Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2010, 15:26   #109
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Drużyna Południowa (Emaretta, Dagna, Kumalu, Melkor)

Znalezienie ciała jeszcze bardziej skomplikowało i tak napiętą sytuację podróżników. W głowach kłębiły się różne pytania dotyczące nie tylko samego miejsca, ale również ciała. Kim tak naprawdę był zmarły i dlaczego jego ciało porzucono tutaj, a nie – chociażby – przeciągnięto i zrzucono z urwiska, gdzie byłoby znacznie mniej widoczne i nie rzucające się w oczy...
Wnioski z przeszukania plecaka i oględzin miejsca były jeszcze bardziej zaskakujące... Miejsce w jakiś sposób „nie pasowało” - czegoś tutaj brakowało, czegoś było za wiele, lub – po prostu – coś tutaj nie pasowało... Im dłużej i dokładniej podróżnicy badali to miejsce tym bardziej wydawało się dziwne.
Sam plecak też przynosił więcej pytań niż odpowiedzi. Nie zdążył jeszcze zamoknąć i spleśnieć, więc z dużym prawdopodobieństwem należał do zabitego. Tylko gdzie podziała się reszta jego rzeczy? Dlaczego zabójca zabrał broń i płaszcz, a pozostawił plecak? Czyżby go nie zauważył? Sam plecak przyszykowany był raczej na krótkie niż na długie wędrówki, choć suma pieniędzy była zastanawiająco duża. Notatki tylko komplikowały sprawę, jednak informacja o szpiegu, czy współpracowniku w mieście była zapewne ważną – ale również enigmatyczną...

Roztrząsanie dalsze spraw tutaj nie miało już wielkiego sensu, skoro – wyglądało na to – że pochówek nie zostanie przeprowadzony; Dagna zarzucił plecak na ramię i spojrzał na obecnych.

- Jeżeli chcemy pozostawić pochówek kapłanom to faktycznie powinniśmy wrócić do miasta. - podsumował – jest, co prawda, jeszcze dość wcześnie, ale nie wiadomo dokładnie gdzie jest to Cmentarzysko... A możemy się przecież natknąć po drodze na jakieś koboldy.
- Powinniśmy też zawiadomić Straż Miejską, w końcu to ich sprawa... -
Kumalu nie był zadowolony z faktu, że sprawa badania drugiej „interesującej” lokacji odsuwa się w czasie, ale również nie poczuł wielkiej sympatii do nieznajomego. Powrót do miasta dawał możliwość zastanowienia się i, być może, przegrupowania.
- Zatem chodźmy...

Stwierdzenie zawisło na chwilę w przestrzeni pozwalając każdemu na wybranie dalszego kierunku wędrówki. Okazało się jednak, że wszyscy podążyli w kierunku miasta...

Do Winterheaven podążono inną drogą - wyznaczoną przez Dagnę. Nawet „na oko” wydawała się krótsza, a więc szybsza... Droga faktycznie minęła szybko, być może dlatego, że zwłaszcza Emmy – szła długimi, spiesznymi krokami. W drodze praktycznie nie rozmawiano. Tylko podczas przejścia przez leśną część Dagna udzielił kilku informacji dotyczących drzew, bardziej, aby zapełnić ciszę, która panowała niż aby podzielić się wiedzą.


Emaretta odetchnęła, kiedy znaleźli się pośród gospodarstw otaczających mury miejskie. Wkrótce wszyscy dotarli do miejskiej bramy i znaleźli na placu przed karczmą. Wtedy podszedł do nich młody chłopak i zapytał Emmy:
- Przepraszam, do pani należy jeden z koni, które ucierpiały w nocy? Jest bardzo niespokojny i może dobrze byłoby, aby pani do niego zajrzała?
- Tak... Spotkamy się później –
dziewczyna była zaniepokojona stanem konia, ale jednocześnie zadowolona, że ma powód do tego, aby odłączyć się od grupy – przynajmniej na chwilę... Podążyła więc z chłopakiem w kierunku stajni.
- Fakt, spotkamy się wieczorem w karczmie... - powiedział Kumalu również sugerując, że ma coś jeszcze do załatwienia.

*****

W tym czasie, odprowadzana wzrokiem kompanów, Emmaretta weszła do stajni i zajęła się koniem, który na jej widok uspokoił się, a nawet zaczął wesoło prychać. Być może nie był przyzwyczajony do tylu obcych ludzi jacy wokół się kręcili... Rany zaczynały przysychać i wyglądało, że po kilku dniach nic nie pozostanie z nocnej przygody... Po kilkunastu minutach wróciła do karczmy wchodząc jednak wygodniejszym w tej sytuacji – tylnym wejściem. Przeszła do swojego pokoju pragnąć jeszcze przez chwilę być samą i przemyśleć ostatnie zdarzenia... Być może później zejdzie na kolację.

*****

Kumalu podążył w kierunku siedziby Straży. Ulice były już uprzątnięte, a nawet spłukane, więc nic nie przypominało o wydarzeniach jakie rozegrały się wczesnym rankiem; jednak sprawy te były ciągle w centrum uwagi i praktycznie wszyscy z mijanych, rozmawiających mieszkańców o tym dywagowali... Kapitana spotkał pod drzwiami strażnicy jak kończył rozmowę z jakąś kobietą. Pożegnał się z nią i zwrócił uwagę na czarnoskórego mężczyznę gdy ten zagaił:
- Chciałbym porozmawiać...
- Oczywiście. Wejdźmy. W czym mogę pomóc –
zapytał Ninaran już w pokoju wskazując Kumalu miejsce do siedzenia. Sam spojrzał na jakieś papiery leżące na biurku i sam usiadł odkładając dokumenty na bok.

*****

W tym czasie Melkor i Dagna znaleźli się w karczmie, gdzie powoli zaczynał się wieczorny ruch. Wiele miejsc pozostawało jednak pustych. Dagna rozejrzał się po sali jednak nigdzie nie zauważył Jonna.
- Muszę z kimś porozmawiać, zaraz będę z powrotem...– powiedział Dagna i podążył w kierunku szynku. Po krótkiej rozmowie z barmanką podążył w boczny korytarz gdzieś na tyły karczmy pozostawiając elfa samego.

Karczma była przestronna i duża – jak na warunki miasteczka – choć najwyraźniej swoje najlepsze lata miała już za sobą... Przy jednym z najbliższych stolików już lekko wstawieni mężczyźni rozmawiali o atakach koboldów... Przez chwilę elf miał wrażenie, że obserwuje go siedzący przy niewielkim stoliku mężczyzna, jednak po chwili zauważył, że pisze on coś zawzięcie i zapewne to co wziął za przypatrywanie się było po prostu podniesieniem głowy znad dokumentów... Melkor musiał zastanowić się co dalej... Jakie kroki podjąć.




MECHA:
Akcja wylądowała więc z powrotem w miasteczku. Spokojnie można prowadzić akcję przez najbliższy czas. Świat jest do Waszej dyspozycji, wystarczy go zagospodarować...

Dagna ma przy sobie cały plecak znaleziony na miejscu, ale jakby ktoś z niego coś potrzebował to można spokojnie opisać to w swoim poście... byle się rzeczy nie rozmnożyły

Zak zgłaszał, że wyjeżdża na wakacje, więc jakby był komuś potrzebny to proszę uderzać do mnie - autopilot postaci. Zamiast posta Zaka pojawi się „3rd person perspective” czyli post Jonna...

W razie pytań jestem do dyspozycji czy przez maila, czy przez PW, czy przez GG.
 
Aschaar jest offline