Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2010, 19:51   #2
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Baraki drugiego oddziału stały się już dla niej domem. Zresztą, nie czuła się tutaj specjalnie inaczej w porównaniu do akademii. Obowiązki były podobne, dalej słyszała rozkazy i odczuwała chęć rozwijania się. Chciała piąć się w górę, aby wszystkie poświęcenia jakie złożyła nie poszły na marne.

Po porannych ćwiczeniach oraz patrolu powróciła , już nieco zmęczona, do swojego lokum. Niewielki pokój, jeden z pośród wielu znajdujących się w pawilonie, nie był specjalnie urządzony. Zwinięty futon leżał pod ścianą. Po przeciwległej stronie pokoju stał niski stolik z książkami i przyborami do pisania. Na podłodze tatami w kolorze zielonym, które nie najgorzej komponowały się z lekko beżowymi shouji w przeciwległej ścianie do drzwi.
Zaraz po wejściu do pokoju, podeszła do shouji i rozsunęła je , wpuszczając do wnętrza chłodne , wieczorne powietrze. Wciągnęła je głęboko do płuc, jednocześnie ocierając kropelki potu z czoła i wciskając włosy z grzywki za ucho.
Wysunęła saya z mieczem zza jedwabnego pasa u ostrożnie umieściła je na katanakake stojącym tuż obok stolika. Palcem ostrożnie pociągnęła po zdobionym saya oraz tsubie. " Kiedy w tym krzyku usłyszę twoje imię ?"zapytała się w myślach.
Uklęknęła przed stolikiem , na którego brzegu leżało kilka kopert - poczta. Większość stanowiły oczywiście oficjalne papiery, rozkazy, raporty, polecenia , potwierdzenia z akademii. Przeglądała je całkowicie obojętnie, kiedy w jej oczach coś błysnęło. Natychmiast puściła pozostałą pocztę, w drżącej dłoni ściskając jedynie to jedną. Przez długą chwilę wpatrywała się w kopertę w pełnym skupieniu.
- Weź się w garść... - mruknęła pod nosem, po czym ostrożnie wyciągnęła rękę by otworzyć kopertę.
- Fujikage-san ! - do pokoju wdarł się młody shinigami, bez zbędnego pukania , czy przeprosin. - Soi Fon-taicho wzywa cię do siebie. Niezwłocznie. Podobno ważna sprawa. Fukutaicho i sanseki są obecnie poza barakami.
- Zrozumiałam. Już ruszam, gdzie jest taicho-sama ?
- Zbiera ludzi na placu treningowym. Śpiesz się.
- Domo, Goshi-san.
- cisnęła kopertą miedzy książki, poderwała się i poderwała zanpakuto z katanakake. Następnie popędziła korytarzem w kierunku wyjścia na wewnętrzny plac baraków II oddziału. " Musi dziać się coś dużego..."przeszło jej przez myśl, kiedy usłyszała głośne stąpanie po drewnianej podłodze za swoimi plecami. W tym samym kierunku co ona, podążało jeszcze kilkoro shinigami.

Kapitan Soi Fon stała wraz z kilkoma podkomendnymi na placu ze skrzyżowanymi rękoma. Jej wiecznie gniewny wyraz twarzy, przestał robić na Suiren wrażenie. Nie ośmieliła by się co prawda zaleźć tej kobiecie za skórę, ale wiedziała ,że dopóki robi to czego się od niej oczekuje nie spotka się z bezprzyczynową wrogością.
- Taicho ! - ukłoniła się oddając honory dowódcy.
- Nareszcie. Yamamoto-taicho wprowadził oddziały Gotei w stan gotowości. Wyruszamy spotkać się z nim. Ruszacie jako moi przyboczni. To wszystko co musicie wiedzieć. Ikuzo ! - kilkunastoosobowa grupa zniknęła w mgnieniu oka z placu przy użyciu shunpo. Suiren uważała się za szybką. Ba - w akademii nauczyciele powtarzali zawsze, że jest nieprzeciętnie szybka. Jednak w takich chwilach - kiedy podążała za Soi Fon , uświadamiała sobie, jaka dzieli je przepaść.

