Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2010, 14:30   #127
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Po tym jak wyciągnął sztylet z szerokiej krtani Borga, strzepnął z ostrza krew, otarł je o spodnie. Wciąż miał w ręku taboret trupa. Kto by pomyślał, że skończysz pod nim gamoniu... - pomyślał odrywając siedzisko od szyi zbira. Jeszcze kilka sekund temu dociskał nim Borga do ziemi, coby mieć pewność, że się nie ruszy.

Siły w mordowni - dziś ta nazwa była wyjątkowo trafna - nieco się wyjaśniły. Na przeciw nim stali Ropuch, Mara, Kapa i Harap, ten który wpadł w trakcie do głównej sali Rzeźni. Levan miał wrażenie, że to te same ryje, z którymi rozmawiali wczoraj wieczorem. Albo zdradzili, albo byli trefni - tak jak nowy Harap. W sumie skąd mam wiedzieć, który jest trefny. Chuj ich wie..

Nie miał czasu zastanawiać się nad tym. Jeremiasz był dobry w mieczu, ale wahał się zbyt długo. Levan tyrpnął Słabego barkiem.
-Rusz się - rzucił krótko i gniewnie widząc, że Matt nie zamierza zagłębiać się w przemyśleniach, a Tupik już skrada się bokiem. Szczwany chujek z niego. Levan już nie patrzył w tamtą stronę i sam zaczął się przesuwać w swoją lewą stronę, odciągając wzrok zbirów od niziołka.
Długi sztylet nie był ulubioną bronią Levana, ale w połączeniu z taboretem, którego miał zamiar użyć jako lewaka, mógł być śmiertelnie groźny. Taboret, którego nogi były okute metalem i wzmocnione dębowymi poziomymi belkami idealnie nadawał się do blokowania i przechwycenia broni Ropucha albo Kapy, którzy stali po jego stronie. Nikt zresztą nie miał dużo cięższej broni, to gorzej... Karl już się przekonał, że machanie wielkim gnatem źle się kończy w karczemnej bijatyce!. Zadaniem taboretu było tylko zablokowanie ciosu, reszty miał dokonać sztylet, który już zagłębiał się w dwu ciałach przed chwilą.

Siły były wyrównane. Żaden ze zbirów nie był tak dobrym szermierzem jak Piękny. A jeśli Harap po ich stronie był właściwy, to stanowił ogromne zagrożenie, o czym tamci musieli wiedzieć. Ich oczy zresztą dobrze to okazywały. Tym razem się bali, spodziewali się spacerku, a śmierć zajrzała im w oczy! Przywitajcie się grzecznie!!

W momencie gdy Tupik był blisko, a Grzeczny w swoim stylu ruszył naprzód, krok do przodu zrobił Jeremiasz i podniósł miecz. Levan te z ruszył wykonując potężny zamach taboretem. Dobrze, że miał długie ręce. Zawsze mógł też zmienić delikatnie ułożenie nadgarstka i robiąc krok w przód zmienić kąt natarcia. Jak w rapierze. Gdy tylko broń stojącego skrajnie po lewej stronie Ropucha spotkała się z taboretem wytrącając go z ręki Levana, ten już stał dwa kroki z przodu trzymając ostrze pod żebrami zbira.

Jeszcze więcej krwi na jego dłoni. Przesunął się w lewo odgradzając konającym w pozycji stojącej Ropuchem od reszty towarzystwa. Widział, że zwieracze bandziora nie wytrzymały. Nagle nowy Harap rzucił się do przodu w kierunku starego...
 
Azazello jest offline