Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2010, 17:12   #176
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Latien z trudem utrzymywał barierę - wytworzenie bariery ze skondensowanego powietrza na tak dużym obszarze wymagało nie lada wysiłku. Tym większego, że wcale nie czuł się bezpiecznie. Demony na zewnątrz, demony wewnątrz... Szalejąca Liliel w każdej chwili mogła zmienić cel ataku, a on nie miał jak się bronić. Na szczęście arsenał magicznych pocisków sukkuba dość szybko się wyczerpał i Liliel opadła na ziemię dysząc ciężko. Wtedy oboje usłyszeli radosny okrzyk Phaere.

Drowka w skupieniu pochylała się nad księgą. Czar był niesamowicie skomplikowany, pełen nie tylko trudnych słów ale i różnorakich intonacji oraz gestów, a wrzaski walczących demonów nie pomagały w skupieniu. Phaere dwukrotnie przećwiczyła po cichu wykonanie, ale wcale przez to nie czuła się pewniej - zwłaszcza, gdy przypomniała jej się porażka nad jeziorem. A wtedy rzucała zupełnie prosty, znany jej czar! Teraz jednak nie miała wyjścia, a pot na ciele lilenda wskazywał, że nie miała również i czasu. Tiloup przytoczył do stóp drowki amplifikator i wskoczył jej na ramię. Fala przyjemnego ciepła rozlała się po ciele kobiety. Tam, nad jeziorem, część jej duszy nadal była w szponach Lolth. Teraz wspierała ją srebrna Eilistraee - co do tego nie było cienia wątpliwości. Pokrzepiona mruczącą obecnością swego przyjaciela, Phaere rozpoczęła inkantację.

Nie było oczekiwanego huku ani wybuchu. Nic jednak dziwnego: czar był kluczem, nie wytrychem. Przez chwilę po zakończeniu recytacji nie działo się nic, po czym filakterium rozpadło się na części, przy wtórze metalicznego szczęknięcia. Na ziemię wypadł niewielki, złożony na czworo, kawałek skóry, z wypisanymi na niej drobnymi runami. Skóra była całkiem świeża, z ledwo co zaschniętą krwią - jakby dopiero przed chwilą zdarto ją z dłoni thana.

Phaere wydała radosny okrzyk - mieliście przed sobą źródło nieśmiertelności licza.
 
Sayane jest offline