Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2010, 19:41   #27
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Żadnych zakupów robić nie musieli. Zarówno Lamia jak i Irial byli gotowi do drogi, zatem od razu po skończeniu spotkania ruszyli do gospody.

Trzeba by być ślepym, by nie zauważyć zdenerwowania trójki ludzi stojących przed wejściem do "Czarnego Łabędzia". Oraz zmieszania i zaskoczenia, jakie pojawiło się na ich twarzach, gdy zza pleców Iriala wyłoniła się Lamia. Niewypowiedziane słowa zamarły na ustach Tarlaana.
- Poczekaj na mnie w pokoju, Lamio - poprosił Irial. - Za chwilę przyjdę.
Mężczyźni z wybałuszonymi oczami wpatrywali się w mijającą ich dziewczynę. Z ledwością doszli do siebie na tyle, by jej się ukłonić.
- Oczywiście, Irialu - odpowiedziała, z zaskakującą potulnością.

- A zatem? - Irial spojrzał na Tarlaana.
- Nie wiem, Irialu, jak panienka Lamia to zrobiła. Pilnowaliśmy jej... Deott był na korytarzy, ja siedziałem przy wyjściu z gospody, a Brian krążył na zewnątrz. - Tarlaan bezradnie rozłożył ręce. - Naprawdę nam głupio. Pilnowaliśmy jej. Była, a potem nagle okazało się, że zniknęła. Zeskoczyła z pierwszego piętra? Weszła na drugie i uciekła przez dach? Nie wiem. Wykiwała nas i tyle.
Jakimś dziwnym trafem Irial nie był zaskoczony.
- Na szczęście się znalazła, zatem wasze głowy pozostaną na waszych karkach - powiedział. Westchnął. - No dobra. Zostajecie do rana, potem wracacie. Oddacie listę uczestników wycieczki panu Blackowi. Jeśli znajdzie w swoich kartotekach coś ciekawego o którejś z osób, to niech pośle moim śladem gońca. Trasę również opiszę, a dobry kurier będzie w stanie nas dogonić...
- Dobrze, Irialu
- Tarlaan skinął głową.

- Zejdź proszę z okna - powiedział Irial.
- Przecież nie spadnę! - nachmurzyła się Lamia.
- Wiem. - Irial skinął głową. - Ale tam się rzucasz za bardzo w oczy. Stanowisz piękny i ciekawy obrazek. Już kilku panów się zatrzymało by sprawdzić, cóż to za panienka z okienka.
- Dziękuję - Lamia uśmiechnęła się uroczo. Wyjrzała przez okno by sprawdzić, czy Irial nie mija się z prawdą. - Ale skoro sobie tego życzysz...

Skończyli właśnie kolację. Za oknem zapadał powoli zmrok.
- Co o nich sądzisz, Lamio? - spytał Irial.
- Ludzie jak ludzie - odpowiedziała.
- Dobrze, w takim razie po kolei. Samuel, co o nim sądzisz?
- Przystojny - odparła bez zastanowienia. - Ale bez przesady, nie tacy już gościli na dworze mojego ojca.
- Z pewnością, ale chyba przypadł ci do gustu. Byłaś dla niego wyjątkowo... miła.
- Bo ja jestem miła - rzuciła pewnym siebie głosem. - A on nie potraktował mnie jak małej, rozbrykanej dziewczynki, więc zasłużył sobie na to, by się o tym przekonać.
- No tak, to jest jakiś punkt widzenia. A co powiesz o reszcie?
- Ruth i Emerahl to kobiety, być może jedyne z jakimi będę miała do czynienia przez najbliższe tygodnie. Byłoby głupotą je do siebie zniechęcić. Poza tym wydają się miłe. Ruth nie wygląda na specjalnie wykształconą, ale myślę, że nie będzie tak źle. A Emerahl... jest w niej coś bliskiego mi.
- Z pewnością. Ale o tym za chwilę. No to zostali nam jeszcze dwaj mężczyźni, Servin i Theron.
- Servin też wydaje się porządnym człowiekiem. Polubiłam go
- powiedziała dziewczyna z dziwnym uśmiechem.
- Nie zamieniłaś z nim nawet słowa - zdziwił się mężczyzna.
- I co z tego? Po prostu go polubiłam. Nie zrozumiesz tego. Zresztą nie ważne. A co do Therona... to gbur, który nie umie się zachować - skwitowała dziewczyna. - A może ty powiesz mi o nich coś więcej?

