Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2010, 10:40   #67
Libertine
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
Zmęczenie jakby rozpływało się pod napływem paliwa. Wódka pobudzała go każdym łykiem, lecz nie chodziło tutaj o jej goryczkę czy lodowatą temperaturę, ale o pewien rytuał. Już przy pierwszym zanurzeniu ust w kieliszku Siergiej czuł serce pompujące szybciej krew. Jakby w żyłach znów płynęła rwąca rzeka, a organy uderzały w rytm muzyki. Alkoholizm, kochał to. Ten zachwyt ciężko opisać słowami, najlepiej świadczył wirujący uśmiech i te gładkie, zrelaksowane ruchy. Zresztą wódka na stole nie była jedyną dobrą nowiną, rodzima atmosfera przyprawiała go o ataki euforii, pierwszy raz w Ameryce poczuł się jak w domu. Blondyna tuliła się do jego piersi, obnażając w mało gustowny sposób niektóre walory, kieliszek zapełniany był tym samym miarowym tempem, które znali jedynie Rosjanie. Na dodatek, niczym wisienka na torcie rozmawiał właśnie w ojczystym języku z Griszka. Brakowało mu ludzi jego pokroju, osób bez etyki czy zasad moralnych, które wartość człowiek przeliczały po wielkości jaj.

Ostatnim z jego problemów była ta zbieranina dzieci marzących o gangsterce. Dość miał tej swojej kurewskiej ekipy, Marka, który uganiał się za dziewicami, Franka, mężczyznę z cipą zamiast kutasa, a imion tych dwóch dziwek teraz nawet nie pamiętał. Johnny był martwy, a Siergiej wreszcie mógł rozpocząć własną karierę. Normalnie pozbyłby się tej bandy ciot, ale cóż, teraz jego sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Kontrolował ich, mógł pokierować nimi ‘ala” marionetkami. Posiadał jedyny klucz, aby nie trafili do pierdla na resztę życia. Ciekawiło go, do czego byliby zdolni za swoją pieprzoną wolność?

***

Przed chwilą wciągnął jakieś gówno przez słomkę do drinków od barmana. Czuł już się lekko wstawiony, ale był gotów dać głowę, że to amfa. Pociągał nosem, co chwile, by oczyścić sobie drogi oddechowe.

-Cholera, po chuja to wziąłem

Warknął po chwili, nie żeby miał coś przeciwko narkotykom, ale znał dużo lepsze niż ten tani biały proszek. Siedział na stołku przy barze rozglądając się po parkiecie. Oceniał walory dziewczyn zapamiętując niektóre z nich, ale nagle konsternacje przerwało mu stuknięcie w plecy i miarowy głos.

- Masz ochotę na drinka Siergiej? Muszę zamienić z tobą kilka słów.

Obrócił głowę, cóż stał przed nim nikt inny jak Pan Mallory.

-Drinka? Frank, mój chłopie coś dzisiaj słabo he? pomyliłeś mnie z laską? Trzeba uczcić zdrowie zmarłych! – zażartował drwiąco i bez pytania zwrócił głowę do barmana - Dwa razy setę czystej

- Nie, nie jest słabo – Frank nie wyglądał na zrelaksowanego, na twarzy miał ten sam grymas, kiedy wracałem z nim furą po strzelinianie w jednej z chat strażników - Chciałbym się wreszcie dowiedzieć, co właściwie do kurwy nędzy miało miejsce?

-Co? Frank, o co Ci chodzi? Rozejrzyj się, dokoła gołe dupy, cycki jak arbuzy, wódka leję się litrami... Napij się lepiej zamiast marudzić.

- Kurwa wiesz, o co mi chodzi! Angie opowiedziała mi jak zabawiałeś się z Johnnym, fajnie było? Co sobie myślałeś? Zajebiście będzie sprzątnąć gostka? Może nikt nie zauważy?

Obserwował przez moment parkiet, a następnie po długim sapnięciu zaczął – Kurwa –i wypuszczając powietrze z ust zaczął - Frank, jesteś tak głupi, że głowę masz chyba tylko po to, aby się do niej deszcz nie lał. Kurwa mać. Przez Johnnego o mało nie wpadliśmy do pierdla, wydał nas skurwiel, a Ty go jeszcze bronisz? Pojebało Cię?

- Wyrwij się kurwa z tego twoje świata małych rzeźników! Johnny nas sprzedał, każdy chciałby go sprzątnąć, ale każdy też wiedział, że był kluczem do tych naszych małych gustownych bransoletek, o których ty chyba zapomniałeś.

-Tych?- Uniósł skróconą kończynę do góry- I co? Chcesz mieć to zdjęte? Nie chcesz skończyć w więzieniu? Co biedny Frankusiu? Nóżki chyba nie obetniesz? Uświadom sobie, tylko ja mam kontakt z ruskimi. To ja tutaj rozdaję karty.

- Tak? To może mnie oświecisz? Masz jakiś genialny plan?

- Genialny plan? Czyli już teraz traktujesz mnie jak boga, co? Johnny zabrnął daleko w to gówno i tak szybko się nie wywiniesz. Lepiej ciesz się życiem póki możesz – Dopijając swój kielon zwrócił się do barmana - Kolejną setkę dla mnie

- Póki, co jesteśmy w jednym bagnie Siergiej, ale przyjdzie taki czas, a na pewno przyjdzie, że jeden z nas trafi do piachu - wskazuje palcem na zabandażowaną rękę - Odegram się na tobie, prędzej czy później przyjacielu.

