| Sabrie nie skomentowała braku magii w pierścieniu, choć igiełka rozczarowania zakuła ją w piersiach. Ale Teu miał rację - pierścień równie dobrze mógł służyć jako część jakiegoś mechanizmu lub uaktywniać się na bagnach. O ile w ogóle mieli właściwy przedmiot.
Po dalszych bezowocnych poszukiwaniach w domku maga i wiosce grupka zgromadziła się przy jednym z stoliku w obskurnej karczmie. Oprócz członków drużyny, przysiadł się także karczmarz. Chłop wielki jak góra, o niedźwiedzich łapskach, mały niebieskich oczkach i sumiastych wąsiskach. Niewątpliwie człek silny, ale nieporadny... W jego ruchach widać było niezdecydowanie. Wojownikiem to on nie był. Ale przekupiona trunkami Dru uczyniła z niego honorowego członka bagiennej wyprawy.
- A więc jakie macie pomysły co do latarni? Miejscowi raczej nas nie poprą, a nie mamy czasu wdawać się w żmudne negocjacje jak sądzę - dodał Teu.
- Myślę, że lepiej poprosić Keldara o pomoc - rzekła Sabrie. - Widać, ze ma mir wśród wieśniaków. A po tym, czego się wspólnie dowiedzieliśmy myślę, że nie odmówi pomocy. Decydującym może być pokazanie mu listu Tarkwinusa - czyj autorytet przekona go bardziej niż zmarłego przyjaciela? Do iluzji również możemy się uciec jeśli ten sposób nie wypali. Zresztą wieśniacy i tak pewnie podejrzewają, że chcemy zabrać lampę.
- W przeciągu godziny raczej nikogo nie przekonacie - powiedział Roger. - Możecie spróbować przekupić wójta skarbami z elfiego zamku - dodał z lekką ironią. - Z tym że raczej wolałbym zaplanować już teraz podmienieniem lampy. Z tamtych notatek wynika, że jeśli nic nie zrobimy to światełko nic nie pomoże, a z wioski nie zostanie kamień na kamieniu.
- Trzeba by przygotować coś, co powiesimy na miejscu tamtej lampy. I przydałaby się jakaś niewidzialność dla tego, co się będzie wspinać na słup.
- A ja powiadam zabrać i tyle, wieśniacy nawet boją się jej tykać, więc kto niby ją odwiesi? Do tego mamy powód, wyjaśniony i opisany w liście a co jak co ale do maga miejscowi jakieś zaufanie mieli a do druida wciąż mają. Zresztą... - Lilawander już nie zdążył dokończyć, właściwie to nie wiedział jeszcze co by powiedział, więc przerywnik karczmarza przyszedł mu w sama porę. - Może będę mógł pomóc... - wtrącił znienacka karczmarz. I zamilkł speszony. W końcu wtrącał się w rozmowy doświadczonych poszukiwaczy przygód.
- Wysłuchamy każdej propozycji - powiedział szybko Roger. - Mów, proszę. Każda rada będzie cenna. - Wiem gdzie na bagnach... niedaleko. Za starą stodołą... z dzisięć kroków, jest kępka ziemi pośrodku błocka, w której coś Bagnik ukrywał. - rzekł karczmarz. - Ino nie wiem co. - W takim razie pójdę sprawdzić - stwierdził Roger. - Prowadzi tam jakaś ścieżka?
- A gdzie tam... Bagnik grzązł w tym bagnie po pas - karczmarz rozwiał nadzieje Rogera.
Biegać goło po bagnach? To niezbyt się Rogerowi spodobało. Wolałby uniknąć czegoś takiego... - Może pan mi pożyczyć jakieś stare rzeczy? Oddam po tej przechadzce...
- Eee...tak.- rzekł karczmarz nieco zdziwiony prośbą Morgana.
Piętnaście minut później Roger był już z powrotem. Ubłocony po pas, trzymał w ręce koszyk, z którego, niczym magik w cyrku, wyciągnął lampę. Identyczną jak ta, która wisiała na słupie. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
- Co on planował? - mężczyzna kładąc lampę na stół zadał pytanie z gatunku retorycznych.
