Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-02-2010, 02:30   #61
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Taylor słuchał uważnie żołnierza. Wziął po woli mikrofon i wyszeptał ledwo dosłyszalnie.
- Jeremy uwierz mi, że gdyby był choć cień szansy na to że możecie go odbić nie kazałbym wam wracać. Muszę wam coś pokazać, coś co może nam pomóc wszystkim. I nie martwcie się, po Tupiku idę razem z wami.
Taylor opadł na krzesło. Cokolwiek tu się stało, nie było niczym na co byli przygotowani. Ciągle spoglądał na ekran monitora gdzie wyświetlany był wstrzymany na pewnym ujęciu film. To co na nim było, przerażało.
 
Tasselhof jest offline  
Stary 09-02-2010, 15:05   #62
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Biegł co sił w nogach. Po krótkiej chwili jego pistolet maszynowy domagał się nowych naboi. Tryk, tryk, tryk. Mechanizm broni uderzał w pustkę. Nie przeszkadzało to Japończykowi strzelać dalej. Tryk, tryk, tryk. W końcu dobiegł do drużyny. Był bezpieczny... Czyżby?
- Smok... smok... smok... - powtarzał beznamiętnie. Krzyki J.D.'ego nie spowodowały nawrotu zmysłów. Patrzył jak opętany przed siebie. Wysłuchach rozkazów, lecz dalej z lekko otwartymi ustami patrzył w siną dal. Nagle gdy pierwsze osoby poczęły już odwrót, Cherry spojrzał na murzyna i powiedział cicho do niego.
- Wszyscy umrzemy. - po czym pobiegł za resztą.

Gdy znajdowali się już pod pojazdem trzęsącymi rękami wyciągnął zapalniczkę i papierosa. Włożył do ust. Dopiero za trzecim razem trafił. Otworzył swe Zippo i podpalił tytoń. Otwierał i zamykał kilkakrotnie zapalniczkę wpatrując się w płomień. Uspokoił się nieco. Nieco.
Gdy usłyszał Maxa - Polaka, nie dowódcę - emocje znów przejęły górę. Nerwy miał zbyt poszarpane.
- Tupiku umiera, ja ledwo z zyciem uszedłem, kompania jest w niebezpieczeństwie, a ty sobie muzyki słuchasz?! Tego było więcej! Nie nasyci się tylko jednym z nas. Nie wiesz czy nas nie obserwują! Polują! Jak wilki. A ty sobie Nightwisha słuchasz?! - "I to bez Tarji" dodał w myślach - Każdy zmysł jest teraz potrzebny. A ty go ot tak sobie wyłączasz... - emocje wylały się z niego jak z przewróconego kufla piwa. Musiał się wyżyć. Ulżyć sobie. To, że Max był najbliżej to nie była jego wina. Shiro wziął głęboki oddech. Uspokoił się. - Wybacz - powiedział szeptem.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
Stary 09-02-2010, 16:17   #63
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
"Co ten debil odwala? Strzela z pustego guna?"
Max nawet nie wyciągnął słuchawek gdy Cherry mówił do niego. Widział tylko jak koleś pokazuje na uszy i drze się. Gdy skończył szepnął coś pod nosem. Wilanowski miał to gdzieś. Ważny był teraz Nightwish. O! Skończył się. Max wyciągnął słuchawki. Cherry nerwowo rozglądał się.
-Łaaa! Cherry! Widzisz to?-Krzyknął i klepnął kumpla w ramię.
-Co? Gdzie? - Widząc reakcję Wilanowski zaczął się śmiać. Uwielbiał takie żarty.
-Haha. Szkoda że nie widziałeś swojej miny.-Max zrobił wielkie oczy.-Odwróć się. Powoli.
-Teraz się nie nabiorę. - Posłał Maxowi mordercze spojrzenie.
-A szkoda. Fajnie było. - Max uśmiechnął się i znowu włożył słuchawki. Na razie nic się nie działo. Było cicho i spokojnie.
 