Na miejscu zdarzenia czekał już dowódca Gotei - Yamamoto oraz jeden z kapitanów. Wedle standardowej procedury, członkowie grupy okrążyli ich ze wszystkich stron, zabezpieczając przed ewentualnym atakiem. Soi Fon przerwała swój bieg przy użyciu shunpo, w momencie kiedy znalazła się tuż obok mężczyzn.
- Genryusai-dono. - ukłoniła się najstarszemu z nich. - Jak wygląda sytuacja ?
- Sprawa przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. To już kolejna ofiara. Kiedy pani ludzie odnajdą sprawcę, pani kapitan ?

Kobieta lekko się skrzywiła.
- Cały czas rozsyłam tajne patrole. Niestety, nie wiemy kogo szukać, Ganryusai-dono. To utrudnia sprawę.
- Wachania Reiatsu są ledwie odczuwalne, kiedy dochodzi do ...
- Ukitake spojrzał na zwłoki.- Tego. Myślę, że nawet wprowadzenie stanu wyjątkowego nie przyniesie większych efektów.
- Ukitake-taicho ma rację. Takie działania sprawią, że nasz intruz stanie się jeszcze bardziej ostrożny, a już nie jesteśmy w stanie go znaleźć. Najlepszą metodą jest czekać na jego błąd.

Soi Fon jak i Ukitake zamilkli wpatrując się w starego dowódcę. Wpatrywał się on w zwłoki leżące pomiędzy nimi, po czym uderzył drewnianą laską o kamienne płyty.
- Niech się stanie. II oddział ma całkowicie podporządkować swoje działania tej sprawie. Odnalezienie nieprzyjaciela spoczywa na twoich barkach, Soi Fon-taicho. Kapitan Ukitake wraz z XIII oddziałem pomogą wam w tym , jeśli będzie taka konieczność. Sprawa jest otoczona klauzulą najwyższej tajemnicy ! Uporządkujcie to miejsce . I proszę o codzienne raporty.

Kilka dni później
Irytacja Soi Fon odbijała się na poziomie dyscypliny, jaką utrzymywała w oddziale. Z każdym kolejnym dniem patrole były coraz dłuższe, w mniej licznych grupach a za to rozsyłane na w większych ilościach i częstotliwościach. Wszystko to sprawiło, że Suiren całkowicie zapomniała o liście od Tatsuro wciśniętym gdzieś między książki. Codziennie miała jedynie trzy godzinny na sen. Resztę wypełniały jej kolejne patrole, ćwiczenia i obserwacja. Było to o tyle męczące, iż wszystko musiało być zrobione tak aby nie zakłócić pozornego ładu publicznego w Seireitei.

Suiren właśnie wróciła po patrolu, do swojego pokoju. Na dworze już się ściemniało. Wzdychając głęboko opadła na rozgrzebany futon - nie miała już siły od kilku dni, aby go pościelić. Na jej udach spoczywał skryty w saya miecz. Skupiła na nim swoje spojrzenie... " Kiedy ? Kiedy zaczniesz słuchać mojego głosu?... Kiedy, kiedy zaczniesz słuchać mojego głosu ?"powtarzała w duszy. Tak długo, aż wszystko wokoło rozmyło się , jak obraz namalowany tuszem , na który rozlać by wodę. Następnie ciemność. Chwilowa, przemijająca. W której człowiek staje się tak świadomy posiadania zmysłów. Ujrzała widok dobrze sobie znany - czarno biały las. Zastygły, bez życia. Jednak z nieprzeniknionej ciemności pomiędzy drzewami docierały do niej szepty, płacze i krzyki, jakby wydobywające się z tysięcy gardeł.
Dziewczyna zdawała się zachowywać spokój, jednak w sercu czuła niepewność. Za każdym razem, kiedy pojawiała się w tym miejscu, uczucie to słabło . W cieniu na prost niej , ujrzała dwa świecące białym światłem punkty. W tym momencie, ułożyła dłoń na rękojeści miecza. Z cienia wydobyła się chmura czarnego, bezkształtnego gazu. Na jej czubku dalej znajdowały się dwa rozpalone punkty. W końcu obłok przybrał przerażający kształt.


