Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2010, 22:50   #390
Viviaen
 
Viviaen's Avatar
 
Reputacja: 1 Viviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie coś
Narfin czuła dziwne uniesienie, jakby naszyjnik i miecz wlewały w nią siły do przezwyciężenia potęgi trzymającej w szponach całe Bree. W drzwiach gospody potknęła się o coś, co okazało się leżącym Szramą. Zdążyła jednak tylko się zdziwić, że leży w progu, nasunęły się nieprzyjemne skojarzenia z zasadzką, jednak górale bezceremonialnie wepchnęli ich do środka, więc nie zastanawiała się nad tym dłużej. W końcu spotkali Żmiję, który wertował właśnie złotą księgę, która - zupełnie nieprzyzwoicie w tym momencie, rzucała wesołe błyski odbijając światło ognia z kominka...

Przemowa Riviliona nie zrobiła na Narfin wrażenia. Bardziej zainteresowały ją pierścienie zdobiące dłoń czarnoksiężnika. Jeden z nich rozpoznała, należał do Galdora. Wydawało się też, że i on ją rozpoznał bo w chwil, gdy na niego spojrzała, zabłysnął słabo, jakby puszczając do niej oczko.

Strażniczka dziwnie się czuła. Może to za sprawą miecza, który delikatnie ogrzewał jej dłoń, dodając otuchy? A może za sprawą medalionu, który promieniował ciepłem, dodając jej sercu odwagi?

I wtedy usłyszała za plecami szelest, który przykuł jej uwagę nieporównywalnie bardziej, niż przemowa Białej Zmii. Odwróciła głowę, zaskoczona, by spojrzeć wprost w pełne cierpienia oczy towarzysza. Przyglądała się jak bardzo powoli wstaje, by znów zatopić błagalne spojrzenie w jej oczach. Chciała mu pomóc, podtrzymać, lecz jakaś siła zatrzymała ją w miejscu i poczekać... zafascynowana przyglądała się jego wysiłkom, pojedynkowi woli, dostrzegając jednocześnie, w jak strasznym jest stanie. W tym momencie odezwał się Riwilion, brutalnie uświadamiając wszystkim rolę Szramy w jego planie. Coś w niej pękło, gdy usłyszała, jak zginął Borand. Przez jedną straszną chwilę miała ochotę zemścić się na zabójcy brata, zanim nie uświadomiła sobie, że Bren był - jest? - tylko marionetką. Sprytne zagranie... Zauważyła, jak zmienia się wyraz twarzy Mafennasa, a zaraz po nim oblicze Telia. Nienawiść tylko wzmacnia potęgę cienia... Nie zrozumieli, że to tylko kolejny fortel, mający ich skłócić i osłabić, jednocześnie dodając mocy upiorom Cienia.

Całe szczęście, całą swoją nienawiść przekształcili w złość na czarownika. Sokolnik zadał bardzo trafne pytania, jednak niespodziewana odpowiedź hobbita była jeszcze trafniejsza. Strażniczka uśmiechnęła się do siebie, czując przypływ nadziei. Czy to było złudzenie, czy miecz zalśnił nieco silniej?

Nagle zalała ją fala pewności, że nie są osamotnieni w tej karczmie. Że Teliamok ma rację i ktoś - lub coś, nad nimi czuwa. Pewniej chwyciła rękojeść miecza i ustawiła się tak, by widzieć zarówno Szramę, jak i Żmiję. Kątem oka dostrzegła, że ten pierwszy porusza ustami. Nie udało jej się odczytać słów, jednak czuła, że za chwilę coś się stanie. Wpatrzyła się w oczy Szramy starając się odgadnąć, na ile jeszcze jest sobą a na ile Rivilion zdołał przejąć nad nim kontrolę...
 

Ostatnio edytowane przez Viviaen : 22-02-2010 o 23:12. Powód: literówka
Viviaen jest offline