Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2010, 14:04   #29
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Nieopodal miejskiego targowiska, na głównej odchodzącej od niego odnodze mieścił się sklep zielarski. Zadbane zielone okiennice trzymały w swoich ramach czyste i przejrzyste szyby, a pędy bluszczu porastały miejscami szarą elewację. Sklep należał do Feme, młodej dziewczyny znającej się na zielarstwie jak mało kto. Nad równie zielonymi, co okiennice drzwiami widniał mało oryginalny szyld mówiący 'Zielarka Feme'. Tam też Emerahl skierowała swoje kroki zaraz po wyjściu ze spotkania. W głowie cały czas kołatały jej się imiona oraz słowa, które padły w czasie 'odprawy'. Sama przesyłka - Lamia - również nie dawała jej spokoju. Z pozoru wydawała się być kolejną rozpuszczoną damulką z wyższych sfer, traktującą ludzi jak śmieci, jednak było w niej coś co dawało Emerahl do myślenia. Nie wiedziała co to jest, aczkolwiek głos wewnątrz głowy mówił jej, że Irial nie powiedział im o dziewczynie wszystkiego... Czegoż można było się spodziewać - wszak nie mają stanowić grona zaufanych przyjaciół tylko ochroniarzy. Zwykłych 'roboli' mających dowieźć Lamię do celu bez uszczerbku na jej zdrowiu. Nie było sensu teraz tego roztrząsać skoro ich pracodawca nie uznał za słuszne im tego wyjawić to domysły mogą zaprowadzić wszędzie. Emerahl nacisnęła klamkę i weszła do środka rzeczonego wcześniej sklepu czemu towarzyszył dźwięk potrąconego przez drzwi dzwoneczka mającego za zadanie zwiastować klientów. Siedząca za ladą dziewczyna podniosła głowę znad moździerza i spojrzała na nią spod burzy kruczo-czarnych kręconych włosów, a jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.

- Jak widzę, stara dobra Emerahl zawitała w moje skromne progi – odparła zielarka odkładając na chwilę słoiczek z jakimś mętnym płynem, który miała właśnie wlać do moździerza.
- Phi... stara! Chciałam ci moja droga przypomnieć, że jesteś ode mnie 2 miesiące starsza! - żachnęła się czarownica, na co Feme skrzywiła się grymaśnie jakby przedrzeźniając swoją rozmówczynię.
- Cóż cię do mnie sprowadza? Domowe zapasy się pokończyły? - zapytała
- Coś w tym stylu. Wyjeżdżam na jakiś czas, chciałam uzupełnić apteczkę.
- Ooo wygląda na to, że wszyscy niewierni mężowie w końcu dostaną to na co zasłużyli, gdy wyjedziesz
- powiedziała Feme i tym razem to Emerahl wykrzywiła twarz w prześmiewczy sposób.
- Nie wydaje mi się. Przyjdą do ciebie
- No własnie... - odparła czarnowłosa z tajemniczym uśmiechem - To gdzie się wybierasz hmm? Pochwal się!

[...]

Poranek przyszedł szybciej niż Emerahl by sobie tego życzyła. Do późna robiła różne mieszanki i pakowała specyfiki do słoiczków i fiolek. Chcąc nie chcąc trzeba było jednak wstawać i po krótkiej toalecie i lekkim śniadaniu, Emerahl zarzuciła na jedno ramię torbę z przyborami i wspomnianymi słoiczkami, a na drugie z ubraniami i innymi jej przedmiotami pierwszej potrzeby, po czym wyszła z pokoju.

Ulice były nieznośnie zatłoczone, wyjątkowo jak na tę porę dnia to też dotarcie w umówione miejsce zabrało Emerahl więcej niż przewidywała i gdy doszła pod Bramę Mostową to większość była już na miejscu. Erwin w oddali wykłócał się z jednym ze strażników przy bramie, czerwony ze złości. Irial z nieprzeniknionym wyrazem twarzy obserwował tą burzliwą konwersację, Lamia patrzyła z niechęcią na otaczający ją tłum, a reszta milczała patrząc w dal, każdy w swoim kierunku.

~ Gadatliwe towarzystwo, nie ma co... ~ powiedziała w duchu czarownica po czym dołączyła do grupy.

- Witajcie wszyscy! Gotowi do drogi? - zagaiła kobieta rzucając pytanie w tłum lecz patrząc na Lamię - Ktoś wie o co chodzi? - zapytała wskazując podbródkiem na wciąć wściekającego się Erwina.

Nikt nie wiedział, co też leży et Naklo na sercu lecz na odpowiedź nie trzeba było czekać za długo. Po chwili Erwin dołączył do nich, nabrawszy już nieco bardziej ludzkich kolorów i wszystko wyjaśnił.

- Cóż... zostaje nam zatem czekać. Nacieszmy się miastem. Czeka nas długa droga, być może nawet w dziczy to też przeczuwam, że wszyscy do tego miejskiego gwaru jeszcze zatęsknimy.

Emerahl podziękowała uprzejmie za prowiant i bukłak z wodą, które wręczył jej Erwin i spojrzała podejrzliwie na przeznaczoną dla niej klacz. Młoda, siwa klacz wyglądała na spokojną, idealną dla niedoświadczonego jeźdźca, co też odrobinę uspokoiło Emerahl. Wszak ludzie konno jeżdżą i jakoś sobie z tym radzą. Uczyć jeździć też się uczą i zazwyczaj dobrze się to kończy... Ona w takim razie powinna dać radę.

- Nazywa się Zorza. Nie powinna sprawiać problemów – oznajmił Erwin podając Emerahl wodze siwej.

Gdy Erwin oddalił się w swoich sprawach Emerahl spojrzała jeszcze raz na gęstniejący tłum i strażników przy bramie patrzących na nich w tej chwili i rozmawiających ze sobą.

- No to co... przyjdzie nam tutaj trochę zaczekać... Może zatem zejdziemy na bok z tego tłumu i wrócimy za parę godzin?
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline