Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2010, 00:47   #121
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Są rzeczy na świecie które się nawet halflingom nie śniły. W tym momencie Tupik zrozumiał, że to prawda, takiego scenariusza nie mógł a może nie chciał nawet przewidzieć? Co by nie było wszystko zdawało się iść w kierunku kontrolowanej egzekucji...lub niekontrolowanej rozpierduchy. Wybuch szefa i groźba skierowana do nowego była do przewidzenia, to co nastąpiło po niej już nie. I nie chodziło tu o durny wyczyn Sigmaryty, któremu Tupik nie mógł jednak odmówić w tym momencie odwagi czynu - a sama scena ataku na Harapa jeszcze długo będzie krążyć w jego umyśle...o ile przeżyje, bo to było obecnie jego podstawowe zmartwienie, kojone przez fakt, że wciąż serce mu biło a po pierwszej wymianie ciosów wciąż stał na nogach. Może i wraz z chłopakami nie był celem pierwszej ofensywy, jednak nie miał się co łudzić co do dalszych celów kolejnych. Rozkaz zabijcie wszystkich brzmiał ponuro i złowieszczo dla...wszystkich, szczególnie odkąd Harapów zrobiło się dwóch.
Co gorsza obaj chcieli po prostu czystki.

Tupik znów był postawiony przed ponownym trudnym wyborem, lecz nim zdecydował się na jakikolwiek, odruchowo pocałował ziemię, a właściwie kucnął starając się zejść z jakiejkolwiek lini ataku, ostrzału czy nawet przypadkowych padających nań zwłok. Nade wszystko jednak pilnował chłopaków, gotów był przywitać się z tuzinem truposzy o ile będzie to cena za pozostanie blisko z jedynym kimś kogo mógł być pewny w takiej sytuacji. Wiedział, że sam nie zdziała wiele, ponadto uważał walkę w takich okolicznościach za idiotyzm, który lepiej pozostawić innym. I nie miał tu na myśli Chłopaków, doceniał ich sztukę walki i wiedział, że gdy już to robią to na ogół skutecznie a często wręcz genialnie. Miał na myśli walkę w tłumie, bez broni i bez określonego przeciwnika, przypominało to zadymę w karczmie w której każdy bił każdego, tyle że w karczmie używało się kufli... Jednocześnie szybko próbował ostatecznie ustalić kierunek działania.
Chwilowo o ewakuacji nie było mowy, nie z zastawionymi drzwiami. "Każdy kto ruszyłby do drzwi zostanie ostrzelany i zaatakowany...może w drugiej fali? Który to Harap?"
W tej chwili wiedział, że obaj mogą nim być. Musiał znów posłużyć się analizą, ale brakowało mu czasu, starał się więc odciągnąć chłopaków od obu Harapów, licząc, że ich obstawy skupia się na sobie. To była jedyna słuszna pierwsza reakcja, dopiero po chwili mógł zacząć myśleć i analizować... pośpiesznie.

Gdy nagle Harap,wyryczał na całe gardło – Brać ich! Zabić!

Tupik odpowiedział

- Chronić Harapa !!! - wydarł się z całej siły wstrzymując jednocześnie chłopaków od natychmiastowego ruszenia do akcji. Była to chwila, przelotny moment w którym ochrona Harapa musiała dać im spokój...ochrona obydwu Harapów. "Jeśli obie ochrony - z których podstawowy kształt przybrał postać siostrzyczek kontra stała ochrona szefa - z wyjątkiem karla...? Wierzyły że chronią prawdziwego szefa, to taka deklaracja powinna ich uspokoić." Gdy tylko to sobie uświadomił ugryzł się w język i kucnął jakby jeszcze bardziej, zdając sobie sprawę, że siostrzyczki lub stara gwardia może w pełni świadomie pracować dla nowego szefa który Harapem nie jest... W skali prawdopodobieństwa - była na to nikła szansa, natomiast warto było postarać się o chwile spokoju, dać chłopakom możliwość rozejrzenia się za bronią lub nawet zdobycia jej.
Po za tym po takiej deklaracji ten kto od razu zaatakował by chłopaków i Tupika przyznałby się, że jest fałszywym Harapem - lub w przypadku ochrony, że nie zależy im na Harapie. Tupik nie chciał zwracać na siebie uwagi, jednocześnie wiedział, że taki okrzyk powinien powstrzymać najbardziej zaufanych ludzi Harapa i być może dać jeszcze jakieś szanse na wyjście z tego cało.

