Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2010, 10:51   #86
Araks3
 
Araks3's Avatar
 
Reputacja: 1 Araks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie cośAraks3 ma w sobie coś
Carlowi zajęło dłuższą chwilę dojście do siebie oraz poskładanie wszystkich myśli do kupy. W uszach ciągle brzmiał mu jeszcze wybuch granatu, który sam własnoręcznie cisnął. Kolejna piątka za celność od starego gwardzisty, który szkolił ich właśnie do takich akcji. Nigdy nie sądził, że w takich chwilach przypomną mu się rady z obozu szkoleniowego. Traktował je raczej jako zbiór luźnych wskazówek, które i tak kiedyś zanikną w jego pamięci. W końcu Carlowi udało się stanąć na równych nogi i przytomnie spojrzeć na pobojowisko. Nie potrzebny był mu kieł orka, tak więc odwrócił wzrok od Golema. Bardziej interesowało go, kto tym razem nie podołał. Trafiło na Delię. Teoretycznie nawet jej nie znał. Mignęła mu z dwa razy podczas całej ucieczki, co jednak nie zmieniało faktu, że nie zasłużyła sobie na taką śmierć. "A kto niby kurwa zasługiwał na jakąkolwiek?" - pomyślał z rozgoryczeniem, po czym splunął na ziemię. Kolejny widok nieco go zaszokował, gdyż pod ciało "ukochanej" kobiety nie podkładało się ładunków. - Widać bardzo Ci na niej zależało. - Rzekł dwuznacznie, w kontekście podkładania ładunków, a także sentymentalizmu do niej, który jasno kojarzył się z uczuciem. O co mu w tym chodziło? Któż to sprawdzi. Po trochu miał na myśli obie sprawy. - Dobra idziemy. Kolumna jeszcze pomyśli, ze nie chcemy z nimi jechać. - Rzekł pod nosem, przecierając sobie twarz, by pozbyć się pyłu i tak dalej. Fraga od Golema przyjął z wielką radością. Przynajmniej rzucanie granatami dobrze mu wychodziło.


- Co to kurwa jest? To coÅ› nad nami? -
Zapytał sam siebie, lecz jego słowa zniknęły w ogłuszającym huku eksplozji, który powalił go błyskawicznie na ziemię. Pierwszą zasadą było, że jak słyszysz huk to "NA GLEBĘ"!", choćbyś miał nawet paść twarzą w gówno orków. Wszystko było takie... nierealne. Dzwoniło mu w uszach, nie miał pojęcia gdzie się w ogóle znajduje, a zielonoskórzy w oddali przestali być problemem. Carl był dość blisko eksplozji, tak więc przez spory okres czasu pozostawał w przyjemnym otępieniu. Z szoku, wyrwał go stanowczy głos Golema oraz jego rozkazy co do ratowania się i walki z nadciągającymi zieleńcami. Tylko gdzie znowu był sierżant? Pieprzyć to i tak by im gówno pomógł. Z niemałym trudem, Basilk dźwignął się z ziemi, po czym szybko rozejrzał się po okolicy. Gruz, wąskie uliczki i horda orków przed nimi. Widok, który bezsprzecznie zwiastował rychłą śmierć. A Basilk nie chciał umierać. - Umrzemy tu, umrzemy tu, umrzemy tu.... - Powtarzał pod nosem, niczym jakąś litanię. Po prostu pękł... miał już dosyć walki, lał na tą całą obronę Ebrienne, ale w końcu zdał sobie sprawę, że gdy nie powstrzymają ich tutaj, fala orków rozleje się po całej planecie, aż w końcu dotrą do jego skromnego domku oraz do kobiety, która czekała na niego. Na to pozwolić nie mógł.

- Spierdalajmy stąd! Jak pozwolimy tym zielonym kutasom podejść zbyt blisko, to powyrzynają nas w bezpośredniej walce! Wsparcia nie dostaniemy! - Wydarł się rozpaczliwie, zmieniając magazynek w swoim zdobycznym boltgunie. Przynajmniej jest bardziej szybkostrzelny. Musieli chociaż przez chwilę zatrzymać zieleńców, albo spowolnić nieco ich marsz, by reszta mogła się w porę wycofać. Miał już taki jakby plan. - Ty z tym dziwnym nadrukiem na hełmie, leć w te uliczki i sprawdź czy jest czysto! Musimy zatrzymywać tych zieleńców przez jakiś czas, byśmy mogli się w miarę bezpiecznie wycofać! - Zawołał do żołnierza z dziwnym nadrukiem na hełmie oraz do reszty oddziału. Nie wątpił, że będzie jeszcze sporo okazji do heroicznego oddania życia, ale nie sadził, że to ten właściwy moment. Basilk odruchowo schował się za jakąś dobrą osłoną, po czym zaczął ostrzeliwać zielone pokraki, które zanadto się zbliżały. Gdyby jednak wytrzymały ostrzał i zaczęły przedzierać się do nich, Basilk wyjmuje fraga i rzuca nim w orków, którzy zaczęli się zanadto zbliżać.
 
Araks3 jest offline