Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2010, 19:03   #174
Lyssea
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere nie mogła uwierzyć, że wymarła na pierwszy rzut oka kraina ukrywała w sobie tak wielką ilość stworzeń pochodzących z innych planów. Niebo co chwile przecinały skrzydła plugawych demonów zmierzających do wieży licza. Dookoła, w którą stronę by nie spojrzeć wyłaniały się wszelkiego rodzaju potwory, które zmierzały na spotkanie ze swoim władcą. Przez pewną chwilę zdawały się nie stwarzać problemu, a nawet nie zauważać intruzów, w rękach których spoczywał los thana.
Zdarzenia, których Phaere była teraz świadkiem upewniało ją tylko w przekonaniu, że trzeba się spieszyć. Położenie drużyny w tym momencie na pewno nie zmieni się już na lepsze jeśli nie znajdą ostatecznego sposobu na rozprawienie się z liczem.
Drowka szybko przeglądała księgę, przewracając co chwilę jej pożółkłe karty, w poszukiwaniu sposobu na zniszczenie filakterium lub znalezienie jego słabych punktów.

W pełni skupiona na szukaniu właściwego zaklęcia nie spodziewała się tak wielkiego uderzenia, w wyniku, którego upuściła księgę, jak również sama upadła na ziemię. Kiedy się podniosła i spojrzała na filakterium, które spowodowało wybuch energii magicznej. Było pewne, żeLatien zniszczył pierwszą magiczną powłokę filakterium.
Czym prędzej podniosła księgę i otarła ją z ziemi i kurzu. Jej oczom ukazał się również cały tabun biegnących w ich stronę demonów. Na szczęście Latienowi udało się na chwilę odgrodzić je magicznymi trąbami powietrznymi. Mimo to do uszu elfki dochodziły ich opętańcze ryki. Trzeba było czym prędzej unieszkodliwić licza, zanim jego sługusy przedrą się przez wichurę.

Znalazła stronę, na której ostatnio skończyła czytać i gdzie znajdowały się szczegółowe opisy zaklęć chroniących filakterium oraz czar unieszkodliwiający bariery na pewien czas. Czar, którym można było bezpiecznie otworzyć filakterium był jednak dosyć skomplikowany, a oprócz tego wymagał ważnego komponentu jakim był sproszkowany fragment kości licza. Z ledwie możliwej do odczytania wyblakłej notatki thana wynikało, iż jest on dołączony do księgi. Phaere przymknęła księgę oglądając ją uważnie ze wszystkich stron lecz nie zauważyła, żadnej skrytki w zewnętrznej części księgi. Wszystkie strony wydawały się takiej samej grubości. Drowka chciała już zaniechać poszukiwań tracąc nadzieję na powodzenie czaru, kiedy na zauważyła, że wewnętrzna strona tylnej okładki księgi połyskuje jak gdyby była oszroniona. Mroczna elfka podrapała tą część, a za jej paznokciem została część białego pyłu, który musiał być kiedyś częścią nieumarłego maga.
Podbiegła do filakterium, którego dzielnie strzegł jej koci przyjaciel i zaczęła zdrapywać biały pył z księgi lecący wprost na filakterium. Drapanie księgi paznokciem trwałoby całe wieki, dlatego Phaere wyciągnęła ze swojej torby nożyk, którym delikatnie, aby nie uszkodzić księgi zdrapała większość magicznego pyłu. Jedyną rzeczą jaką teraz musiała zrobić to zadbać o poprawną inkantację czaru otwierającego filakterium. Nigdzie w księdze nie było jednak wspomniane nic na temat sposobu w jaki czar zadziała, czy szkatułka zwyczajnie się otworzy czy będzie jej towarzyszył wybuch podobny do zniszczenia podobnej bariery. Teraz jednak kiedy filakterium pokryte jest pyłem z kości thana trzeba było rozpocząć inkantację czaru, który wyda jej prawo do decydowania o duszy licza. Otwarła księgę na stronie, gdzie treść zaklęcia została niegdyś zapisana przez samego właściciela. Co prawda Phaere wiele razy była pouczana przez bardziej doświadczonych magów o niebezpieczeństwie rzucania czarów wprost z księgi, lecz teraz czuła się jak gdyby miała już kiedyś do czynienia z tym zaklęciem, podświadomie czuła, że posiada moc, która umożliwi jej powodzenie zaklęcia. Czuła, że jedynym czynnikiem, który może jej teraz przeszkodzić jest atak demonów.
-Trzymajcie je z daleka ode mnie ! – krzyknęła do towarzyszy, chociaż wiedziała, że tym samym naraża się na kpiny ze strony Liliel. Sama zaczęła inkantować zaklęcie.

Tiloup błyszczał srebrnym blaskiem jak gdyby chciał wesprzeć swoją panią i zapewnić jej przychylność i ochronę Eilistraee.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.

Ostatnio edytowane przez Lyssea : 28-02-2010 o 20:39.
Lyssea jest offline