Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2010, 16:16   #1
Endless
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
[Bleach] The Hunger

The Hunger


Yeah, you know that you're Hollow
And something's missing here
So you push and you pull the hole in your soul
But you can't make the hunger disappear...


Słoneczne południe…

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=8irKgYbgr-Y[/MEDIA]


Przez jedną z wielu alejek w Seireitei, beztroskim krokiem przechodziła para Shinigami. Dziewczyna o niebieskich włosach i przenikliwych lazurowych oczach oplotła swoimi smukłymi rękoma lewe ramię idącego przy niej mężczyzny.


Był od niej wyższy, miał dobrze zbudowane ciało, sięgające ramion lekko falowane włosy. Wyglądał na starszego od swojej partnerki.
- Yukiko… - rozbrzmiał jego męski, aczkolwiek łagodny głos.
- Nic nie szkodzi. – przerwała mu radośnie. Nie przejmuję się tym, co mogą o nas pomyśleć inni. Haruki-san, kocham cię, i to jest najważniejsze. – uśmiechnęła się.
Mężczyzna zatrzymał się i obrócił do dziewczyny. Wziął jej twarz w swoje duże dłonie, delikatnie głaszcząc kciukami jej policzki. Zbliżył swoją twarz do niej tak bardzo, że zetknęli się czołami.
- Ja też cię kocham. – uśmiechnął się, po czym złożył na jej ustach łagodny pocałunek.
Dziewczyna zamknęła oczy i przez chwilę stała bez ruchu. Gdy je otworzyła, ujrzała na twarzy Shinigami szczęśliwy uśmiech.
- Widzimy się wieczorem. Przyjdę po ciebie po zachodzie słońca. A teraz wybacz, obowiązki mnie wzywają. – uniósł dłoń w geście pożegnania.
Patrząc jak odchodzi, westchnęła i ruszyła w kierunku domu…

Jakiś czas później…

Shimizu Yukiko mieszkała wraz ze swoim bratem w niewielkim domku, w dzielnicy mieszkalnej Seireitei. Był to skromnie urządzony dwupiętrowy budynek, który po śmierci rodziców należał do rodzeństwa. Dbanie o porządek było obowiązkiem obojgu rodzeństwa i chociaż zarówno Yuki jak i Yukiko podążając w ślady rodziców zostali Shinigami, zawsze wywiązywali się z niego bez zbędnego narzekania. Oboje robili wszystko, aby ich rodzice mogliby być z nich dumni.

Dziewczyna stanęła przed kamiennym murkiem, który otaczał wszystkie domy w tej części Seireitei. Dotknęła stalową furtkę i pchnęła ją, wchodząc na teren domostwa. Przeszła jeszcze ścieżką ułożoną z płasko ciętych kamieni jak zawsze podziwiając dużą, kwitnącą na blady fiolet Sakurę. Było to drzewo, pod którym przed wieloma laty rodzina Shimizu spędzała radośnie każdą wolną chwilę. Teraz, gdy Aoi i Sora odeszli, drzewo dla rodzeństwa było symbolem opatrzności rodziców skądkolwiek, gdzie się udali. Yukiko gdy potrzebowała odpoczynku lub chciała o coś przemyśleć często siadała i opierała się o gruby pień drzewa.

W końcu dotarła do domu. Weszła po kilku drewnianych schodkach i otworzyła rozsuwane drzwi. Wewnątrz podeszła do drewnianego podniesienia, na którym usiadła i zdjęła z nóg Zori, swóje Zanpakutou umieściła na specjalnie do tego stworzonym stojaku, który stał na jednej z dwóch półek, po czym weszła w głąb domu. Yukiego znalazła w salonie, gdzie głośno chrapał na sofie. Westchnęła i skrzyżowała ręce na piersiach.
Co za leń… Zaraz go… A niech śpi… Niedługo sam się obudzi
Odwróciła się i poszła do kuchni. Tam zajęła się przygotowywaniem obiadu.

Kuchnia w domu Shimizu była dobrze wyposażona, było w niej wszystko, czego potrzebowali, w tym nowoczesne wynalazki, służące do przechowywania żywności i gotowania.

Kiedy przygotowywała jedzenie, myślała o swoim bracie. Pomimo tego, iż czasem była wobec niego zbyt surowa lub nadopiekuńcza, bardzo go kochała. Ich rodzice zginęli tragiczną śmiercią… Pewnej nocy, nieprzyjemny hałas zbudził Yukiko, która bojąc się sama sprawdzić co jest jego źródłem, obudziła swojego brata. Miała wtedy osiem lat, a Yuki pięć. Gdy stanęli przed otwartym wejściem do pokoju rodziców, to co zobaczyli na zawsze wypaliło ślad w ich pamięci. Okrwawione ciała matki i ojca… a pod nimi kałuża krwi. Ich ciała były poważnie nadgryzione, a wnętrzności leżały porozrzucane po całym pokoju…

Yukiko syknęła z bólu i przytknęła do ust skaleczony palec. Natychmiast przemyła go zimną wodą, zawijając go czymkolwiek, co miała pod ręką. Wierzchem dłoni przetarła zaczerwienione oczy i wróciła do robienia obiadu… Kiedy skończyła, po domu roznosił się przyjemny aromat przygotowanego jedzenia. Na Tsukue w pomieszczeniu obok postawiła jedzenie i rozstawiła talerze. Usiadła przy nim, ale nie dotknęła jeszcze jedzenia.
3… 2… 1…
Przy wejściu pojawił się Yuki, który niczym żywy trup, z zamkniętymi oczyma usiadł naprzeciwko dziewczyny.
- Już czas! – powiedziała z irytacją.
- Itadakimasu! – krzyknął Yuki i w tym samym momencie otworzył oczy.
Gdy miał już spałaszować swój posiłek, zatrzymał się i spojrzał na siostrę. Ta mierzyła go pioronującym wzrokiem.
- Sumimasen... - chłopak wyprostował się i spuścił głowę.
- Itadakimasu. – powiedziała cicho i jako pierwsza zaczęła jeść.

