Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2010, 19:20   #15
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Warto było wykorzystać ten czas, by dowiedzieć się czegoś o współbiesiadnikach. Wyglądało na to, że właśnie oni są najważniejsi z tych, co ruszyli z baronem.
Upił nieco wina.

- Możesz mi powiedzieć - Gwenian ponownie ściszył głos - kto jest kim w tym niezbyt licznie zgromadzonym towarzystwie?

Hori spełniła toast Theona, po czym zwróciła się do swojego sąsiada równie cicho jako i on, tak że tylko Gwenian mógł ją słyszeć.

- Barona chyba nie muszę przedstawiać. - Tu uśmiechnęła się. - Skoro jesteśmy na TY, wypada za to wypić. - Podniosła swój kielich.

- To, hmmm... - Odchrząknęła. - Ten karzeł tam, to Imć Pan Theon. Jest jakimś szlachcicem z Cesarstwa. Ma bardzo specyficzne zainteresowania. - Tu spojrzał na Theona i posłała mu przepiękny uśmiech. - Lubuje się w informacjach. - Rozejrzała się podejrzliwie po zebranych i jeszcze bardziej ściszyła głos przysuwając się przy tym bliżej do maga, tak że ten mógł wyraźnie wyczuć zapach jej perfum. - Lubi wiedzieć kto z kim, gdzie i kiedy.
- Ten małomówny młodzian, który was przyprowadził przed oblicze barona, to Baltazar. Zdaje się, że jest jednym z wojów Pana na Badonbergu.
- Ostatni, mąż w sile wieku o tam. - Kiwnęła nieznacznie głową w kierunku Josefa. - To inżynier Cadwallon. Josef Lindrof. Jest tu, w obozie i drugi inżynier z tego portowego miasta, kompan Josefa. Ale niedomaga teraz bardzo.
- A wy skąd przybywacie? Jeżeli nie jest to jakąś wielką tajemnicą.


- Żaden sekret - Gwenian pokręcił głową. - Ostatnio byliśmy w Kronachnen. A tak w ogóle...
- Ja urodziłem się w Glasrohr. To takie za... taka mała mieścina w Tabelii. A Naylis... Ona pochodzi z Lsayli, wioski położonej w pobliżu gór Dekarijskich, niedaleko granicy księstwa Kronachnen.
- A ty? Skąd losy wiodą?

Hori wyraźnie rozbawiona pytaniem Gweniana, upiła jeszcze łyk wina i dodała.
- Pewnie cię zaskoczę. Pochodzę z Bahari.
- Słyszałem, ale nie byłem. Jak tam jest? - spytał.
Dla niektórych Baharia to był jakiś daleki koniec świata, coś o czym się mówiło "za górami, za lasami". A może powodem było to, że Baharianie nie wpuszczali do siebie obcych...
- Jak tam jest? - Hori powtórzyła powoli. Zamknęła zdrowe oko. - Pięknie. Zielone łąki i pastwiska. Złote łany zbóż na polach. Gęste lasy obfitujący w zwierzynę. Po prostu pięknie. To trzeba zobaczyć. Nawet najlepsi poeci nie są w stanie w swych wierszach oddać piękna tego kraju. - Mówiła z takim rozmarzeniem, z taką tęsknotą, jak ktoś kto rodzinnych stron nie widział od dawna. Jak ktoś kto za nimi tęskni. I z pewnością idealizując to wszystko.
Ciekawą sprawą było to, dlaczego stamtąd wyjechała.
Ale o to Gwenian nie zamierzał wypytywać.
- Będziemy mieli z pewnością wiele okazji do dzielenia się wspomnieniami. I doświadczeniami - powiedział. Uniósł nieco puchar. - Twoje zdrowie - powiedział.
Z przyjemnością zdobyłby wiele informacji. Ale nie musiał tego robić w tej chwili.
 
Kerm jest offline