Wiedział, że próba ucieczki lub postawienia się przeciwko komukolwiek z wewnątrz od razu skupi na chłopakach walkę - a ten moment starał się oddalić jak najdłużej. "Im bardziej się wykrwawią inni tym będzie łatwiej to przeżyć" Tymczasem chaos umożliwiał pokierowanie tłumem a szczególnie zmieszaną ochroną, w sytuacji gdy nie wiedzieli kogo bić, bili tych których byli pewni że mają ich bić...a takich celów jak na razie było sporo.

Tupik nie widział innego wyjścia, "Nim otworzy się przejście trzeba grać na zwłokę", jednocześnie nie opowiedzenie się po stronie właściwego Harapa oznaczało ściganie do końca, brak życia w mieście...może ucieczka za pieniądze z głów?? Z drugiej zaś strony skuteczna obrona Harapa mogła uratować ich tyłki na dobre. "Tylko który to jest Harap?" Nie chodziło nawet o to który przed chwila siedział na stołku i przemawiał - miał nadzieję że tego odnajdzie po krwi Animositasa, ale czy to był prawdziwy Harap? "Czyż nie była to idealna okazja dla podstawieńca aby powykańczać stronników Harapa od środka? Bez broni i tak mało zdziałamy, ale więcej trupów...więcej broni."
Z dwojga złych Harapów...Tupik wolał póki co postawić na to że podstawieńcem był ten który z nimi właśnie rozmawiał. Jeśli się mylił to przynajmniej była szansa że zlikwiduje tego który ma zapędy do tortur...w nadziei że ten "nowy" nie okaże się gorszy. Jednakże w chwili obecnej pomoc jemu, lub wyraźna deklaracja że to o niego chodzi byłaby samobójstwem. " Czy prawdziwy Harap czekał by tak długo z ujawnieniem się? Patrząc jak podstawieniec torturuje mu ludzi??...Jeśli tak to ja nie chcę takiego wodza" - w ciągu chwili podejrzenia Tupika zmieniły się całkowicie, nagle to drugi Harap wydał mu się tym złym. Pośpiech był wyraźnie widoczny i wyczuwalny ....

Co zaś się tyczyło samej walki, przebiegu i konfrontacji, to swój los powierzył całkowicie w ręce Grzecznego i Levana starając się im nie przeszkadzać, wiedząc, że ci dwaj mogą dokonać cudów i polegając na ich doświadczeniu w tak ekstremnalnych sytuacjach. Wasilij też był nie od parady, jednak to siła Grzecznego i szybkość Levana zazwyczaj torowały im drogę. Póki co sam moment walki starał się jednak odciągnąć w czasie, dopiero po zdobyciu broni gotów był ukierunkować chłopaków na podstawieńca... Przewidywał też, że chłopaki postanowią zwyczajnie spierdolić...w tej sytuacji zamierzał trzymać się ich niezależnie od tego co stanie się z Harapem ... i z nim samym. Gdyby zaś zdobyli broni i chcieli walczyć to ... Harap z kuszą, siostrzyczki i być może Mara byli jego pierwszymi potencjalnymi przeciwnikami, dowodem lojalności... ostatecznym argumentem. Najbardziej z nich liczył się podstawieniec, ale Tupik nie wątpił, że złapanie go będzie najtrudniejsze.

Widząc jak Levan rzuca się na Karla, sam sięgnął po sakiewkę. Trzymał ją jak wabik, gdyż zapełniona była miedziakami i kilkoma srebrnymi monetami. Sięgnął rączką do środka zapełniając ją garścią monet. Może nie była to najlepsza "broń" , ale garść monet rzucona w twarz mogła skutecznie na moment odwrócić uwagę przeciwnika. Dla Chłopaków moment był wystarczającym czasem by zabić. Będąc wciąż przy nich wypatrywał najbliższe zagrożenie lub potencjalne cele, gotów w każdej chwili wesprzeć towarzyszy jak potrafi. Skoordynowane działania rewanżowały bolesny brak broni.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 26-02-2010 o 01:02.
Eliasz jest offline