Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2010, 13:57   #375
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Szczęśliwie kapłan będąc niezbyt ruchawym starcem nie był w stanie zanadto się oddalić. Dogonienie go nie kosztowało ich nawet biegu. Równie dobrze Elmeis mógł się czołgać, a prędkość z jaką pokonywał odległość do wioski byłaby porównywalna. Usłyszawszy ich wyglądał przez moment jakby przymierzał się do ucieczki od kolejnych natrętów. Jednak zatrzymał się i poczekał na nich prawdopodobnie na widok swej Pani.

Cień odwzajemnił chłodne spojrzenie kapłana i dostrzegł, że chciał coś powiedzieć do krasnoluda, lecz obecność „bogini” wiązała mu niewyparzony język. Sądząc po małej tolerancji rasowej i ogólnej panującej wśród duchowieństwa bez Silyi przy boku krasnolud usłyszałby jakąś docinkę na temat wyznania lub postury. Nie wiedział czy krasnoludy różniły się pod względem wierzeń od ludzi, choć odmienna kultura do czegoś obligowała.

Cień przyjmując poważny i pobożny wyraz twarzy (zakrywający rzeczywiste rozbawienie) rzekł podniosłym tonem:
- Zgodnie z mymi słowy wa Pani przybyła, by zapytać o artefakt zwany Sercem Nocy, który bardzo ją interesuje.
Spojrzał wyczekująco na Silyę, która po chwili potwierdziła jego słowa skinieniem głowy. Kapłan pokłonił się na tyle na ile pozwalał mu rodzący się reumatyzm i z dobrotliwym uśmiechem, wydającym się czymś niezwykłym na jego twarzy po krótkim okresie znajomości, zaczął prawić:
- Rozumiem, że inkarnacja potrzebuje informacji o dawnych czasach. To ty, Pani, stworzyłaś ten najpotężniejszy przedmiot na świecie, lecz dostrzegłaś jego moc. Ludzie nie byli gotowi, by przyjąć taki dar, więc rzuciłaś go w zapomniane przez świat miejsce, okrywając mocą ukrywającą. Od tamtej pory nikt go nie widział. W formie pierwotnej był dużym, czarnym kamieniem. Teraz nikt nie wie jak wygląda, ponieważ się zmienia. To wszystko.

Cień zaklął pod nosem odwracając głowę. Tyle czasu zmarnował w pogoni za informacjami, których było tyle co kot napłakał i niczego nie ułatwiały. Nie wiedział nawet dlaczego tak ganiał za tą wiedzą skoro nie był pewien czy brać dalszy udział w tej misji. Być może instynktownie podjął już decyzję.
- Niewiele tego, ale cóż. Nie wypada ludziom dużo wiedzieć o sprawach boskich, bo mogą zrodzić się… – słowo wątpliwości mogło nie spodobać się kapłanowi, więc ostatecznie wypowiedział neutralne - problemy. Za informację odwdzięczymy się informacją. Ktoś chce zrzucić cię ze stołka jako metodę rozważając morderstwo - powiedział bez ogródek

Nagle kapłan okazał zainteresowanie zainteresował.
- Kto? - zapytał, chociaż minę miał taką, jakby potrzebował jedynie potwierdzenia.
- Pewien człowiek poprosił mnie o to, acz odmówiłem. Nie z sympatii bynajmniej, a ze zwykłej niechęci do mieszania się w politykę. Mój rozmówca nie zdradził dla kogo pracował, ale z toku rozmowy wywnioskowałem, że dla Sołtysa.
Kapłan skinął głową, spoglądając ku odległym posiadłościom sołtysa.
- Jeśli to prawda to... pomyślę - mruknął, odwracając się, by odejść. Na to nie pozwolił mu Cień szybko dodając:
- Jednak po tym co przed chwilą ujrzałem zaczynam podejrzewać tego całego Calceffa. Może uznał, że pozbycie się ciebie, wiernego sługi tu obecnej, może im ułatwić zasianie wiary w Lamilidana.
-Niech próbują. Nie znajdą mnie nawet jeśli mieliby szukać pod ziemią – odpowiedział kapłan.
- W takim razie trzymaj się. Chyba już więcej się nie spotkamy. I pamiętaj. Nie dowiedziałeś się tego ode mnie. Jak coś to mów, że twój człowiek podsłuchał rozmowę pomiędzy mną, a jakimś gościem o posturze lokalnego draba.
Nagle kapłan odwrócił się.
-Grabarz?! To nie pasuje... On... Nie pasuje - powiedział wyraźnie mocno zaskoczony.
-Muszę iść - odwrócił się gwałtownie jakby właśnie dowiedział się, że świątynia płonie. Zadziwiająco szybko popędził do przodu.

Dopiero wtedy Cień szczerze się uśmiechnął zadowolony z siebie. Już kilkakrotnie miewał ochotę na zabicie kapłana, co mogło być mocno ryzykowne. Zasianie w nim strachu uznał za znacznie bezpieczniejszą i bardziej wysublimowaną zemstę. Nie martwił się groźbami wcześniej i nie martwił się teraz. Wyruszy dalej wkrótce po zapoznaniu się z mapami i wyjaśnieniu kwestii tajemniczego krasnoluda. Wtedy uprzytomnił sobie kto i w jakim celu lubował się w tajemniczych teleportacjach. Czyżby bogowie znowu zsyłali mu nowego towarzysza czy to tylko zwykły zbieg okoliczności. Rozmowa może rozwiać wątpliwości.
- Teraz chyba wiem kim jest ten tajemniczy drab. Liczę, że oboje dochowacie tajemnicy choćby rozpalonym żelazem przypiekano wam stopy. Dobra, i tak wiem, że w takiej sytuacji zaczniecie śpiewać jak kanarki w przeciągu paru sekund. Jeśli tak się stanie zrozumiem, choć i tak będę miał wam to za złe. Skoro odbębniliśmy już sprawę kapłana przejdźmy się do karczmy.
Tam właśnie skierował swe kroki.
 
wojto16 jest offline