Noc była spokojne i żadnych elfów nie uświadczyliście. Gospodarz choć nieco zdenerwował się na Mallaia w końcu się uspokoił i ugościł podróżników najlepiej jak mógł. Zatem i wygodny siennik się znalazł. I nawet cos mocniejszego na sen, chociaż tego nie było już zbyt wiele.
Chałupa była dość prymitywna. Składała się z trzech pokoi. Najmniejszy zajmował gospodarz, średni jego córka, a wam przypadł największy pokój. Widać było po nim, że nikt tam od dłuższego czasu nie bywał, bo i kurzu nikt nie sprzątał tam, mimo, że chałupa nie byłą zaniedbana. W pokoju był jeden duże łoże na dwie osoby, a gospodarz dał wam jeszcze jeden materac, dla osoby śpiącej na podłodze. Ten pokój różnił się znacznie od pozostałych, bo ile te inne były urządzone praktycznie, to tu meble były ozdobne i jakby miały świadczyć o dawnej zamożności chłopa. Na ścianie nawet wisiały dwa obrazy w ramie z dębiny, i to nie prostej ale z ozdobnikami. Autor tych obrazów też był dość sprawnym artystą, bo były całkiem sprawnie namalowane.
Noc minęła bez problemów. Nazajutrz, gdy wszyscy zostali pobudzeni przez Mallaia – czy on w ogóle sypia? – zeszliście na dół i zastaliście gospodarza nad tym, jak rąbał opał do kuchni, córka zaś zamiatała izbę. |