Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2010, 17:57   #122
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Levan Kruyk był człowiekiem z północy. Dla ludzi, którzy mieszkali w tym miasteczku nawet z bardzo dalekiej północy. Skoro dotarł tak daleko na południe to znaczy, że przebył kawałek starego świata. I niejedno widział.

Ale do kurwy nędzy czegoś takiego jeszcze nie widziałem. - szepnął pod nosem.

W ciągu kilku sekund wnętrze Rzeźni z pełnego napięcia zmieniło się w pełne krwi, bulgotu, charczenia i krzyku. Dokoła stal szczękała krzesząc iskry, drzwi dudniły pod naporem próbujących wejść ludzi Harapa...

Tylko którego Harapa. Levan nie musiał się obawiać niczego od strony drzwi, nie bez powodu otwierały się na zewnątrz i były dobrze ukryte w futrynie. Miało zapewnić to bezpieczeństwo osobom broniącym się wewnątrz. Ktoś musiałby rozwalić je toporem, a to musiało potrwać - na pewno dłużej niż masakra wszystkich wewnątrz.

Levan jeszcze nie ochłonął po tym jak ujrzał drugiego Harapa, gdy wszyscy jego ludzie rzucili się sobie nawzajem do gardeł. Cieszył się, że w ciągu kilku minut rozmowy dokonał dokładnych oględzin pomieszczenia. Niejednokrotnie bił się w knajpie i wiedział, że najgroźniejszymi przeciwnikami są zawsze Ci, którzy używają broni krótkiej, najlepszej w takich starciach, a w najgorszej sytuacji Ci z wielką nieporęczną. Chyba, że działają z totalnego zaskoczenia.

Tak właśnie było z Dużym Karlem i głową Mathieu. Czy wszyscy w tym mieście stracili już głowę? Po takim zamachu kilka sekund trwało nim Karl odzyskał równowagę... Nim głowa młodego rycerzyka dotknęła podłogi Levan miał już w rękach taboret. I to nie pierwszy lepszy, ale starannie upatrzony. Ten na którym zwykle przesiadywał i huśtał się Borg. Ten trzystufuntowy kloc potrzebował mocnego taboretu. Levan nie widział na kogo zamachnął się Karl, ale był on nie tylko najbliżej niego, ale też atak na niego nie narażał na kontrę z boku, przed którą nie mógłby się obronić... Nim jego ociekający krwią topór rozpoczął wędrówkę w dół, z całą siłą jaką dysponował kieslevita o twarz Karla rozbił się taboret Borga. Na pewno wytrzyma - pomyślał Levan. Oczywiście o taborecie. Bo miał szczerą nadzieję, że szczęka Karla wbije się głęboko w miejsce, gdzie przeciętny człowiek ma mózg.

Ale Levan wybrał Karla nie tylko dlatego, że ten był najbliżej, ale także dlatego, że zza jego pasa wystawał długi sztylet, którym ten często oczyszczał buty z błota. Levan nie miał zamiaru rozstawać się z taboretem, który był wszak doskonałą, jak na te warunki tarczą, a wzbogacił się o ten sztylet i wycofał nieco. Napiął mięśnie nóg, lekko je ugiął i już był gotów do kolejnego ataku, musiał tylko wybrać cel. Skupił swą uwagę na Grzecznym, ten kogo wybierze, będzie też jego celem. Co dwóch to nie jeden...
 
Azazello jest offline