- Erwin powiedział o nich parę rzeczy - Irial skinął głową. - Oni sami z siebie w niektórych kwestiach są nad wyraz małomówni...
- Za to ty nie bądź, Irialu
- powiedziała, nieco złośliwie, Lamia.
- Czyżbyś sądziła, że ukrywam przed tobą jakieś ważne tajemnice?
Ze spojrzenia Lamii można by wywnioskować, że gdyby spisać wszystkie sekrety kryjące się w głowie Iriala, to można by stworzyć dość pojemną księgę.
- Zacznijmy od pań... Emerahl to wiedźma. Nie wiem, czy miał na myśli również jej charakter. - Irial uprzedził ewentualne pytanie. - Zna magiczne sztuczki obronne, potrafi leczyć. Lepiej nadaje się do, jak o określił Erwin, drugiej linii frontu.
- Czarrrownica
- mruknął kruk.
- A mówiłam, że mamy ze sobą coś wspólnego - ucieszyła się Lamia.
- Ruth to złodziej. Jest bardzo zręczna, zwinna i ma zdolności kieszonkowca. - Irial zaczął opisywać kolejną osobę. - Jest ponoć bardzo wytrzymała.
Tym słowom Erwina towarzyszył tajemniczy uśmiech, który można było różnorako tłumaczyć, jednak Erwin nie rozwinął tematu, a Irial nie chciał go drążyć.
- Krrradziejka - skomentował tę wypowiedź czarnopióry towarzysz Iriala.
- Nie ma takiego słowa, Villainie - powiedział spokojnie Irial, co kruk skwitował szyderczym "krrraaaa!".
- W każdej drużynie powinien dobry złodziej - wtrąciła Lamia. - Sama czytałam.
- Chyba brałaś książki z nieodpowiedniej półki...
- Bo wyżej nie mogłam sięgnąć
- powiedziała, z udawanym żalem, Lamia.
- Samuela Erwin określił jednym słowem. Kurier. Potem dorzucił drugie. Kobieciarz.
- Podrrrywacz - w głosie Villaina zabrzmiało jawne szyderstwo.
- Nigdy bym się tego nie podziewała - stwierdziła Lamia z ironią. - Przecież nie można było nie zauważyć, że od razu zainteresował się Ruth. Musiałabym być ślepa.
- A już myślałem, że cię oczarował i podbił twoje serduszko
- Irial nawet się nie uśmiechnął.
Lamia prychnęła.
- Też coś... Czy on potrafi coś więcej, niż tylko przewozić przesyłki? - spytała.
- Umie walczyć mieczem i rzucać sztyletami.
- To już się słyszy lepiej... A Servin?
- Ponoć to typowy rębajło. Tak w każdym razie określił go Erwin. Włada wszystkim po trochu, głównie jednak mieczem. Jakie ma jeszcze zalety, tego już nie wiem. Przekonamy się.
- Brrrrudas.
- Komentarz kruka był mało pochlebny.
- Cicho, Villain, bo ci zatkam dziób - powiedziała Lamia. Co nie zrobiło na kruku żadnego wrażenia.
- Ale skoro musi zapuszczać brodę, to mógłby o nią zadbać - kontynuowała Lamia. - I umyć głowę. Ale i tak go lubię.
- Pozostał jeszcze Theron.
- Theron Niewychowany...

- Grrrrubianin. - Tym razem Villain nie został skarcony.
- Biedactwo... Nie padł ci do stóp, więc się naraził? Nusisz zacząć się przyzwyczajać do braku czołobitności...
Lamia obrzuciła Iriala pełnym niezadowolenia spojrzeniem i dumnie zadarła nos. Nie powiedziała jednak ani słowa.
- Jak powiada Erwin, Theron to człowiek dziczy. Tropiciel, który pół życia spędził w lesie. Zna się na sztuce przetrwania. Strzela z łuku i mieczem machać też potrafi.
- Przynajmniej z głodu nie umrzemy w tych jego lasach
- powiedziała Lamia. Z dużą dozą złośliwości.