Ostatnio edytowane przez Roni : 09-02-2010 o 18:53.
Roni jest offline  
Stary 17-02-2010, 00:28   #64
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Robert odszedł od dziwnych stworzeń w inkubatorach najdalej jak mógł. Starał się tym razem niczego nie strącić.
- Nie podoba mi się to wszystko... - powiedział bardziej do siebie niż do innych.
"To wszystko nie może się dziać naprawdę... To nie ma sensu!"
- Coś tu jest naprawdę nie tak. - tym razem odezwał się tak, żeby wszyscy go słyszeli. Logan... - odwrócił się w stronę droida - ... co tak naprawdę tutaj robimy? Wątpię, żeby była to zwykła akcja antyterrorystyczna... Nie na to się pisaliśmy. - pokręcił głową.
"Clearwater... weź się w garść. Jesteś facetem..." - pomyślał, po czym kilka razy głębiej odetchnął.
Przełknął ślinę i podszedł do najbliższego komputera.
- Poszukam danych, po które nas tu wysłano. - rzucił do towarzyszy.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline  
Stary 22-02-2010, 22:04   #65
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Max oparł się o siedzenie. Starł dłonią pot, jaki wystąpił mu na czole i otworzył właz grupie Alpha. Cherry wyglądał tragicznie, cały roztrzęsiony, nie przypominał wyborowego marines, którym był. Wkurzyły go żarty Wilanowskiego, ale darował mu to gdyż nie widział tego co oni. Gdy wszyscy usiedli, dał znak Ghost’owi aby ten ruszył w kierunku bloku B, gdzie mieli się spotkać z grupą Logana. Gdy jechali APC w głośnikach odezwał się głos O’Neal, bardzo zniekształcony poprzez nasilające się zakłócenia.
- <trzask> Sir! … Mamy tutaj powa… <trzask>, to co wzięliśmy za … urzę przybrało na sile i te…<trzask> zapowiada się na huragan!
Max ze strachem złapał za mikrofon i odpowiedział.
- Jak poważnie wygląda sytuacja u was?
Po chwili ciszy, dało się słyszeć charakterystyczny trzask w głośnikach i dało się słyszeć głos młodej pilotki.
- Szzzzz… bardzo sir! Za godzinę <trzask> jak warunki nie z…żeją, nie będziemy wstanie wystartować, o <trzask> przebywaniu na zewnątrz wręcz nie ma mowy! Wiatr osiągnął na … <trzask> już prędkość 88 mil na godzinę a to dopiero początek!
Taylor zaklął z całych sił! Dlaczego nikt go nie informował o tym, że na tej planecie mają miejsca tak groźne zjawiska meteorologiczne ?! Wstał powoli i wszedł do pomieszczenia dla załogi. Westchnął ciężko i po chwili odezwał się.
- Panowie mam złe wieści. Nadciąga do nas huragan o bardzo potężnej sile, uniemożliwiający bezpieczne przebywanie UD-4 na powierzchni planety. Mamy więc dwa wyjścia. Albo wycofujemy się wszyscy na matkę i czekamy, aż cała zadyma przejdzie i modlimy się o to by Tupiku przeżył do tego czasu, lub zostajemy, planujemy akcję ratunkową i odbijamy go, nie wiedząc kiedy UD-4 będzie mogło po nas wrócić. Jakieś ale?
Spojrzał poważnie na ludzi i oczekiwał odpowiedzi. Nim ją jednak uzyskał dodał od razu uprzedzając ich pytania.
- Nie wiem z czym mamy do czynienia panowie, nie interesuje mnie to, za to interesi mnie czy da się to cholerstwo zabić tak jak człowieka.
Wręczył jakiś wydruk kapralowi. Flippera zatkało.



Podał po woli zdjęcie wszystkim po kolei. Max obserwował jak przerażenie i obrzydzenie jednocześnie wita na ich twarzach.
- Tak panowie, Cherry nie miał zwid. Mamy tutaj niezły Sajgon. No więc, którą opcję obstawiacie?

Logan po woli wkroczył do Sali laboratoryjnej. Kiwnął głową stojącej na straży Corvax i podszedł do niej. Gdy upewnił się, że są sami szepnął jej do ucha.
- Bardzo dobrze, że schowałaś dokumenty i papiery, lepiej nie straszyć reszty zbyt wcześnie. Przynieś je później do mnie. Muszę zweryfikować dane.
Ruszył dalej, wszedł do laboratorium i udał się prosto do słoików z facehuggerami. Drake, wielki afroamerykanin drażnił jedno ze stworzeń w inkubatorze. To rzucało się i wierciło w amoku próbując wydostać się na zewnątrz. Android podszedł po woli do murzyna i nie odwracając wzroku od przedziwnego stworzenia spytał się.
- Co tam masz Streme?
Szeregowy uśmiechnął się i stuknął delikatni lufą w szkło. To sprowokowało istotę do kolejnej serii szarpaniny. Płyn, w którym była zanurzona cały się, aż pienił.
- Silne bydle bracie. Niby takie małe gówno, a tyle w nim złości i agresji. Spójrz jak się rzuca. Mały sukinsyn.
Logan zamyślił się jeszcze chwilę po czym klepnął murzyna w ramię i odwrócił się.
- Pilnuj żeby żaden z chłopaków nie wkładał paluchów. Najpierw sprawdzę z kilkoma osobami resztę kompleksu.
Wyszedł z inkubatorium i podszedł do w miarę czystego biurka, siadł na nim i krzyknął przeciągle.
- Robert, Den, Emi i Raine! Chodźcie do mnie!
Poczekał chwilkę nim zebrani się zjawią po czym przekazał istotne informacje.
- Dostałem przed chwilą bilans akcji teamu Alpha. W dwóch słowach sytuacja wydaje się być chujowa. Coś narobiło im tam niezłego pietra i nie wątpię ich relacjom. W każdym razie z tego co wiem powrót zasilania zawdzięczamy Zackowi. Niestety koleś padł ofiarą nie przyjaciela i z tego co mi wiadomo jest przetrzymywany w szybach kopalnianych. Dodatkowo zbliża się do nas potężny huragan, obecnie z tego co słyszę przez nadajnik przekracza już jakieś 100 mil na godzinę i jego siła wcale nie spada. UD-4 nie utrzymają się tutaj, dlatego jednemu z nich sierżant kazał wrócić na matkę. Drugi został umocowany w hangarach ładunkowych. To dość ryzykowane, ale zawsze lepiej mieć choćby taką dupną szansę ratunku niż zostać odciętym. O’neal oraz Carol zostaną na planecie, skryli się w budynku ochrony. Tam przeczekają najgorsze. Za to my zostajemy tutaj i od teraz ten blok stanowi naszą tymczasową bazę wypadową. Tutaj zrobimy centrum dowodzenia. Dlatego wasza czwórka sprawdzi dla bezpieczeństwa czy, aby niektóre z miejsc nie są „zamieszkiwane”. Sierżant już jest niedaleko. Red i Clara zaparkowali APC w głównym holu więc tam już nie musicie sprawdzać. Podzielcie się parami, jak wam wygodniej. A i Corvax daj mi dokumenty, które znalazłaś, chcę się im przyjrzeć.
Gdy otrzymał papiery udał się do małego pokoiku obok, który był w miarę w porządnym stanie. Usiadł tam na obracanym fotelu i zaczął przeglądać dokumenty. Zwierały one wpisy niejakiego doktora Woo.

