Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2010, 09:38   #129
Bogdan
 
Bogdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie coś
W zgiełku jaki zapanował na zamkowym dziedzińcu jakoś nikt nie podjął tematu ponurego epitafium człowieka, który w tragiczny sposób w tym miejscu dokonał żywota. Jaczemir natomiast miał inne zmartwienie. Zniknąć. Uciec, rozpaść się na kawałki lub cokolwiek, byle tylko nie musieć znosić ani chwili dłużej tego ptasiego jazgotu. Ale turniej ma swoje prawa. Musi trwać aż do końca, czyli wyłonienia zwycięzcy. Jeszcze niedawno rzuciłby po prostu łuk w cholerę i uznał sprawę za zakończoną. Ale nie teraz, kiedy na nowo odbudował most łączący go z tamtym człowiekiem - Jaczemirem Pomiryczem Denhoffem. Szlachcicem.
- Tak i nużna okańczit, szto nacziałos. - rzekł ni to do zgromadzonych, ni to bardziej do siebie.
To był szybki łuk. Około czterdzieści funtów mocy, jakie kryło się w kompozytowym gryfie, to było aż nadto by trafić nawet szybko i nisko lecący cel. A co dopiero taką ciżbę celów.Żeby jak najprędzej mieć to z głowy przytrzymując martwego ptaka butem uwolnił nie zniszczoną brzechwę z truchła. Wytarł ubroczoną juchą strzałę o mankiet i szybko wypuścił ją w kierunku kolejnego celu, jednego z wielu krążących nad głową, skrzeczącego ptaka. Kolejna strzała pomknęła w ślad. Oddał łuk w ręce Mistrza Daree. Swój udział w turnieju uznał za zakończony, tym bardziej, że już osiągnął swój cel. Pod nogami leżał trup szpiega.
 
Bogdan jest offline