Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2010, 13:25   #29
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
- Szlag jasny! - zaklął Tomasz po niemiecku widząc sytuację rysującą się na przednim siedzeniu i w okolicach samochodu. „Szlag jasny!!! Mieliśmy się nie dać zaskoczyć?!?” Łąka może i była atrakcyjnym miejscem do zaparkowania samochodu, ale zupełnie nie pociągała Dunina... Zwłaszcza, że tych dwu durni na chodniku za pewne tak łatwo nie odpuści...

Mężczyzna wychylił się na przedni fotel, tak, aby uchwycić kierownicę, drugą ręką wcisnął nogę szofera w pedał gazu. Samochód – jakoś – wybrał zakręt odbijając się od wysokiego krawężnika. Kolejne kule trafiły w drzwi i tył auta, kiedy zamachowcy próbowali postrzelić Dunina. Gdy tylko samochód jechał w miarę prosto Tomasz schował się na powrót pomiędzy siedzenia, co dawało choć trochę większe szanse. Ciało kierowcy utrzymywało kierownicę w jakim takim stanie nie pozwalając samochodowi na samowolne manewry. Dunin zwinął się na kanapie i przełożył rękę pomiędzy siedzeniami, aby docisnąć nogą kierowcy pedał gazu... Samochód oddalał się, po chwili jednak mężczyzna został obsypany szkłem z tylnego okna... Silnik wył na najwyższych obrotach, a wóz podskakiwał na ulicznym bruku. Wyciągnął lugera z kieszeni i oddał kilka strzałów przez tylne okno – nawet nie wychylając się zza siedzenia. Z jednej strony, nie liczył na to, że uda mu się w kogoś wycelować z tej pozycji, w podskakującym samochodzie i, przede wszystkim, z jego umiejętnościami strzeleckimi. Z drugiej – liczył na to, że zamachowcy się przestraszą i poukrywają, gdyż pewnie teraz stali na drodze i celowali w oddalający się pojazd... Tomaszowi ciężko było ocenić odległość jednak szybko okazało się, że nie jest to konieczne... Wśród krzyków, zgrzytu blach oraz przy akompaniamencie spazmu bólu ręki – samochód zatrzymał się na drzewie. Jak się chwilę później okazało – znacznie demolując jeden z licznych punktów kontrolnych...


- Lekarza! Strzelanina przy willi herr Namiestnika Forstera!!! Wysłać tam ludzi. Aresztować wszystkich w okolicy – z właściwą każdemu, zwłaszcza wściekłemu, dyplomacie; pewnością siebie; stworzył zamieszanie, które jeszcze bardziej niż samochód taranujący punkt kontrolny zdezorientowało strażników - Natychmiast prowadzić do Obersturmführera Bachmanna! Natychmiast!!! - dodał widząc, że żołnierz zamierza coś powiedzieć. Zdawał sobie sprawę, że Bachmana nie ma w mieście - byli przecież umówieni na rogatkach, ale... musiał poczekać na reakcję żołnierzy, a potem wymyślić co dalej... Najbardziej ryzykownym, ale i najlepszym wydawało mu się wrócenie do willi Forstera po własne auto i opuszczenie miasta na własną rękę...

Dopiero teraz zauważył, że jest ranny w ramię, podczas tej całej strzelaniny któraś kula musiała go drasnąć...


*****


Tomasz był zmęczony, kolejny – wydawało się chytry i spójny plan – spalił na panewce. Szlag jasny by trafił. Patrzył na swoją twarz ociekającą wodą, zmęczoną, może bardziej znużoną... zdegustowaną... wszystko jednocześnie... jakoś trzeba się było z tej całej afery wyplątać... Jakoś. To, że Forster był... że dało się przed nim grać ten cały, masoński teatr... O tyle Bachmann mógł już się na to nie złapać... Jego sceptycyzm był wyraźny i na pewno nie wierzył, w faktyczną potęgę, czy możliwości takich „instytucji”. Choć może to wszystko tylko miało tak wyglądać? Ilosc pytań jakie rodziły się w głowie Dunina była zbyt duża i zbyt... ogólna... aby nawet próbować je rozsupływać... W tej chwili coś trzeba było postanowić. Szybko i zdecydowanie postanowić. Jednak do wszystkiego potrzebna była już kontrakcja z oboma panami...