Wpisy z dziennika doktora Woo.

13 Grudnia 2184

Przywieźli ostatnie ocalałe egzemplarze z LV 426. Znaleziono je na opuszczony okręcie marines, którzy zaginęli. Są to zapewne zarodniki, które wymagają nosiciela, firma już obiecała ich znaleźć.

14 Grudnia 2184

Te stworzenia są niesamowite. Niezwykle wytrzymałe i odporne. Kwas w ich krwi stanowi świetny mechanizm obronny. Obawiam się, że nie będziemy w stanie ich zbyt długo utrzymać przy życiu. Dlatego umieścimy je w sztucznych inkubatorach.

22 Grudnia 2184

To niesamowite do czego zdolny jest ten organizm. Myli się określają je zarodnikami, są bliższe raczej określeniu ich larwami. Jest to stadium przechodnie tych organizmów. Najdziwniejsze jest jednak to, że wydawało mi się dotychczas iż każda larwa może złożyć tylko do jednego jaja. Tym czasem jedna z larw urosła do większych rozmiarów i przyjęła pozycje alpha w grupie. Do tego jest zdolna do złożenia kilkunastu jaj! To fascynujące!

1 Stycznia 2185

Nie mogę już dłużej czekać! Zdechły mi 3 z 5 ocalałych egzemplarzy! W tym egzemplarz alpha. Jeżeli firma szybko nie dostarczy mi nosicieli nasza szansa przepadnie!

3 Stycznia 2185

To niebywałe, wręcz niesamowite! Jeden z dwóch ocalałych egzemplarzy zmienił swoją budowę ciała w tak krótkim czasie! Wręcz widać jak przygotowuje się do przejęcia cech zmarłego egzemplarzu alpha! Nie mogę drugi raz zmarnować takiej okazji!

6 Stycznia 2185

W kopalni, w szybie C14 doszło do małej eksplozji Uranu! Kilku z górników zginęło na miejscu, a pięciu zostało rannych w tym jeden ciężko. Już dostałem zgodę od firmy. On będzie moim pierwszym nosicielem! I tak jest praktycznie martwy, ma zmiażdżony kręgosłup i miednice. Nawet jeśli by przeżył będzie skazany na wózek do końca życia. Można by powiedzieć że okazuje mu w ten sposób miłosierdzie.

7 Stycznia 2185

Larwa przyjęła nosiciela i złożyła w nim jajo. Teraz czekamy tylko na to, aż odpadnie.

8 Stycznia 2185

Po niecałych 18 godzinach larwa w końcu zeszła i ku memu zdziwieniu zdechła. No nic czekamy tylko na narodziny, to będzie fascynujące!

10 Stycznia 2185

Byłem świadkiem narodzin! Fascynujące zjawisko! Organizmu nie udało się usunąć z ciała nosiciela bez szkody dla stworzenia nad którym poświęciliśmy tyle czasu. Dodatkowo zabroniłem podawania środka znieczulającego nosicielowi. Organizm źle mógłby to znieść, a być może nawet i zginać. W każdym razie mamy pierwszy egzemplarz w pełni zdrowy i bezpieczny w klatce. Firma już wysłała nam gratulacje.

15 Stycznia 2185

Organizm zaczął gwałtownie rosnąć. Ma już blisko 2 metry i wykazuje specjalne cechy rozrodcze samicy. To fascynujące!

22 Lutego 2185


Trochę to trwało ale dzisiaj Matka złożyła swe pierwsze jajo. Wydaje się, że jest zdolna do złożenia kilkuset jak nie tysięcy jaj w przeciągu roku! Firma jest zadowolona z naszych sukcesów. Już wysłała kolejną dostawę nosicieli aby zwiększyć populację roju!

3 Marca 2185

Przybyła dostawa! Mamy 15 nosicieli, za inkubowanych w specjalnych komorach do których wprowadzimy larwy.

8 Marca 2185


Oto narodziny nowej historii! Narodziło nam się 15 zdrowych egzemplarzy. Firma określa je mianem Xenomorfa. Nie do końca przekonuje mnie ta nazwa.

W tym momencie skończyła się druga strona, reszty brakowało. Logan przejrzał następne pliki kartek i znalazł coś ciekawego. Na innych kartkach widniał spis naukowców biorących udział w przedsięwzięciu.

Od 22 Listopada 2184 do 25 Maja 2185 roku Laboratorium było pod nadzorem doktora Changa Woo, biochemika i astrozoologa. Nie wiadomo jednak dlaczego stracił pozycję. Pomagała mu grupa czterech studentów. Taya Windley chemiczka, Kerry Tetmayer biotechnolog, Sang Sashimi zoolog i Han Waserman biochemik. Wszyscy występowali na liście do 25 Maja. Potem jego miejsce przejął nie jaki Charles De’ Gaulle fizyk i grupa specjalistów tym razem nie złożona ze studentów lecz kilku doktorów, jednego inżyniera i dwóch profesorów z uczelni w Cauntonhill. Zapiski urywają się z datą 12 Października tego roku.

W papierach Logan znalazł również opis sekcji jednej z larw określanych mianem Facehuggera. Dokładny jego przekrój i funkcje. Wszystkie inne dane na temat tych niejakich Xenomorfów były ściśle utajnione i widać było, że ktoś bardzo postarał się o to by nie mogły dostać ich osoby postronne.

Jeszcze jedną ciekawą rzeczą były listy wydatków i ulepszeń laboratorium. Zamówiono kilka nowych szyb pancernych wzmacnianych po obrzeżach włóknem węglowym. Kilka dodatkowych inkubatorów i nowe drzwi plus trochę innego sprzętu którego celu istnienia ciężko było się domyśleć nawet Loganowi. Wszystko na łączny koszt kilku milionów. Data wystawienia widnieje jako 27 Maja 2185 roku.

Android rzucił papiery i zamyślił się przez chwilę. Najpierw wzmocnione drzwi, których nie było w planach architektonicznych, potem nagle załoga naukowców znika ze wszelkich wpisów i zaraz po tym pojawiają się nowi, dodatkowo wraz z ich przybyciem stanowiska pracy zostają lepiej wyposażone w sprzęt, który jak zauważył Logan ma wzmocnić bezpieczeństwo tego obszaru. Czyżby miała miejsce tutaj jakaś większa tragedia? Nagle w słuchawce, którą miał na uchu dostał raport od Red’a, że APC teamu Alpha właśnie wjechało do bloku B. Rozkazał więc go zamknąć. W tym samym momencie wróciła wysłana czwórka z raportem iż blok jest w pełni czysty i bezpieczny.

Max szedł z całą swoją drużyną i przy generatorze spotkał się z androidem, który wyszedł mu naprzeciwko. Wysłał pozostałych żołnierzy dalej, do laboratorium, aby odpoczęli i przygotowali Siudo akcji ratunkowej, po czym gdy został sam na sam z Loganem spytał się o jego spostrzeżenia. Sztuczny człowiek opowiedział o badaniach prowadzonych na ludziach, o ich domniemanych skutkach, o tym z czym mają do czynienia. Po czym podszedł do wielkiego generatora i zastukał w jego pokrywę dwoma palcami.
- Takie coś… to nie byle zabawka. Służy zazwyczaj do grodzenia murów na koloniach przed różnymi zwierzętami z zewnątrz. Wydziela na raz zasilanie zdolne porazić całe stado słoni i zniechęcić je do czego kolwiek. A z pewnością nie służy do zasilania tego bloku, bo gdyby tak było nie musielibyśmy czekać na was. Więc nawet jeśli mamy tutaj do czynienia z czymś dziwnym, musi to być wielkie, wręcz gigantyczne. Dlatego nie podoba mi się spostrzeżenie matka w danych. Dodatkowo zdjęcie, które mi dałeś z wydruku kamery Zacka budzi we mnie jeszcze większy niepokój.
Ruszyli po woli w głąb zabudowań. Poprzez solidne metalowe odgłosy, dało się słyszeć ciche dudnienie, po woli zamieniło się w cichy szum i łomotanie. A więc huragan już do nich dotarł. Logan rozkazał opuszczenie zabezpieczeń pancernych na szyby. Sierżant co chwila monitorował stań zdrowia Tupiku. Wydawało się, że był umiarkowany i przeszedł w sen. Gdy już wszyscy łącznie z kierowcami i medykami zebrali się w głównym pomieszczeniu laboratorium Max powtórzył wszystko to o czym mówił swojemu Teamowi. Z góry także dał do zrozumienia, że rusza razem z nimi na pomoc Indianinowi. I że pod jego nieobecność jak i w razie gdyby nie wrócił to on przejmuje dowodzenie. Po przemowie dał im pół godziny wolnego i zajął się śledzeniem planów budynku, co chwila również sprawdzał położenie Zacka. Niestety gdy tylko burza zyskała na sile sygnał z jego sondy osłabł i po chwili zniknął, podobnie zresztą jak kontak z O’neal i Huston’em. Na zewnątrz szalała okropna wichura, co chwila jakieś przedmioty miotane siłą wiatru uderzały w budynek. Każdy cios rozchodził się dudnieniem i przeradzał w potworne echo krążące po pustych korytarzach błędnie i bez końca. Kilka razy nawet mrugnęło światło. Potworna cisza, przerywana monotonnym dudnieniem. Tylko jeden Drake czerpał przyjemność z sytuacji i nadal bez końca denerwował facehuggera w jednym ze słojów.