Zebrała się w sobie. Wysiliła na stanowczość, spróbowała przemówić. Jednak tak jak ostatnim razem, z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk.
- Czemu zabijasz mnie tą ciszą ? Czemu Nie przemówisz ?- spytała istota.
Suiren wiecznie zastanawiała się, o czym on mówi. Mówiła, starał się - wydawało się jej jednak, że to otaczające ich szepty są tym , co nie pozwala jej przemówić. W końcu jedyny co wydobywało się z ust bestii, stawał się przeraźliwy, rozrywający uszy krzyk. Tak donośny , iż te z lasu przestawały być słyszalne.
W tym momencie powróciła do świadomości. Zlana potem otworzyła oczy - leżała w swoim pokoju, ściskając w dłoni miecz.
- Kiedy usłyszę w tym krzyku twoje imię ... ?- spytała już podirytowana.
W tym momencie, drzwi się rozsunęły. Stanął w nich shinigami, dobrze znany Suiren z takich zachowań.
- Czas na patrol.
- Już ? Przecież ...
- Miałaś trzy godziny przerwy, czy tak ? Czas wracać do obowiązków.
- Wakarimashita ...
- mruknęła pod nosem. "Czy naprawdę chwila tam trwała tyle czasu ?"

Patrole odbywały się w pięcioosobowych grupach. Zespołem , w którym działała dowodził shinigami pozbawiony wychowania - Goshi. Stanęli w kółku, tuż przed drzwiami do baraków. Wszyscy przebrani w charakterystyczne dla tajnych służb czarne , obcisłe stroje, zasłaniające twarze.
- Tym razem mamy strzec tego obszaru.- Goshi wskazał miejsce na mapie, tak aby każdy je dostrzegł. - W południe zmieni nas inna grupa, a my przeniesiemy się w okolicę baraków IV oddziału.
" Padnę na twarz przed południem... "- pomyślała niezadowolona z takiego obrotu sytuacji.
- Po dotarciu do sektora standardowo - rozdzielamy się. W razie jakiś problemów macie natychmiast podwyższyć poziom reiatsu. To sygnał. Wakatta ? Saa, ikuzo !
Postacie niemal zniknęły, pozornie nie wykonując żadnego ruchu.

Po kilkunastu minutach przemierzała już uliczki Seireitei skąpane w mroku. Nikt nie mógł jej dostrzec, nie mogła z nikim rozmawiać, w razie konieczności miałą również uciec bądź obezwładnić zwyczajnych strażników - działania podjęte przez II oddział były znane jedynie kapitanom Gotei oraz ich zastępcom.
Używając shunpo przemieszczała się z jednej kryjówki za drugą. Preferowała te znajdujące się wyżej - aby mieć lepszy obraz otoczenia.
W pewnym momencie poczuła coś niepokojącego - nagłe wzrost czyjegoś reiatsu. Nie należało jednak ono, do żadnego z członków jej drużyny. Otworzyła szeroko oczy, kiedy zrozumiała do kogo owe reiatsu należy.
- Yuki-san ! - w dodatku czuła również inną energię blisko niej. Całkowicie obcą. Zerwała z twarzy maskę i zwiększając tempo ruszyła w tamtym kierunku. Zrezygnowała z ukrywania swojego reiatsu, całkowicie wykorzystując swoje możliwości w shunpo.

Przemieszczając się błyskawicznie, poczuła inne dobrze jej znane źródła reiatsu - poznała je jeszcze w akademii.
Pojawiła się na miejscu w momencie, kiedy Yuki wystrzelił w kierunku dziwnych istot czerwony pocisk. Widząc zdecydowaną reakcje reszty, również i ona zeskoczyła stając w szeregu. " Tracimy element zaskoczenia ! Nierozsądne !" warknęła w myślach, kiedy jej stopy dotknęły ziemi. Błyskawicznie dobyła miecz, przybierając pozycję pełnej gotowości.

- Wydostańcie stamtąd Yukiko. Spróbuję dać wam na to okazję... - w tym samym momencie użyła shunpo by zbliżyć się do postaci od strony wejścia do domostwa.
- Hadou Yon: Byakuren !- wymierzyła tak, by biały strumień energii nie zagroził nikomu w bezpośrednim otoczeniu Yukiko, zmuszając jednak złowrogie postacie, do uniknięcia bądź przyjęcia na siebie uderzenia.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 20-02-2010 o 21:26.
Mizuki jest offline