Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2010, 14:40   #120
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Jako Jonn

Mężczyzna spędził dość pracowity dzień. Przynajmniej wydawał mu się taki. Rankiem w karczmie rozmawiano o wydarzeniach związanych z końmi i tym wszystkim co stało się w nocy. Snuto coraz bardziej fantastyczne historie... Jednak poza wioskowym gadaniem nie było to nic przydatnego...



Spędził też trochę czasu w świątyni chcąc się uspokoić i przemyśleć zdarzenia ostatnich dni. To wszystko co go, co ich... co jego spotkało... Cholera... Kiedy zaczynali swoją przygodę wydawało im się, że są niezwyciężeni, że mogą wszystko, że we dwójkę zwojują świat... Cholera. Teraz nie było już we dwójkę. Teraz sam lizał swoje rany tylko cudowi, lub przekleństwu, zawdzięczając to, że żyje...

*****

Miasteczka takie jak Winterheaven miały jedną ciekawą cechę – aby coś załatwić trzeba było obejść wszystkie ważniejsze punkty, czy sklepy. Tutejsi ludzie mieli swoje ściśle określone obszary, których w biznesie się trzymali. Więc – dość naturalnym – była konkluzja, że każdy nowo przybyły do miasta podróżny musiał albo trafić na dzień targowy albo przejść pielgrzymką po wszystkich sklepach i zakładach... Z tego założenia Jonn postanowił skorzystać. Pod pretekstem zakupów kolejnego wyposażenia przeszedł wszystkich zajmujących się handlem.

Obiad zjedzony w karczmie i kilka kolejnych rozmów dostarczyły ciekawych, choć niepasujących do siebie faktów.

*****

Wracał właśnie z krótkiego spaceru kiedy przy tylnym wyjściu z karczmy spotkał Dagnę; może powinien leżeć i odpoczywać; ale każde zamknięcie oczu powodowało, że znów widział ten spowolniony film z... Wolał więc nie zamykać oczu, ale gapienie się w sufit i analizowanie struktury desek... Zresztą zaczynał się przyzwyczajać do kija, a miejski bruk był równy i chodzenie nie było aż takim obciążeniem.

- Mam już pieniądze, więc spłacam dług... - powiedział Dagna wyciągając rękę z złotymi monetami. Jonna trochę to zaskoczyło, skąd, w sumie po kilkunastu godzinach, Dagna ma pieniądze, ale przyjął je bez zagłębiania się w temat.
- Udało mi się dowiedzieć tego i owego – prawie niezauważalnie rozejrzał się po okolicy, sprawdzając czy są sami – Po pierwsze mężczyzna, którego mi opisałeś, faktycznie pojawił się w mieście jakiś tydzień temu i nagle wyjechał jakieś cztery dni temu, Silvana dobrze go zapamiętała, bo wcześniejszego wieczora zapłacił za następne dni w karczmie, a następnego dnia rankiem wyjechał. Tyle, że to on nazywał się Parl Cranewing, a przynajmniej tak się przedstawił... I tu coś nie pasuje. Thair, właściciel kuźni, twierdzi, że Cranewing chciał mu sprzedać bransoletę - magiczny artefakt; ale on, ponieważ nie handluje takimi rzeczami, odesłał go do mędrca Altruna lub wprost do Barwina prowadzącego sklep z dobrami wszelakimi. Tyle, że ani jeden, ani drugi twierdzą, że nie widzieli się z Parlem i nie mają pojęcia o żadnym artefakcie. Wydaje mi się, że Barwin kłamał... W każdym razie – druga dziwna sprawa z tym Twoim Cranewingiem jest taka, że mieszkał w pokojach karczmy, a ten mężczyzna, który całe dnie siedzi sam w karczmie i pisze jakąś powieść chyba twierdzi, że nigdy nikogo takiego w karczmie nie widział. Zresztą dosyć zastanawiające gdzie zranił się w rękę, ale to nie o tym być miało... - uśmiechnął się. - Coś jeszcze? Wspominałeś o jakimś szpiegu... Coś więcej w temacie? Tutaj w zasadzie nie ma co szpiegować... Miasteczko gdzieś na peryferiach, niczego w okolicy poza zrujnowanym zamkiem... Nie wiem... Tu wszyscy się znają, więc szpiegować musiałby ktoś ze stałych mieszkańców... Przyjezdnego zaraz tu zauważą...
 
Aschaar jest offline