Elf ciężko dychał. Walka dawała mu w kość, lecz nie miał zamiaru ginąc w tym momencie z powodu jakiś głupich szkieletów. Spojrzał na wilka i uśmiechnął się do niego. Kopnął w pawęż odbijając się od niego i odskakując na potężną odległość. Rozejrzał się, musiał zrobić rozpoznanie bowiem ciągle niszczenie regenerujących się w zaskakującym tempie sług Plagi. Gdy jego wzrok przeniósł się od odlatującego z hukiem Nerubianina na rycerza wyszczerzył zęby w grymasie perfidnego uśmiechu połączonego z wizją zwycięstwa. "Przeciwnik tchórzy, wie że w końcu go zabijemy i ucieka." Zerknął jeszcze na Illadiena po czym wyciągnął łuk, napiął strzałę i wbiegł w portal za niknącymi w powietrzu szkieletami gotów w każdej chwili oddać strzał mający na celu zadać tą ostatnią, śmiertelną ranę oponentowi. |