wplecione były osłony przed wykryciem. Był to jedyny skarb warty uwagi... pomijając niektóre tomy, oraz znalezioną przez Lilawandera z nie otwieraną jeszcze butelką krasnoludzkiego wina z granatu. Zapewne trunek ów był trzymany na specjalną okazję.

Dokładne przetrząśnięcie domu przyniosło zyski przeszukującym. Niestety nie takie jak się spodziewali. Kompendium bytów planarnych wspominało o wielu rzadkich i potężnych istotach. Ale jak na złość nie było w niej nic o Azathorze.
Dopiero Sabrie przyniosła informacje rozjaśniającą nieco sytuację. Nic dziwnego że tutejsi nie lubili elfów, skoro za złem na bagnach miała stać opętana „elfia królowa”...co było absurdem samym w sobie, zarówna dla Lilawandera jak i Teu. Wszak elfi dwór nigdy w tym miejscu nie stał. Byłyby o tym wzmianki w historii.Jednak pierścień przez nią przyniesiony niewątpliwie elfiej roboty. Był też niewątpliwie stary...być może pochodził jeszcze z czasów świetności Cormanthyru. I być może zdobił kiedyś palec szlachetnie urodzonej elfki.
Pewnym było jednak było, że nie skrywał w sobie żadnej magii.
Mógł być jednak przydatny...a mapy na pewno były.

Gdyby jeszcze były czytelne. Niestety ich twórca był piśmiennym chłopem, nie znającym się na sztuce kartografii. Nie było na nich kierunków świata odległości, jedynie punkty charakterystyczne z oznaczeniami, „sześć kroków w lewo” i podobnymi...Nie były też dokładne. Bagnik zaznaczył na nich trasę do terenów „skarbonośnych”(czyli domostw zwykłych mieszkańców i wielmożów) i nic poza tym. Zboczenie z jego trasy oznaczało błądzenie po omacku.
Natomiast tereny skarbonośne były oznaczone dość dokładnie...ze znaków na mapie wynikało że sam zamek otaczała elfia osada, z wieżą czarodziei i świątynią. Przy czym zarówno świątynia, jak wieża magii oraz sam zamek oznaczył symbolem czaszki.

Słonce powoli zaczęło zachodzić, czas uciekał... Przed domkiem w którym buszowali czarodzieje, oraz Roger i Sabrie, Keldar kłócił się Malcerem. Sołtysowi najwyraźniej nie podobało się to, że poszukiwacze przygód plądrowali „wioskową” własność (a dokładniej JEGO własność), ale nie cieszył się takim autorytetem jak druid. Więc poza pomstowaniem niewiele mógł zrobić.
Teu obszedł całą wieś, ale niczego ciekawego nie znalazł. W wiosce nie było nic magicznego, poza tym co znaleźli, oraz lampą. A słup na którym wisiała nie zawierał żadnych tajnych skrytek.

Pozostało ustalić, co czynić dalej... Do wyprawy na bagna swą chęć zgłosiła Dru, mimo że Kastus był przeciw. Niemniej gnomka przywołała go do porządku wachlarzem i słowami.- Neofici głosu nie mają.-
Po czym zajęła się popijaniem tutejszego trunku, który bardzo jej zasmakował.
Karczmarz poił ją nim za darmo, bo jak się okazało Dru obiecała mu, że weźmie go ze sobą na Ciemne Bagna i pomoże uratować córkę.

A gorąca kąpiel czekała na Sylphię w stajni. I tylko kąpiel, z sianem bowiem było krucho.
Obecnie była wiosna, sianokosy zaś odbywały się głównie pod koniec lata. Tak więc siana teraz było tylko kilka snopków...poza tym, w dwóch polne myszy musiały mieć swe gniazda.
Bowiem te przemiłe gryzonie ganiały po całej stajni.


I magini z irytacją sobie uświadomiła, że żadne złoto nie załatwi jej luksusów, tam gdzie ich nie ma.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-02-2010 o 14:07.
abishai jest offline