Czas który upłynął od początku huraganu 0 h i 24 min.
 
Tasselhof jest offline  
Stary 22-02-2010, 22:34   #66
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
Drzwi APC się otworzyły.
-O kurwa. Nareszcie. - sapnął Wilanowski. Wsiadł do pojazdu. Na znak Sierżanta, transporter ruszył. Ktoś mówił przez radio. Max nie bardzo słuchał. Potem odezwała się laska. Wilanowski zajęty był dłubaniem w zębie.
-[...]Nadciąga do nas huragan o bardzo potężnej sile, uniemożliwiający bezpieczne przebywanie UD-4 na powierzchni planety. [...]planujemy akcję ratunkową[...] będzie mogło po nas wrócić. Jakieś ale? - Tylko tyle Max zdołał usłyszeć. Akurat słuchał świetnej piosenki Evanescence. Ściągnął słuchawki, bo przeczuwał, że będzie ciekawie. Otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak sierżant mu przerwał.
- Nie wiem z czym mamy do czynienia panowie, nie interesuje mnie to, za to interesi mnie czy da się to cholerstwo zabić tak jak człowieka.
- Niby co? Na pewno nie będzie straszniejsze, niż widok Cherry'ego pod prysznicem. - Zażartował. Gdy otrzymał fotkę, mina mu zrzedła. To co zobaczył wzbudziło ogromny strach.
-Co do cholery? To co to jest? - szepnął. Oczy miał szeroko otworzone.
- Tak panowie, Cherry nie miał zwid. Mamy tutaj niezły Sajgon. No więc, którą opcję obstawiacie?
-Ja zostaję. Nie ma dupy.

Gdy już dojechali na miejsce, Max wyszedł pierwszy. Wyciągnął pistolet i odbezpieczył. Po tym co zobaczył, nie miał ochoty na jakiekolwiek żarty. Sierżant wysłał ich to laboratorium. Wilanowski przechadzał się obok tych obrzydliwych istot w inkubatorach.
-Co to? To ich małe? - rzekł do innych. Spojrzał na Corvax. Podszedł do niej.
-Co słychać? Jak samopoczucie? Co za piękne miejsce na randkę. Może gdzieś wyskoczymy? - Gdy zobaczył innych, humor mu wrócił. Znowu miał ochotę pożartować. Usiadł blisko Raine i zamknął oczy. Musiał odpocząć. Niedługo ruszą na poszukiwania Tupiku.
 
Roni jest offline  
Stary 23-02-2010, 14:20   #67
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Raine nie zaskoczył do końca fakt, iż Logan zorientował się w jej poczynaniach. Przecież jest cyborgiem, percepcją bije wszystkich nas na głowę.
Po chwili usłyszała między innymi swe imię z innego pomieszczenia i ruszyła w tamtą stronę.
Po chwili ona i trójka jej towarzyszy usłyszała z ust Logana następujące słowa:
- Dostałem przed chwilą bilans akcji teamu Alpha. W dwóch słowach sytuacja wydaje się być chujowa. Coś narobiło im tam niezłego pietra i nie wątpię ich relacjom. W każdym razie z tego co wiem powrót zasilania zawdzięczamy Zackowi. Niestety koleś padł ofiarą nie przyjaciela i z tego co mi wiadomo jest przetrzymywany w szybach kopalnianych. Dodatkowo zbliża się do nas potężny huragan, obecnie z tego co słyszę przez nadajnik przekracza już jakieś 100 mil na godzinę i jego siła wcale nie spada. UD-4 nie utrzymają się tutaj, dlatego jednemu z nich sierżant kazał wrócić na matkę. Drugi został umocowany w hangarach ładunkowych. To dość ryzykowane, ale zawsze lepiej mieć choćby taką dupną szansę ratunku niż zostać odciętym. O’neal oraz Carol zostaną na planecie, skryli się w budynku ochrony. Tam przeczekają najgorsze. Za to my zostajemy tutaj i od teraz ten blok stanowi naszą tymczasową bazę wypadową. Tutaj zrobimy centrum dowodzenia. Dlatego wasza czwórka sprawdzi dla bezpieczeństwa czy, aby niektóre z miejsc nie są „zamieszkiwane”. Sierżant już jest niedaleko. Red i Clara zaparkowali APC w głównym holu więc tam już nie musicie sprawdzać. Podzielcie się parami, jak wam wygodniej. A i Corvax daj mi dokumenty, które znalazłaś, chcę się im przyjrzeć.

Ruszyła wraz z Robertem na prawo, druga para ruszyła na lewo. Aktualnie podczas sprawdzania jej maleństwo było raczej średnio przydatne, dlatego na zwiad zabrała pistolety. Ona wchodziła pierwsza, a Cleartwater ją osłaniał.
Przepatrzyli swoją cześć kompleksu w miarę szybko i bez niespodzianek.
Tak jak wszędzie wokół, panował tam niezły rozpieprz, ale nic dziwnego prócz tego, nie rzuciło im się w oczy.

