Wallow wykonywał polecenia Anielicy, która przejęła inicjatywę w ratowaniu dziecka. Szybkość, z jaką rozgryzła problem i jemu zaradziła, jak również to, że gdy zbliżył się do niej – nie drgnęła choćby – zaipomnowała mu.
- Wygląda na to, że wszystko jest w porządku. - rzekł, z pewnością, bowiem nie odczuwał zaniepokojenia ani ze strony Bryflina, ani ze strony stworzeń, tworzących kokon.
Spojrzał z uznaniem w stronę Spei, teraz skromnie stojącej na uboczu.
- Sądzę, że wszyscy powinniśmy Ci podziękować. – powiedział głośno i skłonił lekko głowę w jej stronę – Jak i również zaproponować Ci miejsce wśród nas. Będziemy zaszczyceni, jeżeli wspomożesz nas swoją mocą i mądrością w nadchodzącej wyprawie. Jeżeli dojdzie do głosowania, to masz poparcie ze strony Wallowa, z rasy Aborrecimiento.
__________________ Nigdy nie przestanę podkreślac pewnego drobnego, instotnego faktu, którego tak nie chcą uznać Ci przesądni ludzie - mianowicie, że myśl przychodzi z własnej, nie mojej woli... |