WÄ…tek: [Bleach] The Hunger
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2010, 17:07   #20
Bronthion
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Szło im całkiem nieźle. Jego tarcza skutecznie odgrodziła pustego od Yukiko, a pozostali pozbyli się przeciwnika. Dostrzegł jeszcze coś znajdującego się za drzewami, hollow ten zdecydowanie różnił się od swoich braci. Nie czekając na dalszy rozwój wypadków Shihase zaatakował pustego wcześniej schwytanego przez Mitsuo.
Tuż po tym na polu bitwy pojawił się dziwny obiekt. Rozbłysnęło złociste światło, usłyszał dźwięk dzwoneczków… następną rzeczą jaka dobiegła do jego uszu były oklaski.

Odkąd pierwszy raz zobaczył kapitana dwunastego oddziału wydał mu się dziwny. Teraz uważał go za szalonego… ale także za geniusza. Granica między tymi dwoma słowami jest bardzo cienka na co żywym dowodem jest Kurotsuchi Mayuri.

Z pewnością Shihase nie był zadowolony z bycia schwytanym… ale co mógł zrobić ? Przypomniał sobie kapitana szóstego oddziału i jego wieczne opanowanie. Imponowało mu to, więc sam także starał się nie wyrażać emocji w takich sytuacjach. Spokojnie czekał na rozwój wypadków, przecież ktoś ich musi z tego uwolnić…. Mayuri zbliżył się do skrępowanych z miną sadysty zastanawiającego się, które skrzydełko wyrwać najpierw schwytanemu owadowi. Całe szczęście zjawił się dowódca Yamamoto, który stanowczym głosem rozwiał marzenia kapitana dwunastego oddziału o ewentualnych eksperymentach na shinigami.


Kiedy zostali uwolnieni Shihase ogarnął wzrokiem pole bitwy. Jego spojrzenie zatrzymało się na stojącej w pobliżu Takarze.:

- Dobra robota, całkiem nieźle nam to wyszło. -podał jej rękę uśmiechając się nieznacznie-
Dziewczyna odwzajemniła przyjaźnie uśmiech czyniąc podobny gest.
- To prawda. Cieszę się, że w porę udało Ci się osłonić Yukiko. Jestem pewna, że gdyby nie to, nasz atak nie byłby tak skuteczny.
Uśmiechnął się pod nosem.
- Nic wielkiego nie zrobiłem, równie dobrze można by wysłać tu samą Sorę, a pewnie skończyłoby się tak samo -spojrzał w kierunku dziewczyny z jedenastego oddziału i roześmiał się –
Takara nie podążyła za wzrokiem Shihasego, ale wiedziała doskonale, o czym mówił.
- Bez takich osób jak Sora każda walka również nie szłaby nam tak gładko. Dlatego właśnie stworzono oddział jedenasty. – uśmiechając się lekko dopiero teraz zwróciła swój wzrok ku dziewczynie.
Wyraz jej twarzy zmienił się jednak nagle, gdy odwróciła twarz na powrót w stronę zabieranego właśnie ciała Harukiego.
- Oczywiście doceniam jej działania, ale żeby kiedyś jej lekkomyślne zachowania nie skończyły się źle.
Podążył za wzrokiem dziewczyny, nie ruszyło go to jednak. Zanpakutou przypięte do pasa drgnęło, a Shihase ponownie został ogarnięty przez gniew i obojętność. Atak był silniejszy niż zwykle. Shinigami zasłonił połowę twarzy dłonią i przemówił dziwnym głosem.
- Dor...wiemy... tego kto za to odpowiada. Musimy...
Takara nie skomentowała jego dziwnego zachowania za co był wdzięczny - sam tego do końca nie rozumiał, nie wiedziałby co jej odpowiedzieć gdyby konkretnie zapytała. Po chwili milczenia spojrzał na nią uważnym i pewnym wzrokiem.
- Chyba powinniśmy wrócić do swoich oddziałów. Miło było Cię widzieć.
Starał się uśmiechnąć, ale niezbyt mu to wyszło. Spojrzał jeszcze na Yukiego, który kompletnie nie zwracał uwagi na swoją dziewczynę i pokręcił głową. Takara spuściła na chwilę głowę. Zaraz jednak uniosła ją mówiąc:
- Mi także. Mam nadzieję, że spotkamy się wkrótce, a Yukiko zdąży nieco wydobrzeć do tego czasu.
Kąciki jej ust uniosły się na moment prawie niezauważalnie. Odwróciła się i powolnym krokiem udała w swoją stronę.

