Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2010, 22:20   #118
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
W końcu drużyna postanowiła, żeby wrócić do miasta. Mięli za sobą ciężki dzień, a w dodatku trzeba było jak najszybciej zawiadomić straż miejską o znalezionych zwłokach... Dagna miał jednak inne plany. Zaraz po powrocie do miasta chciał skierować się do Jonna, aby omówić z nim kilka kwestii.
Tuż przed wyruszeniem nieznajomy zabrał głos. Przedstawił się jako Melkor Morgoth i zaoferował swoją pomoc w dowiedzeniu się co mogło się stać z nieboszczykiem. Natychmiast przeszedł do formowania zaklęcia, jednak język którego używał był Dagnie nieznany. Z początku łowcę naszły obawy i cofnął się lekko. Nie ufał magii, zwłaszcza, gdy nie rozumiał co mag ma zamiar zrobić. Po chwili zrelacjonował całe zdarzenie bardzo niedokładnie. Z jego słów można było jednak wywnioskować, że zabójcą był wysoki, szczupły mężczyzna, który użył do zadania śmierci sztyletu.

-Wiele to nam nie pomogło, jednak dziękuję za ofiarowaną pomoc- rzekł do Melkora- Ruszamy do miasta. Jeżeli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej powinieneś udać się z nami. Myślę, że tutaj nie znajdziemy już żadnych odpowiedzi.

W końcu drużyna ruszyła szlakiem wyznaczonym przez łowcę. Wiedział, że tak będzie szybciej i teoretycznie bezpieczniej, ponieważ bardziej prawdopodobne było to, że spotkają koboldy na głównym trakcie niż na leśnej ścieżce.
Cisza panująca podczas wędrówki była bardzo niezręczna. Tak na prawdę byli dla siebie zupełnie obcymi ludźmi i zupełnie się nie znali. Dagna przerywał od czasu do czasu milczeniu opowiadając o roślinności, na jaką się natykali, jednak wszyscy woleli się nie odzywać.

W końcu dotarli do bramy miejskiej, skąd udali się prosto do karczmy. Przy wejściu do budynku jakiś chłopak zaczepił Emmy, prosząc, aby udała się z nim do karczmy. Kumalu zaś udał się w kierunku siedziby straży miejskiej, zapewne by zdać relacje o tym co się wydarzyło poza miastem.
Łowca wszedł wraz z Melkorem do karczmy, gdzie od razu zaczął rozglądać się za Jonnem. Nigdzie go jednak nie dostrzegł.
- Muszę z kimś porozmawiać, zaraz będę z powrotem...- powiedział do elfa i ruszył w kierunku barmanki.

-Szukam Jonna- odezwał się do kobiety- kulawy mężczyzna, mówił, że gdzieś tu będzie o tej porze...
-Wydaje mi się, że widziałam go na tyłach. Idź tym korytarzem, powinieneś trafić bez problemu.

Mężczyzna skinął głową i ruszył w pokazanym kierunku. Po chwili znalazł się na tyłach karczmy, gdzie siedział na ławie Jonn.
-Mam nadzieję, że zdobyłeś informację, których potrzebuję, ponieważ ja mam dla ciebie garść nowych, bardzo interesujących.- powiedział i nie czekając na odpowiedź kontynuował- Przy tych "tajemniczych krwawych znakach" znalazłem z trójką towarzyszy zwłoki mężczyzny pod kupą liści. Wygląda na to, że zabójca znał się na tym bo śmiertelna rana była bardzo precyzyjna. Całe ciało jednak było pokaleczone i pocięte, jakby komuś na prawdę zależało na tym, żeby nikt nie mógł rozpoznać trupa. W dodatku z rzeczy zostawionych niedaleko ciała znalazłem trochę dokumentów, z których wynika, że w mieście kręci się szczur... Nie wiem w jakim celu ale ktoś tu szpieguje...
No i co najważniejsze-
położył przy mężczyźnie pożyczone wcześniej pieniądze- Mam już pieniądze, więc spłacam dług... A! Właśnie! Mało by mi umknęło... Cranewing. Mówi ci to coś?
 
Zak jest offline