Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2010, 23:35   #120
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Młody kapłan pewny był mocy swego Boga, kiedy zaczął mówić do tego lokalnego kacyka. „Skoro Bóg z nami, któż przeciw nam?” mówiono w jego zakonie i sam myślał podobnie. Czuł w sobie ową świętość, która płynęła z czystego serca, wiary i przekonania co do słuszności tego co czyni. Pewnie dla tego mówił tak śmiało. Harap zaś słuchał. Słuchał z dobrotliwym wyrazem twarzy nie zważając uwagi na zaskoczone spojrzenia swoich przybocznych. Na nie mniej zaskoczone spojrzenie Grzecznego czy Tupika. Bo też sposób w jaki młody kapłan przemawiał do Harapa, szefa wszystkich szefów w mieście, człowieka który mógł zabić niemal kogokolwiek bez obawy o konsekwencje, budził zdumienie. Animositas musiał mieć coś w zanadrzu. Musiał. Albo też musiał być wyjątkowo głupi. Póki co jednak wychodziło na to, że Bóg był z nim, bo Harap słuchał.



- Teraz twoja kolej. Muszę się dowiedzieć czy wiedziałeś że miżoch był sigmaritą. Wiedziałeś? - niemal wykrzyczał pełnym nerwowości głosem Animositas. Był spięty i na odpowiedź czekał jak na zbawienie. Tupik podrapał się po pośladku i na ustach kilku ze zgromadzonych w izbie biesiadnej karczmy Ormeta zagościł przelotny uśmieszek. I wyraz zrozumienia. Harap uważniej przyjrzał się Animositasowi, po czym pokręcił głową z niedowierzaniem. W końcu zaś odpowiedział.



- Napytać? Napytać to ty sobie synku możesz wyłącznie biedy. A tym pieprzeniem właśnie jej sobie napytałeś. Nie chodzi już nawet o to, że gówno wiesz. To coś co nie powinno mnie dziś w końcu dziwić, jednak nie znasz zasad, nie wiesz co to szacunek, przychodzisz tu bez broni, pomiędzy moich uzbrojonych ludzi i kiedy ja cię grzecznie pytam ty mi rozkazujesz? Ty!? - Harap pokręcił głową w aktorskim niezrozumieniu świata. Kilku ochroniarzy w nadziei, że dostrzeże to szef, uśmiechnęło się ze zrozumieniem. Borg, Kapa i Ropuch dobyli ciężkich pałek gotując się do spełnienia niewypowiedzianego jeszcze życzenia szefa. Animositas w napięciu wpatrywał się w Harapa czekając odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie . W końcu ją usłyszał. - Mówisz że musisz wiedzieć? Cóż, gdybym każdego idiotę rzucającego mi wyzwanie podejrzewał że jest tym sigmarytą, pewnie bym nie zbłądził. Możesz więc przyjąć, że intuicyjnie to wiedziałem. Teraz, gdy już wiem co was cechuje, każę chyba chłopakom skoczyć na miasto i przywlec mi każdego, który chociażby po pijaku, dziwkom w ucho szepnął, że jest sigmarytą. Ale póki co mamy ciebie. Ty zaś jesteś chyba sztandarowym przykładem lotności umysłu cechującej wasze bractwo. Zatem … - Harap odwrócił się na ułamek chwili. Stanął tyłem w dramatycznej pozie a Animositas skoczył. Wiedział, że to jego jedyna szansa. Potężnym susem rzucił się ku Harapowi planując złapać go od tyłu za gardziel i dusząc wywlec tam, gdzie będzie miał szansę ucieczki. Albo też pozbycia się Harapa. Musiał to zrobić. To był winien Sigmarowi.



Tupik, Wasilij, Grzeczny i Levan stali w bezruchu obserwując jakby czarodziejsko zwolniony obraz skoku Animositasa. Ich ostrzegawczy krzyk zabrzmiał dziwnie przeciągle ale i tak Harap rzucił się w bok. Też ospale. Ropuch miał najbliżej do Animositasa i Harapa, ale dziwnie powoli reagował. Zwracając się ku Marze. Janos ze zdumieniem spoglądał na wystające mu z piersi ostrze sztyletu, który wbity od pleców wyszedł na wysokości mostka plamiąc szkarłatem jego skórznie. Za jego plecami stał uśmiechnięty Kapa. Jakby nieświadom tego co się dzieje. Borg rzucił się ku Animositasowi i Harapowi podnosząc pałkę do ciosu. Bracia Słaby wyrwali swoje krzywe szable i rzucili się ku Animositasowi i Harapowi, ale drogę zastąpiły im obie Siostrzyczki z dobytymi już nożami, które ze świszczącym śpiewem przemykały pomiędzy ich zręcznymi palcami. Duży Karl uniósł w górę swój topór rzeźnicki w chwili, kiedy młody sigmaryta runął na Harapa. Chybiając go o włos dosłownie. Harap jednak nie tracił czasu. Zszedłszy w bok jednym spojrzeniem obrzucił to co działo się w oberży i ryknął na całe gardło – Zabijcie ich wszystkich!



Animositas skoczył po raz drugi i zwarł się z Harapem. Był silny. Wiedział że ma przewagę a nadto wypełniała go moc żarliwej modlitwy i wiara. Był pewny zwycięstwa. Złapał prawicę Harapa w lewą dłoń i już sięgał lewą do krtani herszta zbójców, kiedy nagle poczuł wilgoć. Dziwną wilgoć i słabość. Ze zdumieniem spojrzał w dół i dostrzegł nóż w ręku Harapa. Nóż, którego tamten jeszcze przed chwilą nie miał. Nóż i swoje flaki, które wypełzały na klepisko przez szeroką szczelinę, której jeszcze chwilkę temu nie było. Słabość zaczynała brać górę a i Harap uznał najwidoczniej, że on już mu nie zagraża, bo wyrwał ze słabnącego uścisku swą dłoń i odepchnął od siebie upadające ciało Animositasa. Tylko Mathieu rzucił się w przód z krzykiem, chcąc ratować umierającego towarzysza. Młody giermek bowiem ze wszystkich znał go najdłużej i...



Potężny cios topora Dużego Karla skrócił go o głowę, nim zdążył postąpić trzy kroki i jego bezgłowy korpus sikając krwią runął na ziemię. Głowa jeszcze krzyczała, ale i tak znalazła się dla niej szybko konkurencja. Zza kontuaru bowiem wypadł drugi... Harap, ubrany niemal jak i on i rycząc na całe gardło – Brać ich! Zabić! - Uniósł w górę kusze. Zaś drzwi oberży zadudniły w desperackiej próbie wtargnięcia do środka tych zostawionych na zewnątrz. Jednak solidne skoble wytrzymały. Na razie...




[Proszę BG prowadzących Mathieu i Animositasa o kontakt na PW i nie postowanie. ]
 
Bielon jest offline