Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2010, 15:27   #53
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Stali w trójkę stłoczeni pod jednym parasolem. To było dziwne uczucie, jakby fragmenty jej sennych koszmarów przebijały się do rzeczywistości. Tyle, że to nie był sen. Już nie.
Zniknęło połacie martwych budynków ze stali i azbestu. Zastąpił je zalany deszczem posępny pejzaż Międzylesia z kliniką w tle. Ta, co gorsza, przerażała Ewkę nie mniej niż niedawny koszmar. Znów się spotkali w tym samym co niedawno składzie, tyle, że zamiast szpitalnych fartuchów mieli na sobie zwykłe codzienne ubrania.
Konrad wyglądał na eleganckiego jegomościa. Nie mógł się przecież domyślać, że jego czarny garnitur zwyczajnie Ewkę odstraszył. Przecież ONI nosili się na podobną formalną modłę. Gdzieś w okolicy potylicy dziewczyny zapaliła się czerwona alarmowa lampka.
Powinna zwiać a jednak coś trzymało ją w tym miejscu. Obu mężczyzn obrzuciła zatroskanym spojrzeniem dziecięcych niebieskich oczu. Chcieli odwiedzić księdza, uzyskać kilka odpowiedzi. Wydawało się to nawet logiczne. Trzeba jednak było w tych planach uwzględnić jedną zasadniczą poprawkę – Ewki paniczny lęk.
- Myślę, że jednak powinnaś pójść.
Stwierdzenie Konrada odebrała jak smagnięcie biczem. Po co jej to w ogóle proponował? Dlaczego się nad nią znęcał? Nie wiedział ile ją kosztuje choćby przebywanie w pobliżu tej fabryki trupów? Wdychanie jej smrodu? Odgrzebywanie wspomnień?
- Przecież mówiłam, że nie mogę – odparła. Głos jej się załamał i przeszedł w błagalny szept.
Serce waliło jak oszalałe, policzka poczerwieniały z nerwów, paznokieć powędrował bezwiednie między zęby i został skrzętnie i zajadle obgryzany.
Rozmyślała gorączkowo kilkanaście dłużących się sekund. A później podniosła wzrok i tylko skinęła na potwierdzenie głową. Nie mogła uwierzyć w jakie pakuje się szaleństwo.
Niemniej ruszyła przed siebie, w stronę upiornych szklanych drzwi wyposażonych w fotokomórkę. Rozsunęły się przed nią zapraszająco, jak bramy piekieł witające zatwardziałego grzesznika. Smród medykamentów i ostre światło jarzeniówek przyprawiało o zawrót głowy.
Ewka rozejrzała się w popłochu spodziewając się, ze ktoś zaraz się na nią rzuci. Ale nic się nie wydarzyło. Ożyło jedynie kilka na wpół zagrzebanych w pamięci obrazów.

Flesz...
Oślepiające światło lampy i chłód stołu operacyjnego.
Flesz...
Igły, pasy, plątanina gumowych rurek i płynący przez ciało strumień prądu.
Flesz...
Monotonny dźwięk pracującego projektora. Ból otwartych na siłę powiek.
Flesz...
Klaustrofobiczny pokój bez okien. Miękkość obleczonych w gąbkę ścian. Drzwi bez klamek. Życie bez sensu.

Wspomnienia przywaliły w umysł Ewki jak bomba jądrowa w Hiroszimę. Przywarła plecami do ściany szpitalnego korytarza, zacisnęła mocno powieki, usilnie i bez powodzenia starała się złapać oddech. Strach wlał się w nią, ulokował w okolicy żołądka i przywołał falę mdłości.
Chciała iść dalej. Naprawdę chciała.
Nie była tylko pewna czy da sobie z tym radę.
 
liliel jest offline