- Najwidoczniej to był jego sekret. Dzięki latarni mógł bezpiecznie chodzić po bagnach... być może latarnia chroni przed wpływem z... tamtego miejsca - odpowiedział Teu zastanawiając się. - Skoro wiosce nic się nie stało kiedy on chodził z latarnią po bagnach to istnieje duża szansa, że wioska jednak będzie bezpieczna kiedy będziemy zmagać się z tym... czymś - dodał nie za bardzo pewny jak określić istotę wspomnianą w liście.
Roger skinął głową. Zanim Teu skończył mówić, on też doszedł do tego samego wniosku. Tyle tylko, że powinien to zrobić znacznie wcześniej. Może za dużo myślał o bagnie, a za mało o lampie.
- Lampa i tak nie ochroni wioski, jeśli nastąpi ten zapowiadany przez Tarkwinusa kataklizm - powiedział. - A nawet jeśli miałaby ochronić wioskę kosztem totalnego kataklizmu wszędzie indziej to rachunek strat i zysków jest i tak chyba oczywisty - dodał Lilawander, nawet niezbyt bełkoczącym tonem, alkohol wyraźnie polaryzował jego poglądy - z których jednoznacznie wynikało, że zabrałby lampę nawet gdyby miało to zniszczyć całą wioskę. - Czyli pewnie to miał na myśli mówiąc o sekrecie Takrwinusa. Nie pierścień, a hasło do lampy! Choć nie wyobrażam sobie jakim cudem dowiedział się od maga właściwego brzmienia... Chyba że Obibok po pijaku mu zdradził... kto wie... - wtrąciła Sabrie.
- Hasła nie poznał, bo lampa by się już wypaliła - Roger pokręcił głową. - W sumie fakt... - speszyła się Sabrie. - W takim skoro "nie włączona" moc lampy wystarcza by zapewnić bezpieczne wejście do zamku, to będziemy musieli dobrze ocenić moment, gdy należy "włączyć" lampę na jej pełną moc. - Hasło sprawia, że moc lampy się wyczerpie o ile pamiętam. - dodał szybko Teu.
- Widocznie pełna moc lampy potrzebna będzie w najważniejszym starciu - stwierdził Roger. - Pewnie wcześniej wystarczało mieć lampkę z sobą i to starczało dla ochrony. A jak poszedł z tym paladynem i krasnoludami to nie mógł zabrać lampy na oczach wszystkich.
- Albo może w dzień nie działa, ale też tak sądzę. Na nasze szczęście - już zmierzcha się. - Myślę, że chodzi o to, "hic" iż Bagnik nigdy do zamku, do świątyni czy w to trzecie miejsce nie chadzał, trupia czaszka oznaczała, że i on by tam zginął - gdyż nie znał hasła do lampy. - analizował Lilawander. - Obawiam się, że będziemy zmuszeni użyć lampy zanim spotkamy się z głównym zagrożeniem i mam tylko nadzieję, że jej mocy wystarczy nim spotkamy się z z... Azethothem? Zresztą nie ma co dyskutować kiedy użyć lampy, jak już będzie naprawdę źle i ciężko to będzie jej trzeba użyć i tyle, Bagnik nie używał pełnej mocy w obrębie gdzie chadzał - to i my nie musimy, ale w zamku czy w świątyni z pewnością będzie potrzebna. Być może tylko z uaktywnioną lampą będziemy w stanie wejść do środka. O tym przekonamy się na miejscu... Pozostaje wciąż kwestia gdzie odłożyć pierścień aby zapieczętować przejście bez tego nasz wysiłek z odegnaniem stwora... czy może raczej istoty, pójdzie na marne. - dodał, wciąż nie wiedząc jakie miejsce wskazywała legenda. - I czy to jest właściwy pierścień.- wtrąciła gnomka i wzruszyła ramionami.- Ów Bagnik pewnie wiele skarbów wyniósł z osady elfów. Z kilka pierścieni na pewno.