Wrócili odmeldować się Loganowi.
Po przybyciu reszty drużyny i kolejnym briefingu Raine rozłożyła się ze swoimi gratami w jakimś pomieszczeniu które kiedyś służyło kiedyś chyba za biuro.
Jego największym plusem był fakt,e nie było z niego widać inkubatorów z facehuggerami.
Do pomieszczenia przypałętał się nie jako pierwszy i raczej nie jako ostatni 'odwiedzający' drugi snajper, Max.
-Co słychać? Jak samopoczucie? Co za piękne miejsce na randkę. Może gdzieś wyskoczymy?
Słysząc jego słowa, jakie miały być lekkie i chyba żartobliwe, uśmiechnęła się niewesoło.
-Niestety jedno z niewielu co słychać, to burzę...Chciałbyś w nią wyskakiwać, tam, na zewnątrz?

Wyciągnęła z plecaka puszkę napoju izotonicznego. Szybko przyswajalny cukier i trochę chemii. Czemu nie...
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 23-02-2010, 19:02   #68
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Den stał gdzieś z boku lufą smartgun’a kolejno wodząc po każdym inkubatorze. To coś, co w nich było nie przypadło mu do gustu. I jeszcze ten afroamerykanin drażniący te dziadostwa. Działał mu na nerwy. Już miał podejść do niego i w dość nieprzyjacielski sposób dać mu do zrozumienia by się uspokoił. Przerwało mu jednak wezwanie przez androida. Bez zbędnego ociągania podszedł do niego.
Gdy usłyszał rozkaz uśmiechnął się lekko. Nareszcie mógł wziąć się do działania a nie sterczeć i patrzeć się na to coś tam. Spokojnie ruszył w raz z Natajevem sprawdzić lewą stronę kompleksu.
Pierwsze niezadowolenie związane z patrolem z wyższym stopniem dość szybko minęło. Kilkoma gestami wyjaśnili sobie, że Denis idzie pierwszy sprawdzając korytarz mniej więcej do połowy jego wysokości, a Emi idzie z tyły pilnując by Den nie został zaskoczony przez ewentualnych miłośników sufitów. Szeregowemu to odpowiadało. Lubił iść z przodu. Nie musiał się martwić, że w razie, czego trafi w sojusznika. Dokładnie badali kolejne korytarze. Od czasu do czasu sprawdzali czytnik ruchu. Pomimo braku sygnału o jakichkolwiek żywych istotach w każdym z korytarzy sprawdzali je osobiście. Denis nie miał zaufania do tego typu zabawek. Zawsze wolał się upewnić. Gdy sprawdzili ostatni z korytarzy powoli skierowali się z powrotem do reszty grupy. Ani na chwilę jednak nie tracili czujności. Zawsze coś mogło zostać przeoczone. Widać w tym przypadku taka opcja nie zaistniała i obaj wrócili do reszty oddziału.
Chwilę później przybył sierżant wraz z teamem Alpha, nowymi rozkazami i informacjami utwierdzającymi Marksona w przekonaniu, że Markson znalazł się nie tam gdzie powinien.
Niestety nie dało się już tego odkręcić. Musiał się dostosować do sytuacji.
Den zwyczajowo odszedł od innych na pewną odległość. Stanął w jakimś przejściu i oparł się o ścianę. Wcześniej jednak upewnił się, że nie widzi inkubatorów i Drake’a denerwującego zawartość jednego z nich.
W ustach mu zaschło. Z wielką chęcią pociągnąłby łyk ze swej piersiówki jednak wolał nie wprowadzać zbędnych promili do swojego organizmu. Zamiast tego wypił puszkę jakiegoś izotonicośtam gówna, którą miał w plecaku. Nie smakowało nawet w połowie tak jak płyn z piersiówki, ale przynajmniej gasiło pragnienie. Gdy skończył uraczył się papierosem. Nie wiedział czy takie połączenie było zdrowe dla jego organizmu i szczerze mówiąc nie obchodziło go to wcale. Wiedział, że cudem będzie, jeśli umrze ze starości. Myśl o wczesnej śmierci specjalnie go nie poruszała.
Smartgun podpierał ścianę w niewielkiej odległości od mężczyzny. Venom spokojnie spoczywał w kaburze na klatce piersiowej. Pomimo wyluzowanej postawy Den był gotowy na wszystko.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 25-02-2010, 17:04   #69
 
Spiryd's Avatar
 
Reputacja: 1 Spiryd nie jest za bardzo znany
John stanął przy inkubatorze wpatrując się w jego zawartość, a jego twarz wskazywała nie pewność "po co ludzie hodują takie potwory?". Po czym rozejrzał się w około, Max wydaje się dość spokojny jak na ową sytuację, Cherry o mało zawału nie dostał. Zaś kapitan wydaje się nie być pewnym w tym co powinien teraz zrobić. Wydawało się że nawet Bóg jest przeciw nam w tej sytuacji. Czyżbyśmy wkroczyli w wrota samego piekła? Pomyślał spokojnie mężczyzna spoglądając jeszcze raz na stworzenie za szybką. Ale najważniejsze pytanie dzisiaj było takie z jakim diabłem przyjdzie im się zmierzyć w tym miejscu? Saper widocznie był przytłoczony cała sytuacją, od początku misji nie wypowiedział do nikogo ani jednego słowa. A na jego twarzy pojawił się lekki pot, strach przed nieznanym jest gorszy niż tysiące bitew.

- Panie Kapitanie, co się stanie potem z tym kompleksem laboratoryjnym? Czy to roztropne zostawiać go w takim stanie? Czy może mam przygotować ładunki na przyszłość ? -Chyba saperowi bardzo zależało albo wyjebać to piekło daleko poza granice kosmosu, żeby nikt inny nie mógł kontynuować tych badań.
 
Spiryd jest offline  
Stary 02-03-2010, 14:34   #70
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Na zewnątrz wiatr miotał wszelkimi materiałami konstrukcyjnymi jakie tylko zdołał oderwać od kopalni. Każdy kawał blachy, drutu czy betonu stał się teraz niebezpieczną bronią w rękach szalonego żywiołu i stanowił śmiertelne zagrożenia dla jakiejkolwiek formy życia przebywającej na zewnątrz. Wszystko to było przyczyną pewnego incydentu. Pod zachodnią ścianą bloku A znajdowała się skrzynia rozdzielcza, która wysyłała napięcia zarówno do kompleksów B jak i C. Była otoczona wysoką siatką i betonowym zbrojeniem. Solidna konstrukcja, która przeszła już na tej planecie gorsze zawieruchy. Tym razem jednak huragan cisnął w nią większym świdrem górniczym. Potężny żółto czarny kolos przetoczył się z rumorem po ziemi. Lewa gąsienica rozsypała się w drobny pył. Wiertło wyłamało się przy zderzeniu ze ścianą. Świder toczył się po ścianie rozsypując się na kawałki po ogromną siłą tarcia, która rozbierała go na części pierwsze. Uderzył w skrzynkę, a raczej to co z niego zostało. Skrzynia jednak solidni zabezpieczona nawet nie drgnęła. Wtedy jednak fragment bocznych drzwi został oderwany potężnym powiewem powietrza i te zahaczyły o fragment zbrojenia. Powietrze rozświetlił błysk iskier, które zostały pochłonięte przez wiatr, jednak tyle wystarczyło, by paliwo z rozwalonego baka zapłonęło. Powietrzem i ziemią wstrząsnęła potężna eksplozja. Huragan nagle ucichł na chwile, niczym zawstydzony tym, że ta płonąca kula ognia jest głośniejsza od niego. Szybko jednak rozwiał resztki płomieni i na miejscu skrzyni rozdzielczej, wiała ogromna czarna dziura i osmolone ściany. Momentalnie zasilanie w bloku B zgasło.

Czas mijał nieubłaganie, trzeba było wyruszyć, bo szanse Tupiku na przeżycie z każdą chwilą nikły. Sierżant starał się jak najbardziej opóźnić wymarsz. Nagle światło zgasło i zapanowała ciemność. Na szczęście dodatkowy generator dostarczał napięcie osobno do stancji laboratoryjnej dzięki czemu mieli mdłe i blade światło o zabarwieniu pomarańczowym z lamp awaryjnych. No cóż to było o wiele lepsze niż totalna ciemność.
Logan zbliżył się z latarką do sierżanta i przedstawił następujące wnioski.
- Mamy sierżancie maluteńki problem.
- Zauważyłem.

Wycedził przez zęby Taylor, android jednak nie zrażony posępnym wyrazem twarzy dowódcy kontynuował.
- Mamy powtórkę z rozrywki, ta sama sytuacja co przy naszym przylocie, straciliśmy napięcie główne, które Tupiku i Cherry nam przywrócili. I raczej to nie jest ponowna awaria generatora.
Max zamyślił się.
- Po czym to wnioskujesz?
Logan spojrzał w oczy sierżantowi.
- Przed chwilą nasze czujniki ruchu wstrząsnęła potężna fala, obstawiałbym eksplozje prostych ładunków wybuchowych.
- Jakaś konspiracja?

