Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2010, 20:42   #54
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Stefan zobaczył jak Władek spotyka jakichś obcych ludzi przed wejściem do szpitala. Recepcjonistka nie zdołała zatrzymać go sięgnięciem za rękaw i patrzyła z niezrozumieniem na odchodzącego mężczyznę. Stefan uśmiechnął się do niej rozbrajająco i pokręcił ze znużeniem głową.
- Wie pani, rodzina... To gdzie leży ksiądz Antonii?
- 217 - burknęła kobieta. - Następny proszę...
Stefan widział już takie spojrzenia i taki wzrok. Załatwienie czegokolwiek u pani...zaraz, co ona ma napisane na plakietce? Marioli...będzie niemożliwe. Cóż, przynajmniej numer pokoju jest.
Tymczasem grupka sprzed wejścia ruszyła do środka. Pierwsza była dziewczyna, z twarzy nawet niebrzydka, ale jakaś taka przestraszona albo osłabiona. Stefan nie mógł tego rozgryźć i nawet nie próbował. Z dziewczynami to różnie bywa. Podszedł niepewnie do grupki, z której tylko Władka zna od dłużej niż 5 minut.
- Cześć. Przywiozłem Władka, bo chciał się spotkać z księdzem Antonim. Jest w pokoju 217. Czy w czymś pomóc? - spytał na koniec widząc, że Ewa oparła się o ścianę i zaczęła szybko oddychać.
- Nie, dam sobie radę - odburknęła Ewa. Nie znała typka a w takiej chwili jak ta, nie miała zaufania do nikogo.
- To jest Stefan. Pomógł mi przyjechać tutaj - powiedział Władek widząc lekkie zdziwienie pozostałych.
- To chodźmy już. Wiemy, gdzie jest ksiądz, to powinno pójść już prosto - Konrad naprawdę w to wierzył. Nierealność całego zdarzenia jest tak duża, że musi być na to wyjaśnienie i jak na razie, wszystko wskazuje na to, że znać je będzie ksiądz Antoni.

Skorzystali ze schodów. Stawiając krok za krokiem, przez ułamek sekundy, poczuli się jakby byli gdzieś tam - daleko i nie wiadomo gdzie. Tutaj pachniało szpitalem, ściany były białe i wiadomo było, co jest na końcu schodów. Tylko że było tu też coś jeszcze. Coś, co umyka wszelkim czujnikom i zmysłom. Ewa czuła to w powietrzu. Czuła to przy każdym wdechu i zaciskała bezsilnie zęby w nadziei, że skończy się to wszystko bardzo szybko. Jedynie Stefan szedł beztroski i nie zdawał sobie sprawy z tego, co przeżywają idący obok niego ludzie. Milcząco doszli na drugie piętro.

Szpitalny korytarz nie różnił się niczym od wyobrażeń wszystkich odnośnie takich miejsc. Kolejne drzwi i kolejne numerki. Na korytarzach było więcej odwiedzających niż personelu. Siedzieli na fotelach, na krzesłach i na parapetach. Rozmawiali, kiwali głowami i z troską patrzyli na tych, którzy w piżamach opowiadali o swoim życiu tutaj. Takie scenki powtarzały się w całym ciągu korytarza. Dopiero przy 217 było luźniej, bo nie było tu w pobliżu ani okna ani miejsc do siedzenia.
Cała czwórka stanęła przed drzwiami. Popatrzyli jeszcze tylko na siebie i upewnili się, że każdy tego chce. Konrad nacisnął klamkę. Szczęknął zamek. Drzwi się otworzyły.
W środku pokoju stało sześć łóżek obstawionych aparaturą. Na każdym z nich leżał pacjent, ale żaden z nich nie wykazywał najmniejszych oznak zainteresowania nieznajomymi. Biała pościel szczelnie przykrywała każdego zostawiając tylko miejsce na rękę oraz twarz, do których to miejsc poprzyczepiano liczne czujniki, sondy i przewody. Delikatny szum maszyn, uspokajające pikanie wskaźników i liczne krzywe na monitorach wskazywały, że wszystko jest w porządku.

Cała trójka nie musiała długo szukać księdza. Rozpoznali go od razu. Widzieli go przecież niedawno, choć zmieniły się warunki. Teraz leżał spokojnie, z błogim wyrazem na twarzy i zamkniętymi oczyma. Pewnie spał, choć pod powiekami oczy ruszały się jak szalone. Obok na stoliku widać leżący różaniec oraz biblię. W biblii wystaje kawałek obrazka będący pewnie zakładką. Nie widać ani owoców, ani wody, ani kwiatów. Tak jakby ksiądz w chwili obecnej nie potrzebował niczego.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._

Ostatnio edytowane przez Yarot : 21-02-2010 o 22:46. Powód: urwanie postu
Yarot jest offline