Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2010, 01:43   #27
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
[media]http://www.youtube.com/watch?v=JyGcvjS_2t8[/media]© Paul Préboist



I took my baby on a Saturday bang
Boy is that girl with you
Yes we're one and the same

Now I believe in miracles
And a miracle has happened tonight

But, if you're thinkin' about my baby
It don't matter if you're black or white

They print my message in the Saturday Sun
I had to tell them I ain't second to none

And I told about equality and it's true
Either you're wrong or you're right

But, if you're thinkin' about my baby
It don't matter if you're black or white

I am tired of this devil
I am tired of this stuff
I am tired of this business
Sew when the going gets rough
I ain't scared of your brother
I ain's scared of no sheets
I ain't scared of nobody
Girl when the goin' gets mean

Protection
For gangs, clubs, and nations
causing grief in human relations
It's a turf war on a global scale
I'd rather hear both sides of the tale
See, it's not about races
Just places

Faces
Where your blood comes from
Is were your space is
I've seen the bright get duller
I'm not going to spend my life being a color

Don't tell me you agree with me
When I saw you kicking dirt in my eye

But, if you're thinkin' about my baby
It don't matter if you're black or white

I said if you're thinkin' of being my baby
It don't matter if you're black or white

I said if you're thinkin' of being my brother
It don't matter if you're black or white

Ooh, ooh
Yea, yea, yea now
Ooh, ooh
Yea, yea, yea now

It's black, it's white
It's tough for them to get by
It's black, it's white, whoo


*****




Nawet kiedy kolejka zniknęła w tunelu w głowie Hasha dalej odbijały się słowa piosenki, którą słyszał chyba z czterdzieści razy w wagoniku metra... „yea, yea, yea now; It's black, it's white”... Cholera jasna! Trzeba było jednak wysiąść wcześniej. Poczekać na następny pociąg, albo nawet iść pieszo... A zresztą...

Zresztą teraz nie było sensu się nad tym zastanawiać. Przeszedł przez stary peron i wyszedł na ulicę. Było zimno, podniósł kołnierz doskonale zdając sobie sprawę z tego, że nuci: „Protection / For gangs, clubs, and nations causing grief in human relations / It's a turf war on a global scale / I'd rather hear...” - był wstawiony. Po prostu był wstawiony, wiedział to. Starał się nie pić wiele u Graddy'ego, ale... szlag jasny... Następnym razem nie pić nic... Na rozpijanie młodzieży powinien być jakiś paragraf... albo dwa... Cholera, znów padało i na dodatek zacinało w twarz... W ogóle to mógłby się zapiąć... „it's white; I said if you're thinkin' of being my brother; It don't matter...”

Skrzypiący śnieg o amplitudzie dźwięku różnej od jego własnej spowodował, że zarówno „Black or White” jak i znaczna część alkoholu z jego mózgu odparowała. Czyżby?!? Błyskawicznie opracowane co najmniej sześć różnych scenariuszy ucieczki, momentalnie... Zanim zaczął rozpoznawać kto się zbliża i po co wiedział już w którą stronę powinien uciekać...



Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył dzieciaka... Albo i nie odetchnął, fala alkoholu ponownie skondensowała się w mózgu i przez dłuuuugą sekundę widział dwóch chłopaków i cztery koty... Po chwili jednak, w okolicach: „koty chadzają własnymi ścieżkami” kotów było już tylko jeden i chłopaków też tylko jeden. Kot niewątpliwie wyglądał jak Data. Kot niewątpliwie był Datą, tak samo jak niewątpliwie było cholernie zimno i w ogóle...

– Tylko herbaty, nie proszę o więcej…

Herbata? Eeee...
No such object... Try override... Fuck... Incorporating...

A, ha. Zajebiście. Nie dość, że kot, to jeszcze... Zajebiście. Piter... Imię przewinęło się kilkanaście... kilkaset... kilka tysięcy razy przez umysł Hasha, by w końcu zatrzymać się... Mały wyglądał jeszcze gorzej niż kot... Logika była nieubłagana i tym razem całkowicie logiczna. Tak, niby po herbacie można było małego wywalić za drzwi, ale... no, cholera jasna... Z drugiej strony – o ile trzymanie kota dało się jakoś, jakkolwiek, logicznie uzasadnić to dzieciak? Z trzeciej strony...

Do diabła! Było cholernie zimno, śnieg zacinał, a zimny wiatr wdzierał się w każdą szczelinę; a jemu zebrało się na przemyślenia...

- Chyba nie mam herbaty w mieszkaniu. Trzymaj kota i chodź. Kupimy jakąś herbatę.