- A ty, Lamio? - spytał Irial. - Czym ty wesprzesz drużynę?
- Ja?
- Lamia zaskoczona spojrzała na Iriala. - Ja? Przecież...
- Czyżbyś chciała, żeby cię traktowali jak przesyłkę? Cenną, ale tylko przesyłkę?
- Tak
- odparła dziewczyna bez cienia skrępowania. - Mój ojciec zapłacił wystarczająco dużo, bym nie musiała nic robić. Będę więc tylko Przesyłką, wyjątkowo cenną i nieznośną przesyłką - odparła złośliwie.
- Nie strasz, moja droga, oboje dobrze wiemy, że nie jesteś aż tak okropna.
- Co z tego? Oni tego nie wiedzą.


- Powiedz mi jeszcze, co takiego obiecałaś temu chłopakowi? - spytał.
- W sumie nic mu nie obiecywałam. Zamrugałam parę razy rzęsami, powiedziałam, jaki to z niego przystojny mężczyzna, a jaki silny i odważny. Stwierdziłam, że taki silny młodzieniec z pewnością wyświadczy młodej, zagubionej dziewczynie drobną przysługę, to by było tak po rycersku. Takie tam...
- Takie tam...
- Irial pokiwał głową.

- Chcesz coś przekazać ojcu? - spytał Lamię, wyciągając z plecaka zamykany, metalowy kałamarz, pióra i pergamin.
- Chcesz donieść o moim kolejnym wyczynie? - spytała dziewczyna z wyraźnym brakiem zachwytu.
Irian obrzucił ją beznamiętnym spojrzeniem.
- Przepraszam - powiedziała cichutko.
Irial skinął głową.
- Nie ma sprawy - odrzekł.

- Zaraz wracam - powiedział, gdy na kartkach wysechł inkaust. - Może się położysz?
Gdy wrócił, po przekazaniu jednego pisma karczmarzowi, a drugiego - Tarlaanowi, Lamia spała zwinięta w kłębek na łożu. Przykrył ją dodatkowym kocem, a potem sam zapadł w drzemkę.


Zbudziło go dziobnięcie w ucho.
- Dobrrrre rrrrano. - Kruk był wyjątkowo cichy. Jakby nie chciał budzić Lamii.
- Dzień dobry, Villainie - odparł Irial. - Niezły z ciebie budzik.
Wstał i przeciągnął się. Dobrze, że nie spędził całej nocy w fotelu. W jego wieku zasługiwał na odrobiną luksusu.
Roześmiał się cicho.
Bywały czasy, że spanie w fotelu wydawało mu się niewyobrażalnym niemal luksusem. Było, minęło.
I zdaje się wraca.
- Dzień dobry, Lamio - powiedział. - Pora wstawać. Świt nadchodzi.
- Krrrrólewno.... Porrrranek...
- Wredne ptaszysko - skomentowała Lamia. Ale, wbrew obawom Iriala, nie powtórzyła się sytuacja sprzed paru dni, kiedy to jaśnie panienkę trzeba było na siłę wyciągać z łóżka. - Już wstaję... Już się obudziłam... - Stłumiła ziewnięcie.
- Pomóc ci w ubieraniu, czy dasz sobie radę sama?
W odpowiedzi Lamia pokazała Irialowi język.
- Też cię kocham - powiedział. - Wyszykuj się zatem, a ja załatwię śniadanie.

Po szybkiej porannej toalecie i równie szybko spożytemu śniadaniu ruszyli w drogę.
Do bramy dotarli nieco przed terminem, ale...
- Tłoczniej, niż na jarmarku - powiedziała Lamia. Niezbyt zachwycona faktem, że tłoczy się wokół nich taki tłum, a do bramy nie ma wygodnego dostępu.
- Poczekamy na resztę - odrzekł Irial - a potem zobaczymy, co da się zrobić. Tylko uważaj na złodziei.
 
Kerm jest offline