Logan uśmiechnął się, to było niezwykłe jak na androida. Rzadko kiedy okazywał jakieś uczucia, a teraz coś go wyraźnie rozbawiło, szybko jednak powrócił obojętny wyraz twarzy i sztuczny człowiek kontynuował tym samym tonem.
- Wątpię, to równie dobrze mógł być jakiś wypadek, czy nieszczęsny zbieg okoliczności. Eksplozja miała miejsce na zewnątrz, a wątpliwym jest by jakikolwiek człowiek dał radę teraz przeżyć na zewnątrz, a co dopiero podłożyć jakiś ładunek. Ważniejsze są jednak skutki tej awarii. Teoretycznie bez napięcia nie mamy szans na jakiekolwiek otworzenie drzwi, które jak sam widziałeś stanowią zaporę nie do sforsowania środkami, które posiadamy.
Max usiadł na fotelu i skrzyżował ręce.
- Teoretycznie? – spytał – Mógłbyś rozwinąć tę myśl?
- To proste, mogę wykorzystać obecny tutaj generator, aby prze kierować napięcie z niego nie na oddział laboratoryjny, ale na cały blok. To jednak chwilkę zajmie, doradzałbym więc w tym czasie zebrać ludzi i zacząć plan działania.
Sierżant uśmiechnął się, choć android był trochę zarozumiały i ciągle potrafił szybciej od niego wymyślać rozwiązania krytycznych sytuacji, to jednak wciąż nie odczuwał od niego sztuczności. Czuł się zawsze w jego towarzystwie, jak na wyprawie z najlepszym kumplem, zawsze mógł mu zaufać i powierzyć każde zadanie.
Max przytaknął tylko androidowi i wstał. Logan na odchodnym dodał.
- Zabiorę ze sobą Shadow. Pomoże mi, jej wiedza jest tutaj największa jeśli chodzi o mechanikę i sprzęty.
Sierżant kiwnął głową i ruszył za swoim zastępcą. Czas najwyższy wziąć się do roboty.

Wydał rozkazy. W Bloku B zostają Logan i Clearwater, w celu dalszego pozyskiwania danych i ich archiwizowania. Obiecała Kellerisowi, że jeśli coś będzie miało pójść w powietrze on dowie się o tym jako pierwszy. Do Bloku A udać się miały obydwie jednostki APC ze wszystkimi. W wozie zostawał tylko jeden kierowca i mechanik. Reszta ruszała razem w głąb szybu. Na przedzie szedł zawsze zwiadowca, w towarzystwie operatora smartguna. Tym razem zadanie to przypadło w udziale Natajev’owi i Jeremy’emu. Za nimi szła grupa uderzeniowa w składzie Flipper, Cherry, Kirislev, Drake, Taylor. Tuż za nimi trzymać się mieli medycy i saper, a za ich bezpieczeństwo odpowiadał Den i jego smartgun. Tyły natomiast ubezpieczać mieli Ghost, Sharnovyc i snajperzy. I wtedy nagle dotarło do Max’a. Od początku zebrania w ich grupie oprócz Logana i Shadow brakowało jeszcze dwóch osób. Wilanowskiego i Corvax.

Rozmowę Max’owi i Raine w ich pomieszczeniu przerwał nagły wstrząs z zewnątrz i zaraz po nim natychmiastowy brak światła. Siedzieli chwilę w ciemności zanim włączyły się dwie lampy awaryjne. Trzy żarówki były umieszczone dość fatalnie i słabo oświetlały pomieszczenie. Panował w nim półmrok oświetlany tylko delikatnym pomarańczowym światłem. Wilanowski podszedł do włazu aby zobaczyć co się stało. Ku jego zdziwieniu ten się nie otworzył. Uderzył mocniej w klawiaturę na ścianie, jednak drzwi pozostały nie wzruszone i stały tak jak wcześniej.
Polak zaklął donośnie. I zatłukł w nie pięścią.
- Hej! Słyszy mnie ktoś?! Jesteśmy tutaj uwięzieni!
Odsunął się od drzwi i zaklął jeszcze bardziej.
- Szlag by to no!
Ze złości kopnął w stojący śmietnik. Corvax siedziała nadal w tym samym miejscu w ogóle nie przejęta całą sytuacją.
- Po co się tak denerwujesz? W końcu zauważą, że nas nie ma i nas znajdą, to tylko kwestia czasu.
Jakiś szmer. Coś przebiegło po rozsypanych przez polaka śmieciach. Szybko przeniosła tam swój wzrok i w ostatniej chwili dostrzegła jak jakiś długi biały przedmiot znika pod biurkiem obok nogi snajpera. Coś jej przypominał, odpowiedź jednak szybko znalazła się sama. Wypełzła z pod blatu. Był to jedne z facehuggerów jakie znajdowały się w słojach. Ten najwyraźniej udał się na spacer. Wrzasnęła do Max’a.
- Uważaj!
Jednak było za późno. Larwa rzuciła się z niezwykłą szybkością na snajpera. Tylko niesamowita zwinność ocaliła Wilanowskiego. Jednak tylko pozornie. Facehugger zdążył opleść swym oślizgłym ogonem gardło mężczyzny. Ten jednak chwycił w obydwie dłonie jego korpus i z całych sił próbował go od siebie panicznie wręcz odciągnąć. Ogon jednak coraz mocniej zaczął uciskać na tchawice polaka i ten zaczął się dusić. Raine podbiegła szybko i chwyciła palcami ogon. Po istnie szatańskim wysiłku udało się jej odgiąć ogon i po woli odpleść ogon. Razem rzucili zwierzęciem w tył Sali. Corvax natychmiast wyciągnęła z kabury 9 mm i wypaliła dwa razy jednak istota zwinnie skryła się pod biurkiem. Max łapał oddech. Za to dziewczyna dostrzegła coś o wiele gorszego. Larw było więcej niż jedna. Snajper wyszeptał ponuro do dziewczyny.
- To tylko kwestia czasu huh?



Prosiłbym Lhianann i Roniego o kontakt na GG
 
Tasselhof jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172