Gdy posiłek był skończony a naczynia umyte, Yuki oznajmił siostrze, że wychodzi i będzie dopiero wieczorem.
Też mi coś… Dlaczego po prostu nie powie, że idzie się zobaczyć z Takarą…
Yukiko udała się do swojego pokoju na piętrze. Na miejscu otworzyła okna, bowiem o tej porze roku w Społeczności Dusz było wyjątkowo ciepło. Delikatny, chłodny wiatr poruszył zasłonami, obdarzając twarz dziewczyny delikatną pieszczotą. Yukiko odeszła od okna. Jej powieki nagle zaczęły się zamykać, a świadomość zasypiać. Padła bezwładnie na łóżko…

Gdy księżyc pojawił się na niebie…

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=veoyyJ5KEnI[/MEDIA]

Yukiko zbudziła się gwałtownie. Oddychała głęboko, jakby zmęczona wielogodzinnym biegiem. Natychmiast podniosła się z łóżka i usiadła na jego krawędzi. Prawą ręką przejechała po głowie. Spojrzała w okno, przez które do jej pokoju wpadały srebrne promienie księżyca.
To tylko sen… to tylko sen…
Gdy miała wstać, poczuła nieprzyjemny skurcz w żołądku. Zwinęła się w pół, a kiedy ból minął, stanęła na nogi i wyszła z pokoju. Zajrzala do sypialni Yukiego, lecz nikogo tam nie zastała…
- Yuki? – wydusiła z siebie rozpaczliwe wołanie. Yuki?!
Zeszła na dół po schodach.
- Yuki! To nie jest śmieszne… Yuki!
W salonie wyjrzała przez okno, lecz nikogo tam nie było. W tej samej chwili, w jej myślach pojawiło się jedno, bardzo ważne imię.

Haruki…
Szybkim krokiem ruszyła do wyjścia. Zanim jednak opuściła dom, nałożyła zori i przypięła do pasa katanę. Powoli rozsunęła drzwi…
Przed domem, na kamiennej ścieżce leżał jakiś ciemny kształt. Yukiko położyła dłonie na rękojeść katany i postanowiła sprawdzić co to jest. Ciemny kształt nie poruszał się. Był dosyć duży. Im bliżej była, tym bardziej zdawało jej się, że to czyjeś ciało. Kiedy stanęła przed nieznanym obiektem, jej wątpliwości zniknęły. Ale pojawiło się coś znacznie gorszego…
Przed dziewczyną leżały zwłoki mężczyzny w czarnym stroju, o falowanych, brązowych włosach. Jego usta wykrzywione były w wyrazie ogromnego bólu i przerażenia. Szyja mężczyzny była zakrwawiona. Ciepła jeszcze krew wydobywała się z rany, która wyglądała na głębokie… ugryzienie. Jego katana przywiązana była do pasa… Chwilę trwało, zanim Yukiko rozpoznała twarz mężczyzny.
Haruki…
Kolana się pod nią ugięły. Dziewczyna puściła rękojeść katany i podparła się rękoma o ziemię.
Haruki…
Uniosła głowę i jeszcze raz spojrzała na jego twarz. Ten grymas...
Tyle krwi… Tyle cierpienia… Tyle… strachu…
Z jej piersi wyrwał się głośny krzyk przerażenia, którego echo rozciągało się prawie na cały Seireitei. Z jej oczu płynęły strumienie łez. Jedną rękę przytknęła do szyi ukochanego, jakby chciała zatamować krew. Ale na to było za późno. Odjęła dłoń i spojrzała na nią. Cała we krwi… Jej ciałem wstrząsnęła fala dreszczy. Niesamowity ból w sercu pozbawił ją głosu i siły. Klęczała przed martwym mężczyzną, uderzając go pięścią w serce.
- Haruki! Haruki!!! Obudź się! Haruki!!!
Wycieńczona opadła z sił. Przewróciła się na jego ciało, głową dotykając jego martwą pierś.
"To... tylko... sen...!"
I nagle ten ryk. Przerażający ryk, który mógł oznaczać tylko jedno… Yukiko resztką sił podniosła się na nogi i rozejrzała wokoło. W powietrzu, nad trawą oświetloną bladym światłem księżyca pojawiały się mroczne cienie. To z nich pochodził ryk. Dziewczyna przerażonym spojrzeniem wpatrywała się w nie.
- To Puści… - wymamrotała, ale nie zdołała się poruszyć o krok.
Reiatsu przez nich wytwarzane było bardzo duże. Powoli, cienie przybrały materialne kształty. Yukiko otoczyło ośmiu, niemal dwukrotnie od niej wyższych bestii z białymi maskami… Gdy tylko bestie zbliżyły się do dziewczyny, gdzieś za Yukiko wyleciała kula czerwonego światła.
- Onee-san! – krzyknął Yuki, który wraz ze swoją dziewczyną pojawił się przy wejściu na teren posiadłości.
Zaraz przed nim, błyskawicznie pojawiło się trzech Shinigami. Dziewczyna rozpoznała ich twarze. Byli nimi Arashi Sora, Muiro Shihase i Fujikage Suiren. Przyjaciele z czasów Akademii…
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....

Ostatnio edytowane przez Endless : 21-02-2010 o 16:43.
Endless jest offline