Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2010, 15:05   #761
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Nosorożec początkowo przejawiał opory przed ruszeniem się z miejsca, jednak tak jak Może podejrzewał delikatna sugestia ze strony Flafie poskutkowała - bestia ruszyła. Nie dziwiło to specjalnie demona, Flafie potrafiłaby zmusić do ruszenia się nawet umarłego i to o wiele skuteczniej niż jakikolwiek nekromanta. Choć początkowo prędkość olbrzyma nie była zbyt wielka, to jednak z każdym krokiem nabierał on pędu i już po chwili kilkuset kilogramowa bryła mięsa pędziła ulicą miasta

Jako wychodzą pszczoły z wydrążonej skały,
gęstą jedna po drugiej następując rzeszą,
tak że bez przerwy roje za rojami śpieszą
i kwiat wiosny ścisłymi okrywają grony,
te się w te, owe w inne rozlatując strony:
Tako lud tłumnie się na ulicach kłebił

Aż nagle niby w przestworzach jastrząb śmigły,
który od słonecznej nadlatując strony
na swą ofiarę niepostrzeżenie spada
i tak samo jak on ptactwo na niebie
samym widokiem swym rozpraszając,
z hałasem gromu podobnym
gdy burza na nocnym szaleje niebie
tak samo on w ciżbę ludzką wpadając
popłoch wywołał i zgrozę ogromną

Lecz cóż to? Nie we wszystkich serca
na widok pędzącego demona zamarły.
Oto z qurwkiem w oku, niczym w rannej porze
wzrok orka po spożytym w nocy wódczanym likworze
Z włosem rozwianym, rumieńcem na licu
ze znakiem swej funkcji błyszczącym na piersi
dzielny stóż prawa, Barbak Zielony!
Za strasznym demonem w pogoń się rzucił

Róg dobył skórzany i niczym rycerz dzielny
który na wrogów przy jego dźwięku rusza
tak Barbak na szybkonogim pająku,
co pędził jak biega zwinna gazela
i tak szybko jak ona, gdy przed drapieżcą umyka
tak ork z drogówki za swoją ruszył ofiarą

Jak kiedy wichr zachodni ze wschodnim wpadną na siebie
i wysokimi targają drzewami na leśnej polanie,
dębem, jesionem czy pniem dereniu, co korę ma gładką,
długie zasię gałęzie z łomotem biją okrutnym
jedna w drugą i trzask się rozlega łamanych konarów -
i tak jak wiatry dwa nieuchwytne po lesie się gonią
tak ork przestępcę na swym pająku ścigał

I tak ganiali po mieście, siejąc chaos i destrukcję. Wywrócone stragany, staranowane wozy i zniszczone fasady budynków - gdziekolwiek się zjawili ludziom pozostawały tylko płacz i zgrzytanie zębów. Demon co chwila odwracał się by sprawdzić gdzie jest pogoń i nieodmiennie ścigający go ork mógł ujrzeć radosny uśmiech, rozciągający się dosłownie od ucha do ucha. Może był zadowolony, dawno nie bawił się tak dobrze - dzięki tej pogoni już nie miał orkowi za złe jego moralizatorskiego tonu i przymuszania go by nie mordował - teraz był szczęśliwy że ktoś poza nim lubi podobne rozrywki. Słysząc muzykę dobiegającą od strony orka, która choć praktycznie zagłuszona była przez hałas jaki powodowali, to jednak nie pasowała demonowi. Dlatego postanowił poszukać czy i w jego wierzchowcu nie ma podobnego ustrojstwa - i okazało się, że faktycznie było. Był też tajemnicza czerwona narośl na karku, przypominająca guzik jednak postanowił jej funkcję zostawić na później. Załączył sprzęt grający, zwiększył głośność do maksymalnego poziomu pozwalając światu usłyszeć, co gra

Wrzuta.pl - Rob Zombie - Demon Speeding

Barbak miał wierzchowca bardziej przystosowanego do dróg miejskich - bardziej zwrotny, tracący mniej szybkości na zakrętach. Nosorożec na którym pędził Może miał co prawda tą zaletę, że mógł się zwyczajnie przebijać przez przeszkody, to jednak przy przebijaniu tworzył jednocześnie przejazd orkowi. Dodatkowo poprzez siłę bezwładności miał problemy na zakrętach - o ścinaniu nie mogło być mowy, musiałby się chyba przebijać przez budynki, więc musiał wchodzić w każdy zakręt po największej krzywiźnie. Nic więc dziwnego że zielony funkcjonariusz już wkrótce się z nim zrównał i nakazał zatrzymanie wozu na poboczu

Demon odwrócił się w stronę orka i uśmiechnął - ten sam uśmiech będzie później w literaturze określany jako ,,szczery, słowiański uśmiech". Wtedy jednak nazywano go demonicznym - i właśnie tak wyglądał. Był jasnym sygnałem, że Może nie ma zamiaru tak łatwi rezygnować. Jednocześnie wyciągnął rękę w tył, a Flafie podała mu lizaka. Nie musiał nic mówić, bestia rozumiała go bez słów wiedząc co w takiej sytuacji demon może chcieć. A chciał ,,witaminkę"



Lizak ten, ozdobiony podobizną uśmiechu Flafie pieszczotliwie nazywany przez Może ,,witaminką" był szybko wchłaniającą się mieszanką kilku związków chemicznych: EPO, THG, MDMA, efedryny, modafinilu, testosteronu i amfetaminy. Demon rzucił jeszcze jedno szybkie spojrzenie na orka po czym wetknął lizaka prosto w pysk nosorożca. Związki zaczęły działać momentalnie a w oczach nosorożca zapłonął blask jakiego nie powstydziłby się krasnoludzki zabójca szarżujący na wroga. Jednocześnie wierzchowiec demona znacznie przyspieszył, dzięki czemu demon miał nadzieję zgubić pościg - a doskonale wiedział że po takim kopie będzie przyspieszał coraz bardziej, w miarę jak kolejne związki zaczną działać
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 02-03-2010 o 15:15.
Blacker jest offline