Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2010, 11:16   #113
Endless
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Valeria przysłuchiwała się głosom towarzyszów. W końcu westchnęła i wyprostowała się. Ręce położyła na stół, splatając ze sobą palce.
- Lilianne ma rację. Nie możemy siedzieć bezczynnie. Każda chwila jest cenna i może przesądzić o powodzeniu naszej misji. - powiedziała poważnym tonem.
- Agromannarze, twój plan jest dobry, ale pozwól, że przedstawię swoją propozycję. Jeżeli jedynym sposobem dostania się w łaski zakonu jest śmierć Gelidusa, to jest naprawdę źle. Z pomocą Lilianne - mówiąc imię kapłanki odwróciła się w jej stronę - zahibernujemy Gelidusa tak, aby zatrzymać jego funkcje życiowe, nie narażając go na śmierć. Agromannar i Arnthaniel, wy weźmiecie ciało Gelidusa i spróbujecie dostać się z nim do siedziby zakonu. Tam anulujecie czar którym spowity będzie Gelidus i z jego pomocą otworzycie nam portal. Dołączymy do was przez stworzone przejście i razem zbadamy wieżę.
Gdy skończyła mówić, odetchnęła. Jej wzrok przeleciał po wszystkich obecnych twarzach.
- Gelidusie, czy zgadzasz się na to? Nie będziemy robić niczego wbrew ciebie. - powiedziała spokojnie.

***

Tymczasem...

Sataner i Arteon nie byli sami... Wokół nich falowało powietrze, tak jakby coś latało wokół nich, robiąc przy tym nieprzyjemny szum. W końcu powietrze znieruchomiało.
- No, no, no... - Sataner odskoczył do przodu, jednocześnie odwracając się do tyłu, skąd dobiegał lodowaty głos.
W kręgu światła księżyca, które przedostało się do zniszczonego domu przez dziurę w dachu pojawił się wysoki mężczyzna, o długich, kruczoczarnych włosach i takich samych skrzydłach. Na sobie miał mroczną zbroję z zaostrzonymi ozdobami. Sataner rozpoznał w nim Eclipseona...
- Czułem, że jesteś inny niż pozostali. - Upadły odezwał się swoim mrożącym krew w żyłach głosem, podchodząc do wystraszonego maga.
- Tak... wcześniej nie miałem czasu na to, żeby przyjrzeć ci się. Wybacz mi... - w jego głosie zabrzmiała fałszywa pokora.
Sataner nie mógł się ruszyć. Coś go unieruchamiało... Gdy Upadły podszedł do niego, wyciągnął bladą dłoń i dotknął nią twarzy Nieskończonego, wciągając do płuc jego zapach. Na jego bladej twarzy zagościł ponury uśmiech.
- Spętany... Nie czujesz się więźniem, we własnej skórze? - zaśmiał się i cofnął w stronę wyjścia.
Stanął przed zrujnowanym progiem i pstryknął palcami. Powietrze wokół Satanera znowu falowało, tym razem mocniej. Mag widział wyraźnie, co jest źródłem jego poruszenia - bezkształtne, czarne smugi latające wokół okręgu światła. Eclipseon zniknął, a smugi przybrały na ziemi materialną postać. Mag mógł znów się ruszać, ale otoczyło go 6 niebezpiecznych stworzeń...

 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline