Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2010, 14:34   #70
Tasselhof
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Na zewnątrz wiatr miotał wszelkimi materiałami konstrukcyjnymi jakie tylko zdołał oderwać od kopalni. Każdy kawał blachy, drutu czy betonu stał się teraz niebezpieczną bronią w rękach szalonego żywiołu i stanowił śmiertelne zagrożenia dla jakiejkolwiek formy życia przebywającej na zewnątrz. Wszystko to było przyczyną pewnego incydentu. Pod zachodnią ścianą bloku A znajdowała się skrzynia rozdzielcza, która wysyłała napięcia zarówno do kompleksów B jak i C. Była otoczona wysoką siatką i betonowym zbrojeniem. Solidna konstrukcja, która przeszła już na tej planecie gorsze zawieruchy. Tym razem jednak huragan cisnął w nią większym świdrem górniczym. Potężny żółto czarny kolos przetoczył się z rumorem po ziemi. Lewa gąsienica rozsypała się w drobny pył. Wiertło wyłamało się przy zderzeniu ze ścianą. Świder toczył się po ścianie rozsypując się na kawałki po ogromną siłą tarcia, która rozbierała go na części pierwsze. Uderzył w skrzynkę, a raczej to co z niego zostało. Skrzynia jednak solidni zabezpieczona nawet nie drgnęła. Wtedy jednak fragment bocznych drzwi został oderwany potężnym powiewem powietrza i te zahaczyły o fragment zbrojenia. Powietrze rozświetlił błysk iskier, które zostały pochłonięte przez wiatr, jednak tyle wystarczyło, by paliwo z rozwalonego baka zapłonęło. Powietrzem i ziemią wstrząsnęła potężna eksplozja. Huragan nagle ucichł na chwile, niczym zawstydzony tym, że ta płonąca kula ognia jest głośniejsza od niego. Szybko jednak rozwiał resztki płomieni i na miejscu skrzyni rozdzielczej, wiała ogromna czarna dziura i osmolone ściany. Momentalnie zasilanie w bloku B zgasło.

Czas mijał nieubłaganie, trzeba było wyruszyć, bo szanse Tupiku na przeżycie z każdą chwilą nikły. Sierżant starał się jak najbardziej opóźnić wymarsz. Nagle światło zgasło i zapanowała ciemność. Na szczęście dodatkowy generator dostarczał napięcie osobno do stancji laboratoryjnej dzięki czemu mieli mdłe i blade światło o zabarwieniu pomarańczowym z lamp awaryjnych. No cóż to było o wiele lepsze niż totalna ciemność.
Logan zbliżył się z latarką do sierżanta i przedstawił następujące wnioski.
- Mamy sierżancie maluteńki problem.
- Zauważyłem.

Wycedził przez zęby Taylor, android jednak nie zrażony posępnym wyrazem twarzy dowódcy kontynuował.
- Mamy powtórkę z rozrywki, ta sama sytuacja co przy naszym przylocie, straciliśmy napięcie główne, które Tupiku i Cherry nam przywrócili. I raczej to nie jest ponowna awaria generatora.
Max zamyślił się.
- Po czym to wnioskujesz?
Logan spojrzał w oczy sierżantowi.
- Przed chwilą nasze czujniki ruchu wstrząsnęła potężna fala, obstawiałbym eksplozje prostych ładunków wybuchowych.
- Jakaś konspiracja?

Logan uśmiechnął się, to było niezwykłe jak na androida. Rzadko kiedy okazywał jakieś uczucia, a teraz coś go wyraźnie rozbawiło, szybko jednak powrócił obojętny wyraz twarzy i sztuczny człowiek kontynuował tym samym tonem.
- Wątpię, to równie dobrze mógł być jakiś wypadek, czy nieszczęsny zbieg okoliczności. Eksplozja miała miejsce na zewnątrz, a wątpliwym jest by jakikolwiek człowiek dał radę teraz przeżyć na zewnątrz, a co dopiero podłożyć jakiś ładunek. Ważniejsze są jednak skutki tej awarii. Teoretycznie bez napięcia nie mamy szans na jakiekolwiek otworzenie drzwi, które jak sam widziałeś stanowią zaporę nie do sforsowania środkami, które posiadamy.
Max usiadł na fotelu i skrzyżował ręce.
- Teoretycznie? – spytał – Mógłbyś rozwinąć tę myśl?
- To proste, mogę wykorzystać obecny tutaj generator, aby prze kierować napięcie z niego nie na oddział laboratoryjny, ale na cały blok. To jednak chwilkę zajmie, doradzałbym więc w tym czasie zebrać ludzi i zacząć plan działania.
Sierżant uśmiechnął się, choć android był trochę zarozumiały i ciągle potrafił szybciej od niego wymyślać rozwiązania krytycznych sytuacji, to jednak wciąż nie odczuwał od niego sztuczności. Czuł się zawsze w jego towarzystwie, jak na wyprawie z najlepszym kumplem, zawsze mógł mu zaufać i powierzyć każde zadanie.
Max przytaknął tylko androidowi i wstał. Logan na odchodnym dodał.
- Zabiorę ze sobą Shadow. Pomoże mi, jej wiedza jest tutaj największa jeśli chodzi o mechanikę i sprzęty.
Sierżant kiwnął głową i ruszył za swoim zastępcą. Czas najwyższy wziąć się do roboty.

Wydał rozkazy. W Bloku B zostają Logan i Clearwater, w celu dalszego pozyskiwania danych i ich archiwizowania. Obiecała Kellerisowi, że jeśli coś będzie miało pójść w powietrze on dowie się o tym jako pierwszy. Do Bloku A udać się miały obydwie jednostki APC ze wszystkimi. W wozie zostawał tylko jeden kierowca i mechanik. Reszta ruszała razem w głąb szybu. Na przedzie szedł zawsze zwiadowca, w towarzystwie operatora smartguna. Tym razem zadanie to przypadło w udziale Natajev’owi i Jeremy’emu. Za nimi szła grupa uderzeniowa w składzie Flipper, Cherry, Kirislev, Drake, Taylor. Tuż za nimi trzymać się mieli medycy i saper, a za ich bezpieczeństwo odpowiadał Den i jego smartgun. Tyły natomiast ubezpieczać mieli Ghost, Sharnovyc i snajperzy. I wtedy nagle dotarło do Max’a. Od początku zebrania w ich grupie oprócz Logana i Shadow brakowało jeszcze dwóch osób. Wilanowskiego i Corvax.

Rozmowę Max’owi i Raine w ich pomieszczeniu przerwał nagły wstrząs z zewnątrz i zaraz po nim natychmiastowy brak światła. Siedzieli chwilę w ciemności zanim włączyły się dwie lampy awaryjne. Trzy żarówki były umieszczone dość fatalnie i słabo oświetlały pomieszczenie. Panował w nim półmrok oświetlany tylko delikatnym pomarańczowym światłem. Wilanowski podszedł do włazu aby zobaczyć co się stało. Ku jego zdziwieniu ten się nie otworzył. Uderzył mocniej w klawiaturę na ścianie, jednak drzwi pozostały nie wzruszone i stały tak jak wcześniej.
Polak zaklął donośnie. I zatłukł w nie pięścią.
- Hej! Słyszy mnie ktoś?! Jesteśmy tutaj uwięzieni!
Odsunął się od drzwi i zaklął jeszcze bardziej.
- Szlag by to no!
Ze złości kopnął w stojący śmietnik. Corvax siedziała nadal w tym samym miejscu w ogóle nie przejęta całą sytuacją.
- Po co się tak denerwujesz? W końcu zauważą, że nas nie ma i nas znajdą, to tylko kwestia czasu.
Jakiś szmer. Coś przebiegło po rozsypanych przez polaka śmieciach. Szybko przeniosła tam swój wzrok i w ostatniej chwili dostrzegła jak jakiś długi biały przedmiot znika pod biurkiem obok nogi snajpera. Coś jej przypominał, odpowiedź jednak szybko znalazła się sama. Wypełzła z pod blatu. Był to jedne z facehuggerów jakie znajdowały się w słojach. Ten najwyraźniej udał się na spacer. Wrzasnęła do Max’a.
- Uważaj!
Jednak było za późno. Larwa rzuciła się z niezwykłą szybkością na snajpera. Tylko niesamowita zwinność ocaliła Wilanowskiego. Jednak tylko pozornie. Facehugger zdążył opleść swym oślizgłym ogonem gardło mężczyzny. Ten jednak chwycił w obydwie dłonie jego korpus i z całych sił próbował go od siebie panicznie wręcz odciągnąć. Ogon jednak coraz mocniej zaczął uciskać na tchawice polaka i ten zaczął się dusić. Raine podbiegła szybko i chwyciła palcami ogon. Po istnie szatańskim wysiłku udało się jej odgiąć ogon i po woli odpleść ogon. Razem rzucili zwierzęciem w tył Sali. Corvax natychmiast wyciągnęła z kabury 9 mm i wypaliła dwa razy jednak istota zwinnie skryła się pod biurkiem. Max łapał oddech. Za to dziewczyna dostrzegła coś o wiele gorszego. Larw było więcej niż jedna. Snajper wyszeptał ponuro do dziewczyny.
- To tylko kwestia czasu huh?



Prosiłbym Lhianann i Roniego o kontakt na GG
 
Tasselhof jest offline