- Innych nie mamy, ale faktycznie trzeba by było sprawdzić czy w wiosce są jeszcze jakieś inne podobne pierścienie i ...zarekwirować czy też pożyczyć na czas misji... mogę się tym zająć, choć w sumie to najlepszy do tego byłby Druid - jak on każe wszystkie 'hic' pierścienie z bagna przynieść to ludziska przyniosą. - dodał Lilawander, któremu język wyjątkowo się nie plątał... wręcz rozwiązał się mu. Alkohol miło szumiał w główce i zachęcał do rozmowy.Po chwili elf dostał przebłysku, jakby samo wspomnienie świątyni oświeciło go momentalnie. - W świątyni powinny być malunki czy rzeźby, czy jakiekolwiek inne świadectwa minionych wieków - w tym przede wszystkim omawianych legend związanych z bagnami. jeśli to rzeczywiście jakieś byłe siedlisko elfów to niemal na pewno odnajdziemy w świątyni więcej wskazówek. Co zaś do lampki...mocno nie świeci, może po prostu wyczekamy moment, aż nikt się nie będzie kręcił, lub zagonimy wszystkich mieszkańców wsi do karczmy - pod pretekstem zapoznania ich z listem maga i przygotowania do... nocnego czuwania. Wówczas jednak osoba na zewnątrz bez przeszkód podmieni latarnie... No ale jakby co to ostatecznie mogę na kimś użyć potężniejszej wersji zaklęcia niewidzialności - świadomie podkreślił potężniejszość, gdyż za zwykłą niewidzialnością pewnie tak bardzo by nie płakał - ale szkoda by jej było, w zamku czy na bagnach może się przydać znacznie bardziej.
- Hmmm... - zastanawiał się Teu - możemy powiedzieć mieszkańcom wioski, że przedmioty z bagien są przeklęte i trzeba je odnieść na ich miejsce, aby wioska była bezpieczna - być może to skłoni mieszkańców do oddania pierścienia... - Jestem za, co prawda niekoniecznie dadzą się przekonać, ale z drugiej strony wydarzenia ostatniego tygodnia mogą być dobrym przykładem co się stanie jak nie oddadzą. Na tym etapie, można by im wręcz powiedzieć, że mag zginął bo posiadał rzeczy z bagien i najwyraźniej tydzień temu jakoś uaktywnił ich moc. Jak każdy zacznie sie bać o własne dupsko to przestaną liczyć na fortuny ze sprzedaży rzeczy z bagien. - Lilawander potwierdził plan, gotów nawet go wykonać.
Sabrie westchnęła. Każda z propozycji była ryzykowna, a czas nieubłaganie się kurczył. - Zróbmy więc tak: ja spytam Keldara czy możemy legalnie wziąć lampę, wyjaśniając mu że Bagnik już ją brał i nic się złego nie działo. Tak na prawdę jedyną obawą druida może być to, że z lampą nie wrócimy wcale - ale w końcu weźmiemy ją tak czy siak. Przekupienie sołtysa będzie kolejnym argumentem. Na wszelki wypadek niech magowie zastanowią się, proszę, jak niezauważenie podmienić lampę. A Roger niech zgromadzi przedmioty potrzebne nam w wyprawie, choć nie wiem co prócz osobistego dobytku może nam się przydać. Na czytanie tych demonicznych ksiąg i tak nie ma już czasu. Co do statui elfiej królowej zapewne będzie ona w świątyni lub zamku - a skoro jest magiczna, to czas obszedł się z nią pewnie łaskawie. Choć w takim razie, zakładając że czaszka oznacza miejsca niedostępne, pierścień który mamy pewnie jest zwykłą błyskotką. - uśmiechnęła się smutno. - Ale i tak więcej nie mamy. Ktoś ma jeszcze jakieś propozycje?
Ostatnio edytowane przez Sayane : 22-02-2010 o 09:44.
|