Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2010, 19:02   #161
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wszyscy

- Przecież sami mówicie, że oni żadnego szturmu nie planowali. Ilu ich było? Dwunastu? To byli zwiadowcy a nie grupa szturmowa. Nie nabierzecie mnie - Kleist wypił wino z kielicha i zaczął przechadzać się po komnacie. - Szukali Julietty... To ciekawe. Bo wszyscy są przekonani, że to Castellano porwał dziewczynę, a on sam jej teraz szuka. No chyba, że mu uciekła i schroniła się na wzgórzach. Jeden bóg raczy wiedzieć gdzie. Ale może ten jeniec nie powiedział wam wszystkiego. Do jutra będziemy wiedzieć.

Okazało się, że na razie, do czasu uzyskania rzetelnych zeznań, Kleist z Thundu nie miał żadnych rozkazów dla swoich najemników. W związku z tym udali się oni na spoczynek do przeznaczonego im pomieszczenia w koszarach. Sala była dosyć duża aby pomieścić co najmniej dziesięciu żołnierzy. Każdy otrzymał łóżko oraz miskę zupy i bochen chleba. Wskazano im też umywalnię i pralnię, gdzie mogli sobie oczyścić odzienie.

Następnego dnia około południa pachołek oznajmił im, że wojewoda Kleist życzy sobie ich widzieć. Natychmiast. Udali się więc do komnaty, w której spotykali się z Kleistem już wcześniej. Wojewoda siedział przy stole i studiował jakiś zapisany kawałek pergaminu. Gdy weszli oderwał się od czytania i spojrzał na nich.

- Tak jak myślałem - powiedział i pomachał kartką. - Jeniec nie wyznał wam całej prawdy. Może nieumiejętnie pytaliście. Na szczęście nasz miejski kat doskonale zna się na swojej robocie. Wiele z tego co mówicie potwierdziło się. Byli zwiadowcami, pod wodzą Mauro Ventreberra. Przeczesywali wzgórza Odivelas w poszukiwaniu Julietty Pirra, córki barona. Jednak nie robili tego na polecenie księcia Castellano, tylko człowieka, który przedstawił się im jako Janus. Tenże Janus obiecywał sowitą nagrodę za znalezienie dziewczyny i to on wskazał wzgórza jako obszar, gdzie Julietta się znajduje. Więzień zeznał, że przeszukali zachodnią część wzgórz. Pozostał obszar na wschodzie. Okolice Odivela i Puntarba Oyos. Tam się teraz udacie.
- A z Tobą, Bracie Revellis chciałbym pomówić trochę dłużej. Wy możecie odejść -
odprawił pozostałych.

Revellis

Nieco zdziwiony nidaryjczyk pozostał w sali dowódcy po tym, jak pozostali wyszli. Wzrok skierował na podekscytowanego Kleista.
- Musisz mi pomóc - powiedział nidaryjczyk. - Pomóc mnie i walce o naszą wiarę. Ona jest naszą nadzieją. Wielką szansą na to abyśmy zwyciężyli w wojnie z niewiernymi w naszej ojczyźnie. Musimy ją tylko odnaleźć. Skoro nie ma jej tutaj w Efferelto, nie ma jej także książę Castellano to musi się gdzieś ukrywać lub być ukrywana. Szuka jej jeszcze z niewiadomych przyczyn ten Janus. Ale on musi być magiem, przeklętym, który znalazł sposób aby ją zlokalizować. To znak od Adan Adariego dany nam, wiernym nidaryjczykom, w momencie potrzeby. Wykorzystaj swych towarzyszy, odnajdźcie ją a potem... Potem pod żadnym pozorem nie dopuście aby baron Pirra, książę Castellano czy ktokolwiek inny się o tym dowiedział. Nie przywoź jej tutaj, ale odtransportuj do Dunes, do mej posiadłości a mnie poinformuj dyskretnie o tym fakcie. Wówczas zastanowimy się co dalej robić. Spiesz się, czas gra kluczową rolę.

Wszyscy

Rankiem następnego dnia wyruszyli w drogę, znów ku wzgórzom Odivellas. Tym razem traktem wiodącym na północny wschód, ku wsiom Puntarba Oyos i Odivella. Około południa minęli zadbaną i wyglądającą na bogatą wieś Aberan. Trakt cały czas wiódł prosto, pomiędzy pokrytymi zieloną rzęsą, stawami rybnymi. Nieliczni rybacy, w drewnianych łódkach sprawdzali sieci, a spłoszone ryby co jakiś czas wyskakiwały ponad tafle wody, znacząc ją koncentrycznymi kręgami.

Późnym popołudniem dostrzegli w cieniu wzgórz wieś Odivela. Budynki i urządzenia kopalni widoczne były na wykarczowanym stoku wzgórza. Poniżej znajdowały się zagrody chłopów i budynki zamieszkałe przez górników. Nad osiedlem górował drewniany sztołb, lokalna strażnica i siedziba Bisty Cavalaro.

Właśnie w stronę siedziby dowódcy skierowali swoje konie. Gdy ich dostrzeżono, ktoś zadął w róg. W progu czekał już Bista. Był to potężny mężczyzna o wydatnym podbródku i lekkim przykurczu prawej części twarzy, przez co jego powieka i kącik ust, nieco opadały. Ubrany był zupełnie nie po żołniersku, w luźną sukmanę i kapelusz. Jedną rękę opierał niedbale na wielkim, dwuręcznym mieczu. W drugiej trzymał kawałek chleba, który pewnie spożywał gdy zawiadomiono go o przyjezdnych.


- Ktoście wy? - zapytał. Mówił wolno i jakby z trudnością artykułował słowa. - W waszym obowiązku jest powiedzieć mi prawdę, bo jeśli nie to pogadamy nieco inaczej...
 
xeper jest offline