Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2010, 17:10   #169
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
-Selena jest na grobie Versunga? Raczej nie przeżyli?- słowa te wywołały pogardliwe prychnięcie Liliel i wypowiedź.- Nie...większość przeżyła. I pewnie teraz idą zrobić coś głupiego, jak zabić thana na przykład. Oby się nawzajem wyrżnęli.
Trudno było stwierdzić, czy słowa succuba były prawdziwe, czy były kłamstwem. Jedno było pewne. Cokolwiek się zdarzyło tam, wzbudziło gniew Liliel widoczny w jej oczach.


Na dalsze rozmowy, nie było czasu zresztą. I Liliel podążyła za kapłanem i drowką oraz lilendem do celu, do którego zmierzali...biblioteki.
Była ona spora i robiła imponujące wrażenie. Nie przybyli tu jednak, by podziwiać. Kapłan zaczął przepytywać czaszkę trupa, Phaere przeszukiwać księgozbiór.

A Liliel nudziła się uderzając ogonem o półki, wreszcie westchnęła i...wzięła przykład z drowki. Jednak z innych powodów niż Phaere. Drowka szukała nowej potęgi, nowych czarów, Liliel przeglądała księgi oddając się wspomnieniom. Była tu już kiedyś...spędziła wiele dni i nocy wertując księgozbiór w oczekiwaniu na rozkaz swego pana. Wspominała te dni z nostalgią, mimo że wtedy nudziła się strasznie.
Niemniej nie odczuwała wtedy takich uczuć jak obecnie. Nie musiała się bać, nie musiała wątpić.

Kątem oka spoglądała na swych sojuszników. Lilend, draewka oraz kapłan... mrówki pod stopami dwóch walczących gigantów, thana oraz grupy Versunga.
A co najgorsze, ona była jedną z tych mrówek.
-„ Naprawdę nisko upadłaś Liliel”- westchnęła w myślach demonica. Odwróciła się twarzą do książki z półkami chcąc ukryć przed pozostałymi członkami drużyny, płynące po policzkach łzy. Nie mogła okazać słabości... oni tylko na to czekali.

Anzelm okazał gniew...odpowiedzi jakich udzieliła mu czaszka zmarłego maga, były niepełne. I przyjął tego zbyt dobrze. Phaere była uszczypliwa, ale Liliel ograniczyła się do ironicznego uśmieszku. Nie zamierzała stawać po stronie drowki przeciw Anzelmowi. Z ich dwojga, kapłan był użyteczniejszym sojusznikiem.
Tym razem o dziwo, to właśnie Phaere objęła inicjatywę, najpierw uspokajając kapłana potem wskazując kierunek, co bynajmniej nie zmartwiło Liliel. Succubowi było wszystko jedno... przynajmniej na razie.

Udali się pod jej przewodnictwem do księgi, przy której Phaere zaczęła mówić o magicznych zabezpieczeniach. Drowka wydawała się niemal fizycznie pożądać tej księgi. Mimo to panowała nad głosem i wspomniała o zagrożeniu jakie stanowią szkielety.
Liliel kiwnęła z politowaniem głową mówiąc.- Czyżbyście nie potrafili sobie poradzić z czymś tak prymitywnym, jak banda ożywionych kości?
Westchnęła niemal teatralnie, dodając.- Po prostu zajmij się zdejmowaniem magicznych barier z księgi, tak byś mogła zabrać ją ze sobą. A ja z Latienem i Anzelmem zajmiemy się truposzami. Być może mnie jeszcze pamiętają. Jeśli tak, to wydam im rozkaz do odwrotu. Jeśli nie... moja magia nie jest tak słaba jak twoja, Phaere.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-02-2010 o 17:15.
abishai jest offline