Do znajomego, znaczy - prawie już znajomego, Chińczyka nie było daleko, więc szybko dotarli na miejsce. Klientów prawie nie było, ale Hash wolał zamówić coś szybkiego nie chcąc wdawać się w rozmowę. Przeliczył w głowie ilość jedzenia i w końcu zamówił siedem pełnych porcji, trzy herbaty. Różne herbaty... Przecież on nie pija herbaty... Dużego bustera, wielką colę... i sztućce... Chyba o niczym nie zapomniał... Azjaci jednak mają doskonały zmysł obserwacji, pamięć i po prostu muszą rozmawiać. Pan Chang też nie wytrzymał i podczas pakowania uśmiechnął się mówiąc:

- Zhè shì nǐ de xiōngdì? Tā kan qǐlái fēicháng zāogāo. Czy to Twój brat? Naprawdę źle wygląda. - pytanie kucharza prawie zabiło językowo chłopaka. Na szczęście mężczyzna wskazał głową na Pitera i to pozwoliło Hashowi domyśleć się z kontekstu znaczenia „xiōngdì”...
- Bù, zhè bùshì wǒ de xiōngdì. Péngyǒu. Wǒ bù zhīdao tā zai zhè fāngmian de shēnghuó... Nie, to nie jest mój brat. Znajomy. Nie wiedziałem, że mieszka w tej okolicy...
- Dá....Wǒ mangbái le. Qǐng. A... Rozumiem. Proszę.
- Fēicháng gǎnxiè. Zhù nǐ yúkuai de yèwǎn. Bardzo dziękuję. Życzę udanego wieczoru.
- Pangjìng hua jiā. Szczęśliwej drogi do domu. - pożegnał się na sposób chiński, co prawdę powiedziawszy było znacznie bardziej sympatyczne od zachodniego „do zobaczenia”.

Obaj wyszli i Hash zaczął się zastanawiać po kiego czorta ciągnął małego do restauracji? Teraz pan Chang oraz zapewne wszyscy pracujący w restauracji będą wiedzieli, że są „znajomymi”... Chociaż może to i lepiej? W jakieś koszty trzeba będzie wrzucić niezłą kasę dla Changa, aby w razie czego mały mógł tam liczyć na gorącą zupę. Chociaż na gorącą zupę... Hash przyspieszył kroku, bo aromat potraw, który czasem wiatr podwiewał z wielkich toreb powodował u w miarę najedzonego Hasha ślinotok. U małego było pewnie jeszcze gorzej.

*****

Kilkanaście minut później byli w mieszkaniu Hasha. Zdążyło się już przyjemnie nagrzać i było naprawdę miło... Drugiego kota w domu nie było... Okna były zamknięte... Data, cholera, uciekłeś pod nogami? Czy jak? Koci teleport???

- Łazienka jest tam. Mokrą kurtkę powieś sobie na kaloryferze. Buty, jak masz mokre to też daj na grzejnik... i chodź jeść. Herbata też jest.

Połowa żarcia została na rano, druga wylądowała na stole. Zabrał jeden z kartoników i z pałeczkami usiadł przy komputerze. Odpalił laptopa kątem oka patrząc jak mały pochłania chińszczyznę podsuwając co smaczniejsze kawałki kotu. Maszyna wstała i w ostatniej chwili powstrzymał się przed wpięciem sobie kabla... Z klawiatury wbił się w jeden z nie_do_końca_jawnych kanałów IRC.

> call Daxx
> called private.
Daxx: WAP?
#: potrzebuję trochę informacji.
Daxx: hm?
#: kto moze miec dostep do serii 8 lub jeszcze lepiej 9?
>sending object, graphic
>sent object, graphic
Daxx: ktos mi cos wspominal... na kiedy?
#: na już.
Daxx: to nie bedzie tanie... cos jeszcze?
#: zycie w tym pierdolonym miescie nie jest tanie. komunikacja.
Daxx: kroi sie cos o czym na pewno nie chce wiedziec... daj mi kilka godzin odezwe sie jutro do poludnia. EE.
> call ended


Kilkanaście kolejnych stuknięć w klawisze... Ten sposób obsługi sieci był... dziwny... Bardzo. Dziwny.

>Message from voicemail: Płotek, na wszelki wypadek zmień gniazdko. Był u mnie największy z psów, pytał o twoją przyjaciółkę. Nalot na ciebie nie był przypadkowy, przemieszczaj się. I gdyby podsłuchiwali, wywiedź ich w pole, z twoimi umiejętnościami nie zajmie to dużo czasu. Czekam na informacje na znany nam obu temat. Powodzenia.

Spokojnie, jak na wojnie... Tu przejebie, tam pierdolnie...


Teraz znów mogli go szukać. Tylko, że... Czego taka wścieklica się zrobiła wokół Małej? Coś tu nie grało. Wszystko nie grało... Do tej pory nie wiedział po co zgodził się współpracować z tym całym Lance'm? Musiało go nieźle popieścić... Chociaż... wiadomość o losach Potencjalnego Dużego Problemu Wade przyjął z bardzo dobrze ukrywanym zadowoleniem...

*****

Teraz należało się zastanowić co dalej z tym wszystkim. Tym wszystkim bardziej obejmowało: Piter i Data i cały pobliski tym tematom burdelnik niż sprawę ratowania kogokolwiek z czegokolwiek...
 
Aschaar jest offline