Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2010, 18:39   #12
Only The Shadow
 
Reputacja: 1 Only The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodze
- Oczywiście nie wysyłamy naszych ludzi bez odpowiedniego sprzętu. -McLinn uśmiechnął się zdawkowo. - Otrzymacie broń i wyposażenie przewidziane dla tej misji. Ewentualne kwestie wymiany niektórych jego elementów proszę omówić na miejscu z sierżantem Buttermanem, lub bezpośrednio podczas zgłaszania się po sprzęt przed wylotem. Zaraz zapiszę adres...
Mężczyzna nagryzmolił coś na kilku karteczkach i rozdał po jednej, wszystkim poza Howkingiem.
- Będziecie lecieć razem z panem Howkingiem i grupą naszych żołnierzy, którzy wymienią część stacjonujących w pobliskiej bazie ludzi. Na miejscu powinien przywitać Was sierżant Butterman, wraz ze swymi ludźmi.
McLinn rozejrzał się po pomieszczeniu i twarzach rozmówców, po czym zebrał podpisane dokumenty
- Panie Novan, podpisał Pan już dokument? - mężczyzna stojący przy parapecie ożywił się lekko słysząc to nazwisko w ustach McLinna.
- Tak, proszę bardzo. - Novan podał podpisany papier.
- Ma ktoś jeszcze jakieś pytania na dzisiaj? - McLinn poskładał umowy i schował do teczki.
- Tak, mam jedno, jeśli można - Howking wstał i przeciągnął się powoli. - Gdzie tu znajdę toaletę?

***

- Saro, nie jedź! Nie możesz teraz wyjechać nie teraz gdy już ułożyliśmy tu sobie życie. - Emil, sześć lat młodszy chłopak Sary lamentował tak głośno, że o wyjeździe kobiety wiedziała teraz cała ulica. - Nie możesz mnie zostawić...
- Ależ skarbie, muszę jechać. Zaproponowano mi kontrakt, poza tym mam... pewne sprawy do uregulowania. Nie mogę odrzucić tej propozycji.
Emil otworzył usta, ale kobieta uciszyła go, kładąc na nich swój palec.
- Po za tym nie opowiadaj bzdur, że Cię zostawiam. Wiesz, że nigdy bym tego nie zrobiła - po prostu muszę wyjechać na parę tygodni.
Chłopak nie wyglądał na przekonanego.
- Nawet się nie obejrzysz kiedy wrócę. - Sara uznała że sprawa została zamknięta. Emil nigdy nie był dość stanowczy, by kwestionować jej decyzje - wreszcie musiał to przetrawić i się z tym pogodzić, a więc dalsze roztrząsanie sprawy nie miało w tej chwili sensu.
- No, ale będzie mi Cię tam brakować, tak więc może lepiej wykorzystajmy ten czas na coś... przyjemniejszego?
Sara zaczęła rozpinać bluzkę...

***

Pogoda była bardzo dobra, pomijając może niemiłosierny upał. Samolot wylądował bez przeszkód na lotnisku w okolicy bazy w Tabrizie. Pasażerowie szybko i sprawnie opuścili maszynę, a na miejscu czekał już na nich odznaczony dwoma medalami i ubrany jak sierżant człowiek, w otoczeniu dwójki żołnierzy.
- Sierżant Butterman - mężczyzna przedstawił się bez zbędnych ceregieli i zasalutował. - Dowodzę tutaj.
- Howking, miło mi. -jedyny nie ubrany po wojskowemu mężczyzna podał rękę Buttermanowi. - Przysłano nas do ochrony dyplomatów, wie Pan?
- Tak, wiem. - Butterman zdawał się patrzeć z lekkim politowaniem na rozmówcę, przebranego w niepasujący do panujących warunków, szary płaszcz po kostki. - Straszny skwar, lepiej zabierajmy się już do bazy, tam wszystko omówimy.
Grupa zabrała się w dwa jeepy i wkrótce wyjechała w kierunku północnym.

***

- Na pewno wiesz co robisz?
Dwójka przyjaciół szła powoli skrajem ulicy niosąc wspólnie jakiś worek, jeden z nich nerwowo rozglądał się dookoła.
- Jak będziesz dalej się tak zachowywał, to nas złapią. Zachowuj się naturalnie - mamy jeszcze ponad pół godziny marszu, na razie nic nam nie grozi.
- Obyś miał rację, Salma. Obyś miał rację... - jeden z arabów, mężczyzna koło trzydziestki z dość długą brodą i ubrany na biało zaczął szybko mrugać oczami i poprawił sobie worek w rękach.

***

Po około 20 minutach spokojnej jazdy, oba pojazdy dotarły bezpiecznie do bazy. Stąd było już widać oddalone o pareset metrów przedmieścia Tabrizu.
Po drodze do głównej bramy, nowoprzybyli przechodzili obok serii fast-foodów, wybudowanych tu specjalnie i wyłącznie dla żołnierzy z bazy. Jak dotąd nie spotkali jeszcze żadnego z 'tubylców'.



Gdy pełniący wartę szeregowy przepuścił ich do środka, zobaczyli szereg kilku baraków i namiotów, porozkładanych w uporządkowany sposób na wysypanej czymś nawierzchni, wokół centralnego placu z większym namiotem i wysoko zatkniętą na maszcie, amerykańską flagą.
Dało się też zauważyć jakiś magazyn oraz niewielką, polową stację z anteną przymocowaną do dachu. Po jednej stronie obozu stały zaparkowane transportery, jeepy i ciężarówki. Żołnierze przechodzili się tu i tam, niektórzy pospiesznie gdzieś biegli - zdawało się jednak że wszędzie panował porządek, hałas był raczej minimalny.
- Pozwolą Państwo za mną - sierżant wskazał na największy z namiotów i stanął obok wejścia.

 
Only The Shadow jest offline