Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2010, 03:24   #112
Feanor
 
Reputacja: 1 Feanor nie jest za bardzo znany
Melkor zdawał sobie sprawę z tego iż jego osoba nie budzi zaufania u poznanych ludzi. Kobieta wydawała się szczególnie zniesmaczona. Zastanawiał się czy to tylko przez zwłoki czy też z jego powodu. Widział że kusza nadal jest w niego wycelowana. Rozumiał ostrożność ale to wydawało mu się aż nadto. Wyglądała na roztrzęsioną i zlęknioną , obawiał się że pod wpływem nagłych emocji może zrobić coś nieoczekiwanego. Czuł że mimo załagodzenia sytuacji kusza stanowi realne zagrożenie. Od czarnego człowieka biła siła spokoju. Nie potrafił natomiast rozszyfrować emocji tego który przemawiał. Ci ludzie musieli właśnie przejść przez jakieś traumatyczne wydarzenia. To idealnie tłumaczyło by ich zachowanie. Bawiło go zawsze gdy wzbudzał lęk swoim wyglądem i zachowaniem jednak teraz nie odpowiadału mu to w najmniejszym stopniu. Muszę jakoś zdobyć ich zaufanie-pomyślał.
Chciał rozwiązać zaistniałą zagadkę a obcy wydawali się do tego niezbędni , szczególnie teraz gdy zebrali cenne dowody. Ruszył w stronę ciała.
-Wybaczcie że jeszcze się nie przedstawiłem-powiedział uprzejmie-Jestem Melkor Morgoth
Klęknął nad trupem ignorując paskudny zapach.
-Myśle że mogę wam pomóc , może dowiemy się co go zabiło.
Położył rękę na jego czole poczym zamknął oczy. Zaczął wypowiadać zaklęcie w jednym z wymarłych języków którego nauczył się studiując stare księgi. Nie chciał by zostało zrozumiane. Nie znał tutejszych obyczajów ale wolał zachować treść zaklęcia dla siebie. Z pod ręki błysnęło czerwone światło. Ziemia lekko zadrżała. Trupem wstrząsnęły ostre konwulsje. Był to efekt magii która pozwalała odczytać wspomnienia zapisane przez mózg tuż przed śmiercią. Ze względu na stan w jakim się znajdowało mogły być nieco zatarte lub nieco zniekształcone ale zawsze były prawdziwe. Kiedy mu się udało zadbał o to aby wizja ukazała się wszystkim obecnym.
-Wszystko widoczne było jakby przez gęstą mgłę. Pomimo tego dało się w tym rozpoznać tutejszą okolicę. Człowiek szedł. Potem pojawił się jeszcze ktoś. Naglę obraz zawirował , wyglądało to na gwałtowny ruch. Słychać było szczęk stali. Świst sztyletów przecinających powietrze. Potem głuchy jęk. I odgłos upadku. Potem cisza , widok słońca , błękitnego nieba i gałęzi drzew. Nagle słońce przysłonił cień , napastnik stanął nad ofiarą. Był szczupły i wysoki , nie dało się jednak określić wyglądu twarzy. Sztylet błysnął w świetle słońca. Obraz zalał się czernią. Nastała cisza.
Melkor wstał czekając na reakcje innych.
 

Ostatnio edytowane przez Feanor : 21-02-2010 o 03:29.
Feanor jest offline