Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2010, 19:00   #33
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Kiedy wieczorem Ruth zawitała w karczmie pod Złamanym Dukatem, została dość gorąco powitana. Wiele osób się na nią obejrzało uśmiechając się pod nosem. Szczególnie gorąco powitała ją grupka młodych mężczyzn siedzących przy stoliku tuż obok lady - zaczeli wiwatować i wołać ją do siebie. Nawet Karczmarz zaśmiał się wesoło na jej widok. Wszystko to wskazywało na to, ze wczoraj musiało sie tu wiele wydarzyć.
Dziewczyna oczywiście dosiadła się do odpowiedniego stolika, ale zaraz na wstępie, po wypiciu pierwszego postawionego jej kielicha, zaznaczyła, że jutro musi wcześnie wstać i nie może sobie pozwolić na imprezowanie. Powtarzała to przy nieomal każdym kolejnym kielichu, jakiegoś mocnego, stawianego jej trunku. Przy około dziesiątym, pomimo iż znakomicie się bawiła poprosiła o odprowadzenie jej do pokoju... Pamiętała jeszcze potem jak trzech młodzianów bardziej ją niosło niż odprowadzało do jej sypialni. Pamiętała też, że dobrze się uśmiała gdy przeprawiali się, przez bardzo trudne do pokonania schody.

Krótko przed świtem obudził ją padający na jej twarz deszcz. To jeden z tamtych młodych ludzi przejął się tym, że Ruth musiała wcześnie wstać i za pomocą kubka zimnej wody zagwarantował jej skuteczną pobudkę.
- Dzięki za obudzenie. - powiedziała Ruth kilka minut później, gdy zbierała z podłogi swoje ubranie i zakładała je na siebie. Co dziwne, nie pamiętała jak je zdejmowała.
- Mówiłaś wczoraj że to dla Ciebie ważne.
- powiedział spokojnie chłopak przyglądając jej się uważnie.
- Bo jest ważne. - odpowiedziała właściwie już gotowa do wymarszu.
- Dzięki. - powiedziała jeszcze przed wyjściem i nagrodziła chłopaka pocałunkiem. Zaraz potem zniknęła za drzwiami zostawiając go samego.

Udało jej się nie spóźnić na spotkanie, a mało tego, wcale nie wyglądała na niewyspaną, czy skacowaną.
Ponieważ zmuszeni byli czekać, Ruth uznała, że nie musiała się tak spieszyć. Jak się potem okazało, mimo czekania w kolejce spóźnienie nie było mile widziane. Ona na szczęście przyszła na czas i uznała, że czekając mogą sobie porozmawiać.
Ruth podeszła więc do Samuela, z którym nawiązała wczoraj najbliższy kontakt i zagadała do niego.
- Ej, nie rozumiem, co to za heca z tym czekaniem. Po co im ta cała odprawa? To już nie można se wyjść z miasta bez rewizji osobistej?
- powiedziała i uśmiechnęła się po swoim dowcipie.
- Rewizja osobista i ty w jednym zdaniu, brzmią zbyt kusząco. Nie podsuwaj straży takiego pomysłu Ruth.- odparł żartobliwie Samuel spoglądając na dziewczynę i uśmiechając się wesoło.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Wyobraziła sobie jak strażnicy dokładnie przeszukują ją i jego. Wyszczerzyła się mocniej, przygryzając lekko język.
- Ja po prostu nie rozumiem, po co sprawdzają opuszczających miasto. Tych co wchodzą, to owszem powinni, ale tak to jest bez sensu. - marudziła niezadowolona, ale uśmiech jakoś nie znikał z jej twarzy.
–Morski przemyt z Delin, sprawdzają czy ktoś nie wywozi z miasta towarów nie opłaciwszy opłaty portowej. Łatwiej kontrolować karawany w ciasnej bramie, niż sprawdzać statki. Aczkolwiek robią i to, i to.- wyjaśnił Samuel i spojrzał dziewczynie prosto w oczy dodając.- A ja nie narzekam, zwykle muszę czekać, w o wiele mniej miłym towarzystwie.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i przewróciła oczami.
- Skoro mamy tyle czasu to opowiedz mi coś ciekawego.

- Coś ciekawego...- Samuel potarł podbródek i po chwili zaczął opowiadać o ślubie, na który go zaproszono. Ślub ten odbywał się wiele lat temu, jak Samuel był jeszcze nastolatkiem. A żeniła się znajoma jego rodziców. Kobieta znana ze swych purytańskich zasad i wyjątkowej surowości obyczajowej. Aż dziw, że udało jej się znaleźć amanta... I podczas tej uroczystości ślubnej zerwał się wyjątkowo silny wiatr, który podwinął jej suknię ślubną odsłaniając sekrety dolnych partii ciała owej kobiety. A największym jej sekretem okazała się czarna skórzana bielizna...zupełnie nie pasująca zarówno sytuacji, jak i do samej kobiety. Panna młoda strzeliła buraka i zemdlała. I dopiero po ocuceniu jej kontynuowano ceremonię.
- Morał z tej historii jest taki, że jeśli nie jest się kryształowo czystym, nie warto pchać na piedestał. Bo wszelkie skazy prędzej lub później się ujawnią.- rzekł Samuel spoglądając na Ruh i próbując ocenić jej reakcję na tą opowiastkę.
Dziewczyna słysząc historię uśmiała się do łez.
Może nie miała z tego powodu możliwości przemyślenia morału, ale widać było, że przez parę najbliższych godzin czekania, dobry humor jej nie opuści.
- O ja cię kręcę... Ale jazda...
- mówiła pomiędzy atakami śmiechu. - A co na to Pan Młody?! - spytała na koniec i szczerze uśmiechnięta ocierała łzy z policzków.
-Nie wiem. