Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2010, 15:52   #3
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Kiedy karawana wjechała na ubity trakt wiodący przez Ćwiartkę Północną, wierzchowiec Finbrada radośnie podrzucił głowę, wiedząc, że odpoczynek po długich przeprawach przez bezdroża jest już blisko. Tropiciel, również ciesząc się na myśl o chwili wytchnienia, poklepał konia po szyi.

- Tak Krzemień, znowu parę dni w Shire. Wypoczniemy wreszcie i porządnie zjemy.

To, co opowiadał Calimentharowi woźnica było prawdą. Ten uwielbiający ciszę i spokój ludek nie interesował się w żadnym stopniu tym, co dzieje się w świecie poza granicami jego kraju. A co dziwne - wielkie wydarzenia zewnętrznego świata nigdy nie zaglądały do Shire. Cztery Ćwiartki je tworzące otaczała jakby niewidoczna bariera i dało się to odczuć.
Gondorczyka najwyraźniej bardzo to ciekawiło i Finbrad świetnie to rozumiał - dla człowieka znającego świat po drugiej stronie Baranduiny czy jeszcze odleglejsze kraje na południu czy wschodzie spokój tego miejsca był czymś zupełnie niezwykłym.

- Skorzystamy z gościny karczmy "U bosego Bosso". - zaproponował woźnica. - Rzecz oczywista, to największy budynek Tenchwindle. Tam jest nieco wygodniej, a i sala nieco wyższa, chociaż pewnie dla nas także wyda się niska. Ale co tam, takiego chmielu jak hobbickie piwo dawnom nie próbował. Chętnie sobie strzelę kufelek.

- Rzeczywiście - przytaknął mu myśliwy, który także znał gospodę Largo Bosso. - Chociaż sami niechętnie wyruszają z domu dalej niż na popołudniowy spacer, hobbici zawsze radzi są gościom i lubią opowieści z daleka. A przy opowiadaniu historii nie ma to jak fajeczka ziela, z którego chyba najbardziej ten naród słynie w świecie.

- A jakże - włączył się do rozmowy krasnolud Dorin. - Jak prawił mój dziadunio, to niziołkowie pierwsi nauczyli się nabijać cybuch zielem, ale takich fajek jak spod Samotnej Góry i z Dale nigdzie nie robią - tu z dumą wyciągną rzeczywiście wspaniałą, misternie zdobioną fajkę.

Wkrótce też oczom wszystkich ukazało się Tenchwindle, a nim jeszcze karawana wjechała do wioski, otoczyła ją gromada kędzierzawych głów. Widok był zaiste rozczulający, ale mimo to Finbrad odpędzał co zuchwalsze maluchy sięgające, z niemałym co prawda trudem, do jego juków. Reszta podróżnych - jak na przykład krasnoludy - kwitował to zamieszanie śmiechem, przedrzeźniając dzieci albo dla żartu strasząc je groźnymi minami. Inni natomiast, którzy byli tu po raz pierwszy, przyglądali się ciekawie hobbickim norkom z okrągłymi drzwiami i oknami. I tak, pośród ogólnego zainteresowania mieszkańców wioski, karawana dotarła pod drzwi „Bosego Bosso”.
Finbrad zeskoczył z siodła i sam zaprowadził Krzemienia do stajni, rozkulbaczył i nakarmił, po czym udał się do głównej sali, w której zasiadła już reszta kompanii. W karczmie również pełno było hobbitów, wypytujących się podróżnych o drogę i o cel wędrówki. W tej gromadzie Finbrad nagle dostrzegł znajomą pyzatą twarz.

- Jeżynka! - krzyknął. Nazywany tak hobbit od razu spojrzał w jego stronę. - Jak się trzymasz bracie? Co u ciebie? - zapytał, ściskając dłoń przyjaciela.
 
Makuleke jest offline