Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2010, 08:55   #123
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Ledwie na niebie pojawiły się pierwsze promienie słońca między chmurami, Otto zerwał się z posłania. Gdzie ja jestem? W pomieszczeniu było ciemno, a na zewnątrz - przez uchyloną trochę okiennicę - ujrzał plac targowy miasteczka, na którym kotłowały się masy koboldów. Część z nich nosiła trupy ludzi na kilka stosów, część plądrowała i paliła ogień, jako materiału opałowego używając ścian, drzwi, okiennic i mebli. Nagle wszystkie zwróciły się w jego stronę, patrząc na piętro jego budynku i pognały do niego.

Nagle usłyszał walenie w drzwi...

Zerwał się z trudem, bo wciąż obolały leżał na łóżku w ciemnym pokoju. Była zlany potem i oddychał ciężko kiedy drzwi się otworzyły. Do środka wszedł chłopiec spojrzał na Otta i uciekł. Tomek - tak miał na imię. Więc Otto był w karczmie.

Mężczyzna zwlekł się z łóżka. Wszystkie jego rzeczy leżały obok, to chyba nie ogólnodostępny pokój. Zbyt czysty. Dotarło do niego jak bardzo jest głodny... Ucieczka przez las po morderczej walce była wyczerpująca. Ale żył, miał tyle szczęścia.

Musiał koniecznie o tym z kimś porozmawiać. Na trakcie w kierunku twierdzy spotkali dwie bandy solidnie uzbrojonych koboldów. To nie był przypadek, że one się tam znalazły. To były zasadzki. Starannie przygotowane obozowiska, mające trzymać obcych z dala od twierdzy. Coś albo ktoś musi się tam ukrywać, tylko kto coś z tym może zrobić. Otto musiał przekazać tę informację komuś. Może kapitan straży zorganizuje ekspedycję, może zbierze śmiałków. Otto nie miał zamiaru barć na siebie odpowiedzialności za to. Raczej wyruszy stąd w zupełnie inną stronę, zostawiając miasteczko i jego problemy mieszkańcom.

Teraz koniecznie musiał coś zjeść. Dobrze, że miał jeszcze złoto, póki co zapewniało mu kilka dni spokojnego bytu. Otto wzuł buty. Ręka już była sprawna, choć wciąż przeszywał ją ból, kiedy napinał mięśnie. Wolnym krokiem zszedł na dół na głównej sali...
 
Azazello jest offline