„Grzeczny” Matt Burgen
„Jak by się człek nie nagibał, jakby nie nakombinował ostatecznie i tak wszystko skończy się na solidnym pierdolnięciu” pomyślał Matt błyskawicznie rejestrując wydarzenia, które niczym trąba powietrzna przetoczyły się przez karczmę. Nie było dużo czasu na dywagacje, ale też i Matt nie należał do tych, którzy dzielą włos na czworo. Zwykle wolał komuś pierdolnąć i potem pytać, bo taka dyskusja dawała przewagę. I skłaniała rozmówcę do ustępstw. A że pierdolnąć komuś lubił i potrafił... - Chronić Harapa! - ryknął Tupik, który już kulił się na ziemi. Zasraniec nie wystawał znad stołu i tak zbyt mocno a teraz nagle skulił się przypominając rozmiarem kufer. Co było zrozumiałe zważywszy na to, że drugi Harap wyskoczył z naładowaną kuszą nie precyzując celów, które uważał za odpowiednie dla siebie. Grzeczny grzecznie pozwolił wyprzedzić się Borgowi, po czym z całej siły huknął barkiem w słup podtrzymujący balkon okalający izbę biesiadną. Jeden z kilkunastu sobie podobnych. Napięte mięśnie opór znajdowały ledwie chwilkę, po czym słup ustąpił z trzaskiem a z góry posypały się najpierw wióry a później to, co słup podtrzymywał. Zamieszanie wzrosło. Brzęknął wystrzelony bełt, ktoś krzyknął, ale Grzeczny już był w ruchu. Borg wzniósł do góry okutą pałkę. Za cel jednak mógł mieć już tylko Harapa, bo kapłan Sigmara z wywalonymi flakami ruszał właśnie na spotkanie ze swoim panem. Grzeczny skoczył. - Berek! - Grzeczny grzmotnął pięścią w odsłonięty krzyż Borga. Z całej siły i z całą zapiekłą pasją. Olbrzym zapomniał o nim jedynie na chwilę, ale Grzeczny wiedział ile taka nieuwaga mogła go kosztować. W cios włożył całą siłę i doświadczenie zdobyte latami. A odsłonięty krzyż był idealnym celem. I choć tamten był w ruchu, to jednak Grzeczny miał wrażenie, że trafił dobrze. Pozostało teraz dobić skurwiela, wyrwać mu broń i wywlec z gęstwiny Tupika i Harapa. W tej dokładnie kolejności.
Albo się zabawić.
Oba plany były dobre. |