Pożegnał wszystkich skininieniem głowy i udał się w drogę powrotną do baraków. Chciał powiedzieć Yukiko kilka ciepłych słów otuchy, ale najbardziej potrzebowała teraz towarzystwa brata – nie przeszkadzał więc.
Po drodze spotkał dwójkę shinigami, którym niechętnie opowiedział o tym co się wydarzyło. Hollowy w samym środku Seireitei ? Niepokoiło go to, musiał stać za tym ktoś ważny… i potężny. W dodatku te jego napady stawały się co raz częstsze…. Nie miał jednak czasu zbytnio zagłębić się w rozmyślania, zauważył przed sobą znaną mu postać. Dogonił ją i powiedział:

- Sora ! Widzę, że mamy po drodze. Nie będzie Ci przeszkadzać me skromne towarzystwo ? -uśmiechnął się pod nosem-
- Jeżeli musisz... - mruknęła, poprawiając w drodze swoje kusode.
Shihase w jakiś sposób lubił jej chłodne i obojętne reakcje. Zawsze poprawiały mu nastrój.
- Nie musze, chcę Ci po prostu trochę poprzeszkadzać.-zrobił krótką pauzę- Wydaje mi się, że świetnie się czujesz w swoim oddziale prawda ?
- Czemu miałabym czuć się źle? - zapytała mrukliwie, wyjmując z kieszeni kolejne jabłko w które szybko się wgryzła. - W Jedenastce przynajmniej coś robią.
Zamyślił się na chwilę.
- Zadając pytanie właściwie chciałem stwierdzić, że doskonale tam pasujesz. Nawet jabłko... nie ma szans - chwilę się powstrzymywał, lecz po chwili wybuchnął życzliwym śmiechem i odskoczył na pewną odległość przed ewentualnym ciosem-
Dziewczyna popatrzyła na niego odrobinę zdziwiona, wreszcie znów uniosła owoc do ust i powiedziała, ściszonym tonem:
- Chcieli mnie dać do Dwunastki. Ten dziwoląg nadal nie może tego przeboleć. - odpowiedziała przecierając oko.
- Do dwunastki ? -zapytał szczerze zdziwiony- Dlaczego ?
- Bo ja wiem? - wzruszyła ramionami, jej podejście do tego tematu było wręcz tak błahe, jakby mówiła o pogodzie.

Na horyzoncie pojawił się barak szóstego oddziału. Shihase niechętnie pożegnał Sorę i skierował się w swoją stronę. Niechętnie gdyż dziewczyna w jakiś sposób pobudzała w nim chęci do żartów co z kolei zdecydowanie wpływało na jego dobre samopoczucie.

Kiedy znalazł się w swoim pokoju, odłożył Zanpakutou na katanakake i usiadł pod ścianą – musiał przemyśleć pewną sprawę. Nagłe napady gniewu i obojętności niepokoiły go co raz bardziej. Jak do tej pory myślał, że po prostu tak się dzieje czasami, nie miał na to żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Dzisiaj jednak… coś jeszcze temu towarzyszyło. Przeniósł wzrok na katanę i kontynuował rozmyślania. Jego miecz reagował… minimalnie drgał tuż przed każdym atakiem. Z kolei atak następował kiedy znajdował się w niebezpiecznej sytuacji lub widział jej efekty… czyli przed walką z pustymi oraz kiedy ujrzał martwego Harukiego.
Domyślał się, że jego zanpakutou mogło w ten sposób chcieć mu coś przekazać lub pokazać, ale nie miał pojęcia co ani dlaczego.
Powracając myślami do walki z hollowami powrócił także do obrazu czerwonowłosej Shinigami i uśmiechnął się nieznacznie na tę myśl. Podobała mu się niemal od samego początku pobytu w akademii, ale… nic nie zrobił by to pokazać. Kiedy zaś się zdecydował ona poznała swojego obecnego chłopaka – Yukiego. Westchnął z rezygnacją i… poczuł coś dziwnego. Jakby ktoś się z niego naśmiewał, przyjrzał się dokładnie swojej katanie i był niemal pewien, że odczucie to pochodziło od niej.

- Hadou no ichi - Shou! –katanakake przewróciło się, a Shihase poprzez śmiech powiedział- Cicho siedź.

Tej nocy nie miał żadnych koszmarów.
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnÄ…trz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie

Ostatnio edytowane przez Bronthion : 23-02-2010 o 17:58.
Bronthion jest offline