Siedział wpatrzony przez chwilę w pusta szklanice - Dobrze, wiesz Frank, że nie oto mi chodzi. Takie są prawa tego biznesu, a co do dzieciaka, to zrobiłem to dla jego dobra, kurewskiego dobra. Chuja wiesz jak to jest widzieć jak Twój stary leży w kałuży krwi i chuj Ci do tego. – Znów jego wzrok powędrował po ladzie aż zatrzymał się na stojącym blisko wąsaczu - Setka barman – warknął.

- No tak, nie wiedziałem, że taki z ciebie samarytanin. Może rzeczywiście się pomyliłem, równy z ciebie gość, dzieciak miał cholernego, farta, że trafił akurat na Siergieja Aleksandrova, ostatniego sprawiedliwego.

- Przynajmniej lepiej brzmi... - Odpowiedział trochę z przekąsem - Pijesz jeszcze?

- Kurwa... – odparł Frank i zamówił u barmana - Butelkę Markers Mark

- Patrz, to królestwo takich panienek, młoda, soczysta, o buźce jak z dziecięcych kreskówek. Pewnie nie miała za sobą swojego pierwszego razu. – spróbował jakoś nawiązać kontakt z tym dobroczyńcą dwudziestego pierwszego wieku- Skusisz się na nią, co Frank?

- Mógłbyś być jej ojcem Siergiej - powiedział z głupawym uśmieszkiem - Ja zresztą też

-Czyli ta? - uśmiechnął się od ucha do ucha, czyżby ten głupawy uśmieszek potwierdzał jego teorie - Kręcą Cię takie, co? Poczekaj chwilę i patrz jak to się robi. – Siergiej sięgnął do kieszeni, gdy dziewczyna spoglądała w stronę parkietu machając do koleżanki, a potem zręcznym ruchem wrzucił biała kapsułkę do środka Następnie odwrócił się i mrugnął w stronę towarzysza.

Zanim Siergiej zdołał się zorientować Mallory odtrącił dziewczynie drinka i zagadał - Mała skocz na parkiet i pokaż jak bawią się prawdziwe dziewczyny, muszę pogadać z kumplem – Postał chwilę, aż oburzona dziewczyna odeszła - Co z tobą nie tak? Weź sobie jedną z tym darmowych rosyjskich kurew zamiast łapać małolaty na drina z niespodzianką!

- Ej Frank! Kurwa! Ta mała zaraz zemdleje na parkiecie, a wtedy ktoś może ją skrzywdzić. A zresztą... widzisz, ja mam pewne preferencje... lubię, kiedy leży jak martwa. Hehehe - zaśmiał się donośnie widząc wyraz twarzy Franka po tych słowach

Śpiąca królewno, tak? Nawet nie pytam, wolę nic na ten temat nie wiedzieć.

- Po raz pierwszy się zgadzamy Franki, polej no tej Markers Mark

***

Pamiętał, że nie skończyło się na jednej butelce, nawet na dwóch. Być może nie obyło się bez jakiegoś stuffu. W jego głowie jedynie został dziwny obraz, nie był pewien czy to wyobrażenie czy też jakaś prawdziwa sytuacja.



***

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=4k8pzYPPTWY&feature=player_embedded[/MEDIA]

Po około godzinnej luce w pamięci właśnie tańczył gdzieś po środku ogromnego pomieszczenia. Otoczony przez różnokolorowe światła i masę ludzi. Rozglądał się powoli, wciąż współgrając z rytmem muzyki. Chwila za chwila dochodził do siebie, jego ruchy przestawały być tak energiczne. W tym momencie spostrzegł znajomą sylwetkę gdzieś kilka kroków dalej. Czym prędzej przecisnął się przez tłum i dotarł za plecy drobnej dziewczyny.

- Bu! – warknął głośno z trudem przekrzykując głośną muzykę w tle.

Kobieta przed nim podskoczyła, obróciła się przez lewe ramię - To... To ty? – Na jej twarzy zakwitł obraz desperacji, zaczęła nerwowo rozglądać się w poszukiwaniu pomocy - Ja... Czego właściwie ode mnie chcesz?

Siergiej uśmiechnął się jeszcze szerzej, prawie do limitu swoich warg, a następnie podszedł krok bliżej obejmując jedną ręką jej talie a drugą chwytając za dłoń, po czym szepnął dziewczynie do ucha - Angie – przeciągając jej imię i wyszczerzył głupio zęby. Krok w chwilowym tańcu miał nierówny, głos nieco przepity - Angie, teraz musisz sobie znaleźć nowego chłopaka co? Hehe - zaśmiał się przyciskając swoje obleśne cielsko bliżej

Z każdym krokiem Siergieja naprzód dziewczyna cofała się próbując wyrwać się z żelaznego uścisku, co wyglądało jak jakieś koszmarne tango... - Puść mnie, puść, nie wiem, co zrobiłeś Johnnemu, ale...

Ale co? - zaśmiał się donośnie - Nie pamiętasz już bajki o jeźdźcu bez głowy? - pomyślał chwilę nad własnymi słowami, po czym jeszcze raz powtórzył- Jeźdźcu, ha, dobre! - otarł się perwersyjnie bokiem o jej ciało jakby odtwarzał ten specyficzny ruch...
 

Ostatnio edytowane przez Libertine : 28-02-2010 o 10:56.
Libertine jest offline