Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2010, 22:00   #122
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
-Kurwa mać - zaklął szpetnie, kiedy zobaczył, jaki obrót przybierają ich sprawy. Właśnie w momencie, gdy drugi z koboldów leżał unieszkodliwiony na ziemi i Otto powoli odzyskiwał inicjatywę mogąc przyłączyć się do towarzyszy, zauważył... że jego towarzysze uciekają, a stwory albo biegną za nimi, albo prychając łypią na niego.

Nei zastanawiał się nawet dwóch sekund. Co innego wspierać w walce z 4 koboldami osłabionych towarzyszy, nawet samemu będąc osłabionym. A co innego stawić im czoła w pojedynkę. Pojedynkiem trudno bowiem byłoby to nazwać. Ta myśl przemknęła mu przez głowę, gdy sam brał nogi za pas. Uciekł przez te same chaszcze, przez które wpadł na koboldy nie dalej jak 3 minuty temu. Najpierw trochę pod górę, a potem już bez niespodzianek. Gdyby któryś stwór był szybszy, to zawsze mógł się obrócić i korzystając z przewagi terenu ciąć go.

Miał nadzieję, że jego bezużyteczni towarzysze nie będą mieli tyle farta co on. Oby spotkał ich bezszelestny bełt w potylicę, lub kamień między łopatki. Tchórze i niedorajdy...

Otto był wyczerpany biegiem. Gdy już był pewny, że nikogo za nim nie ma zwolnił, o dziwo okazało się, że to całkiem blisko miejsca, gdzie zostawili konającego towarzysza. Nie żył już, tym razem na pewno. Otto wykorzystał jego odzienie, by zatamować jeszcze krwawiące ramię. Było to trudne, bo jego lewa ręka nie była władna. To na pewno od upływu krwi.

Sam nie wiedział czy to słońce chyli się ku zachodowi, czy mrok sam pojawia się przed jego oczami. Zabrał złoto leżącego nieopodal traktu trupa, jego broń, zielonkawy pierścień z palca skazującego, chyba srebrną spinkę od płaszcza oraz mocny skórzany pas od spodni. Ten był o wiele lepszy od jego, już zniszczonego.

Było już całkiem ziemno, gdy ledwie żywy dotarł do bram Winterheaven. Te już były zamykane przez żołnierzy, gdy któryś z nich zobaczył postać Otta wychodzącą samotnie z lasu. Gdy był już blisko i zbliżył się do strażnika miejskiego, na spotkanie z nim, z ogromną prędkością i otwartymi ramionami ruszyła ziemia. I ciemność...
 
Azazello jest offline