Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2010, 16:28   #95
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Nie podobali mu się zamaskowani osobnicy. Z ich osób dobiegała dziwaczna aura, której drwal nie potrafił pojąć i to najbardziej go przerażało. Cały czas jednak zdawało mu się, że to wszystko jest tylko jego wymysłem i nic się nie stanie. Nagle zrozumiał, że nigdzie na korytarzu nie rozbrzmiewa dźwięk strażników maszerujących strażników, którzy jeszcze niedawno pilnowali spokoju na zamku. -Gdzie są straże?- spytał na tyle cicho, by tylko idący obok Rudiger mógł usłyszeć, jednakże niespodziewanie jeden z osobników w błazeńskiej masce odwrócił się, wbił wzrok w Gustlika i przyłożył wskazujący palec do ust. Leśnik uznał, że są to zwyczajne żarty i po prostu to zignorował. Na zewnątrz zaczynała się burza, zaś w środku korytarzem rozbrzmiewała dziwna muzyka, która tłumiła jego zmysły i skupiała całą uwagę drwala na niej. Szedł jak zahipnotyzowany, nie obawiając się już dziwnej aury zamaskowanych osobników. Kolejny piorun, który huknął gdzieś niedaleko wybudził Gustlika z tego dziwnego stanu i wtedy dostrzegł, twarze prowadzącej ich służby. Ich maski niczym za sprawą czarnej magii zmieniły się w zakrwawione, rządne mordu miny -Uważaj!- krzyknął rudy wielkolud, popychając Barglina, do którego doskoczył jeden z osobników, celując w niego nożem.

Gustaw wyszczerzył z złości zęby i zmarszczył brwi. Wieloletni zawód, jaki wykonywał sprawił, że jego ramiona były silne jak krasnoludzka maszyna oblężnicza. Człowiek podbiegł do zdobionej ławy zamkowej stojącej tuż pod ścianą korytarza, po czym zdecydowanym i skoordynowanym ruchem całego ciała podniósł ławę do góry. Nim dwójka zdradzieckich osobników spostrzegła co się dzieje, było już za późno. Ława przefrunęła dobre cztery metry uderzając w plecy dwójkę mężczyzn. Dla bystrego słuchacza nie było problemu wychwycić dźwięk łamanych kości, może kręgosłupów? Na ziemi leżał zakrzywiony sztylet, jednego z osobników. Gustaw wartko schylił się po broń i po chwili wsunął ją za pas, zakrywając szatą. Musieli prędko opuścić to miejsce, jednakże oddziaływanie całego zamku kompletnie pozbawiło ich orientacji. Po kilku chwilach wszyscy zamaskowani napastnicy byli obezwładnieni i pokonani. I znów zabrzmiała ta dziwaczna muzyka. Gustaw znów zmrużył oczy i ruszył ospale w przód, niczym bezmózgie zombi. Idąc korytarzem na przód natrafili na otwarte pomieszczenie, w którym znajdowali się łowcy czarownic... Gustaw wiele rzeczy widział, jednakże to co teraz ujrzały jego oczy, pozbawiło go kompletnie opanowania. Mężczyzna zwymiotował.

Musieli prędko ruszać dalej. Gustlik wytarł usta szatą, która czekała na niego w jego komnacie i dogonił kompanów. Kilka chwil później natrafili na drugie pomieszczenie. Tam nagie ciała kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu mężczyzn wiły się ściskając wzajemnie i nie puszczając za wszelką cenę. Gdyby miał przy sobie topór, pierwszy rzuciłby się na oszczędzenie cierpienia mężczyzn i dobicie ich. I znów zabrzmiała muzyka. Leśnik zmrużył oczy i przycisnął uszy swymi masywnymi dłońmi, na nic to się jednak nie zdało, gdyż muzyka jakby docierając do niego w podświadomości znów go zahipnotyzowała i znów ruszyli dalej. W końcu dotarli do epicentrum wielkiego balu zmutowanych poczwar chaosu. Tronowa sala była usłana dziesiątkami wijących się ciał. W powietrzu unosiła się dziwaczna woń, która znów powodowała u mężczyzny odruch wymiotny. -Na Morra...- zaklął się na boga snu i śmierci, gdy jego oczy dostrzegły markizę, kopulującą z martwym człekiem, który jeszcze niedawno siedział na tronie obok niej.

Kobieta zauważył swych gości. Wartko zeszła z dosiadanego truchła i kuszącym głosem zawołała do siebie Blaise'a. Mąż zaczarowany w nieznany dla Gustawa sposób ruszył do przodu kierując się wprost na kobietę. -Niedoczekanie szmato...- warknął rudzielec, po czym wyciągnął rękę i złapał kompana za ramię, odwróciwszy go przodem do siebie strzelił swą masywną dłonią w policzek, tak że od razu zaczerwienił się. Nie jeden pijak w karczemnej bójce od takich ciosów tracił przytomność. Gustaw nie chciał skrzywdzić towarzysza, ale miał nadzieję, że jego cios go ocuci...
 
Nefarius jest offline