Tomasz zakręcił wodę i wytarł twarz. Wrócił do zebranych już znacznie bardziej spokojny i opanowany.

W salonie toczyła się dość ostra, a jak na przyjaciół ze studiów, bardzo ostra... Zastanawiające było widoczne zaniepokojenie SS-mana – sprawa „zabawki Fuhrera” najwyraźniej nie była mu tak bardzo obojętna i nie traktował jej lekceważąco... To była karta, którą Dunin musiał umiejętnie rozegrać... Jednak to, w rozmowie w cztery oczy.

Dunin pływał w rozmowie nie stając po żadnej ze stron, nie podejmując żadnych konkretnych ustaleń i jednocześnie – nie mówiąc więcej niż było to niezbędne. Podczas rozmowy zupełnie pominął sprawę i okoliczności przyjazdu do Danzig... „Niemieckość zaczyna mi wchodzić w krew... Wlazłeś pomiędzy wrony to kracz jak i one...” - pomyślał. Przy samej sprawie napadu w hotelu „Jantar” zauważył, jakby mimochodem sobie to uświadamiając, że napastnicy znaleźli go wcześniej i to zaledwie kilka godzin po przyjeździe do miasta... Szybciej niż osoby, które wiedziały o jego przyjeździe... Bachmann bardziej był zainteresowany oficerem, niż całym zajściem, ale tu z kolei Dunin odesłał go do samego hotelu i policji, która została wezwana na miejsce zdarzenia... Niestety on sam poza pobieżnym opisem wyglądu nie był mu w stanie nic powiedzieć. Samo zdarzenie również opisał mętnie i zdawkowo zrzucając winę na podaną truciznę... Znacznie szerzej opisał samo pozostawione w Banku Gdańskim pudełko z laki. Jego informacja o tym, że pudełko jest trudne do otwarcia, jego rozbicie uszkadza artefakt, a notatki i wskazówki są zakodowane uspokoiły atmosferę. Mówiąc Tomasz jednocześnie przygotował, na papeterii Forstera, papierowy opis oraz szkice, które miały pomóc policji i ewentualnie SS w poszukiwaniach. Równie szeroko jak pudełko opisał znajdujący się w nim artefakt. Zastrzegł, że – jakkolwiek nie powinien nikomu przekazywać tej informacji – to sytuacja wymaga... Opisał dokładnie, również w formie dokumentu papierowego – medalion swojej matki. Dołączył szkice (miernej jakości, ale lekcje z rysunku nie były ulubionymi zajęciami Dunina) przedstawiające rzekomy artefakt... Bachmann wydawał się zadowolony z rzeczowości Tomasza i sam uznał, że w tych okolicznościach pozostawanie w Gdańsku jest niecelowe. Ustalono, że teraz sprawą musi się zająć policja i po prostu trzeba to pudełko znaleźć i pojmać sprawców napadu na Bank Gdański. Wyjazd miał nastąpić pod wieczór, co z jednej strony Dunina ucieszyło, miał okazję jeszcze na drzemkę, która ewidentnie była mu potrzebna; z drugiej – zmartwiło – musiał pozostać jeszcze kilka godzin w mieście, choć najchętniej po prostu wyjechałby już teraz...


*****

Pod wieczór beżowy samochód Bachmana pojawił się w posiadłości Forstera. Dunin umieścił bagaże w tyle, w niewielkim bagażniku a sam usadowił się w tyle na niezbyt wygodnej kanapie. Położył się na siedzeniu i samochód wyjechał z posesji...
 
Aschaar jest offline