Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2010, 18:16   #13
Vampire
 
Vampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Vampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znany
Sebiemir siedział i z zainteresowaniem przysłuchiwał się rozmowie. Jego twarz miała neutralny wyraz, lecz widać, iż najdrobniej jak potrafi uśmiecha się patrząc po zgromadzonych. Z jednej strony mamy do czynienia z morderstwem kainity, z drugiej iście śmieszną dyskusję setyty i swych słowiańskich rodaków. Siedząc nogi miał owinięte wokół siebie i wyciągnięte w bok, by nie spaść podpierał się lewą ręką, a prawą bawił się złotą monetą przysłuchując się wszystkim zebranym. Nie miał pojęcia czy to jakiś kolejny Malkaviański żart, czy heroiczny wyskok ludzkich stowarzyszeń. Gdy całą rozmowę podsumował organizator spotkania wstał z miejsca skinąwszy głową w kierunku Lasombry i stojąc obrócił po raz kolejny wzrokiem zebranych. Była to ciekawa grupa osobistości. Teoretycznie wszystko było dobrze zrobione – mamy Nosferatu, czyli szpiega, który nam może coś wywęszyć, mamy Brujah do roboty wymagających siły fizycznej, Tremere, który na pewno zajmie się prowadzeniem tej epickiej grupy i będzie się zajmował mrocznymi aspektami morderstwa, Ravnos mający oszukiwać podejrzanych osobników i wykrywania oszustw innych oraz on, czyli Torreador będący nie wiadomo do czego, lecz jeżeli starszyzna go wybrała to nie będzie się sprzeciwiać, poza tym na pewno ma jakiś cel. Po raz kolejny skinął głową w stronę zebranych. Na początku podszedł do Samary i ucałował jej dłoń, następnie przywitał się z każdym podając im dłoń. Nie znosił u kainitów stałej nieufności, a taki gest miał na celu trochę to rozluźnić. Mimo iż mieszkał w swej willi samotnie i w elizjum nie zadawał się z dużym gronem osób, można nawet stwierdzić, iż mógłby być typem samotnika, lecz nigdy nie zapomniał jak należy się z ludźmi obchodzić, jest w końcu Torreadorem. Gdy Mieczysław odezwał się do niego, a następnie do reszty skrytykował jego wypowiedź.

-Drogi Mieczysławie, czemuż to mówisz w tym gronie w języku obcym reszty zebranych? Mamy stanowić jakąś jedność, przez co musimy darzyć się zaufaniem, więc mówić w tak, by reszta nas zrozumiała, bo taki gest jest po pierwsze niegrzeczny i nieuprzejmy w stosunku do reszty, oraz podważa poniekąd Twoje zaufanie do nich. Więc proszę Cię, drogi rodaku byś następnym razem nie zachowywał się tak arogancko, chociaż z tego niestety słynie Twój klan. – uśmiechnął się do niego, a następnie zwrócił do reszty. –Cóż, osobiście uważam że owa herbaciarnia jest dobrym punktem startowym. Izzata również byłoby dobrze znaleźć… Radzę rozdzielić się na dwie grupy, by nie marnować cennego czasu tej przepięknej nocy… – westchnął i popatrzył przez okno na gwieździste niebo –… Proponowałbym układ: do herbaciarni – Ja, Mieczysław oraz Samara. A za znalezienie Izzata odpowiedzialni byli by: Alex, Yusuf oraz Roland. W ten sposób i każda grupa będzie chroniona przez przedstawiciela chwalebnego klanu Brujah oraz jest w jakiś sposób swymi możliwościami wręcz stworzona do owych misji. Jeśli chodzi zaś o złoto to niech na razie zostanie wzięte przez kogokolwiek by nie marnować czasu, a dopiero później zastanowić się, kto miałby nim zarządzać. – na jego twarzy gościł elegancki, kojący uśmiech. Sam ten uśmiech od razu wskazywał na przynależności do Torreadorów. Po swoim przemówieniu sięgnął po swój kielich i czekając na reakcje innych powoli dopijał jego zawartość.
 
Vampire jest offline