Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2010, 22:45   #92
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Coś tu śmierdziało. Czuł to wyczulonym na różne dziwne zapachy nosem. I nawet pomijał fakt, że obracanie się w tych sferach było zdecydowanie poza jego możliwości i umiejętności. Zazwyczaj nie wychodził poza kupiecki i miejski stan, który to bez problemu pozwalał znaleźć dziewkę o gładkim licu. Nie tego teraz jednak tu szukał, a widok baronówki, markizy czy jak jej tam było, niepokój tylko wzmógł. Uczta, na cześć obdartusów, którzy przywieźli jakiś tam list z wieściami? To nawet brzmiało idiotycznie. Nie było więc dobrze, a każda kolejna minuta sprawę pogarszała. A najgorsze było chyba to, że wieści tych tak na prawdę nikt tutaj nie brał na poważnie. Czyżby i najwyższa władza była aż tak podatna na wpływy Chaosu? Niewiele o tym wiedział, ale wystarczało. Zachowywał spokój i kamienną minę, ale to była mina do złej gry. Gdy umieszczono ich w komnatach, odetchnął głęboko, wiedząc, że to tylko krótka przerwa przed bitwą o ich głowy, co do tego nie miał wątpliwości. Ale nie jego zmartwieniem była ślepota tutejszych ludzi. Teraz należało przeżyć i uciekać na południe. Jak najdalej i jak najszybciej. Najpierw jednak zebrali się, by naradzić.

- Baron nie jest chyba w pełni sił umysłowych. A całą władzę sprawuje piękna markiza du'Mont. Dobrze, że będziemy mogli obwieścić złą nowinę tym dowódcom, oni na pewno poznają się na zagrożeniu jakie płynie ze zdrady imperialnych oddziałów - Blaise zaczął rozmowę, gdy wszyscy się już zgromadzili. Stojący w kręgu Gustaw wydął lekko żuchwę i podrapał się po szyi - Taa. Gorzej jak ci dowódcy będą tak samo sprawni umysłowo, jak ten mąż na tronie - odezwał się lekko poirytowanym tonem -Cholera wie co mu jest, może to jakiś urok tej baby?- spytał ogół.
- Nie wiem co o tym sądzić - odezwał się po chwili milczenia bretończyk. - Ale może tak być, że ta piękna niewiasta, moja rodaczka, mogła maczać w tym palce. I cała sprawa może mieć znacznie większy zasięg... Czy przypominacie sobie chustę jaką miał przy sobie przywódca bandytów w czerni? Ten którego ubił Karl, sam przy tym śmierć ponosząc. Znaleźliśmy przy nim chustkę kobiecą, która pewnie teraz poniewiera się gdzieś tam w błocie gościńca. Na tej chuście był emblemat, symbol ciernistej róży. Znamię tego samego kształtu dostrzegłem na skórze markizy.

Rudiger skrzywił się paskudnie.
-No to trzeba bardziej o własne dupy się troszczyć. Jeśli ślicznotka wszystko kontroluje, to lepiej się nie wychylać, bo na szafot a nie na ucztę nam przyjdzie trafić. Nie gadać za wiele, lepiej kłamać nic prawdę o zabijaniu bandytów w czerni gadać. Przekazał nam jakiś ranny, czy cokolwiek. Rzeką ominęlibyśmy wszystkie pułapki baronówki. A jak już się połapiemy co i jak, to zgłosić się do kogoś, kto tu jeszcze z chaosem się nie brata, objaśniając resztę. Twoja w tym głowa Blaise, my z Gustawem się na dworskich zabawach nie znamy.
-A może to nie tak... Może ona nie ma z tym nic wspólnego. Być może chustkę jej ukradziono... - starał się bronić rodaczkę, Blaise.
-Dlatego, że jest ładna, jest z Bretonii i ma dobre cycki? Ja chcę wyjść stąd żywy a potem odejść na południe, jak najdalej. A zakładając, że jesteśmy wśród wrogów, mamy większe szanse. Nie u nas ogłada, nie my list przekazaliśmy. Musisz kłamać bretończyku i to kłamać przekonująco. Czy to jasne?
Rudiger w tym przypadku nie wyglądał na skłonnego do negocjacji. Zastanawiał się nawet, czy nie pójść i nie gadać samemu, jeśli ten świr przełożyłby urodę dziewki nad swój łeb.
- Jasne jak księżyc w pełni - potwierdził bretończyk. Coś ostatnio kłamanie i to do tego przekonywujące często mu towarzyszyło. Ale przecież to w słusznej sprawie, tłumaczył sobie. Honor na tym ucierpieć nie może. - A więc dobrze, okłamię markizę du'Mont. Będę kłamał na uczcie i potem, gdyż po skończonej wieczerzy zostałem zaproszony do jej prywatnych komnat.

Czarnowłosy zastanawiał się jeszcze przez dłuższą chwilę. Potem spojrzał w oczy Blaisa.
-Idziesz tam na własną odpowiedzialność. Jeśli zbratana jest z Chaosem, widzimy się po raz ostatni, bretończyku. Zastanów się, a jeśli jeszcze nas tym narażasz... Nie jest to dobry pomysł. Wymów się. Będzie chciała wiedzieć, a nie przed wszystkim się obronisz. Wierz mi, nie przed wszystkim się da.
Zadrżał i skrzywił się jeszcze bardziej paskudnie. W końcu zmienił nieco temat.
-Jeśli podpytywano by nas osobno, oto wersja, która powinna wydać się prawdopodobna i niewinna, skoro świadków i tak nie zostawiliśmy: Płynęliśmy rzeką, zgodnie z prawdą. Ale nie uciekamy z Ostlandu i nie przez góry, tylko normalnie, wzięliśmy nogi za pas widząc armię zielonoskórych. To już oszczędzi wielu pytań. Pochodzimy zewsząd, ale żeśmy spotkali się przez przypadek, co też zgodne z prawdą. Tylko miejsce inne. Potem znaleźliśmy flisaków i razem z nimi. Gońca żeśmy znaleźli ranionego przez orków i nam ducha wyzionął, a ciało porwały stwory, co nieprawdopodobne w normalnych czasach, ale w obecnych? Wszyscy słyszeli o wąpierzu i inkszych potworach z cmentarza okolicznego. List obiecaliśmy temu gońcowi oddać w odpowiednie ręce i tak tu jesteśmy. Trochę prawdy, trochę kłamstwa, spójne, musi wystarczyć. Nie jedzcie i pijcie na tej uczcie, jeśli tylko da radę, jeśli nie to wybierajcie potrawy z drugiego końca stołu. Miejmy nadzieję, że dożyjemy ranka.
Rudigerowi zależało też nieco na jeszcze jednym - znalezieniu kogoś, kto uwierzy w wersję prawdziwą, kogoś, kto już teraz nienawidzi i nie ufa Bretonce. Będzie musiał obserwować twarze i oczy, one zawsze wyłaniały prawdę. A potrafiąc nie ulec urokowi kobiety powinien mieć przynajmniej kilka sposobności do obserwacji. Pomacał sztylet schowany w pochwie na plecach, miejscu nie obszukiwanym prawie nigdy. Lepiej by nie musiał go użyć.
 
Sekal jest offline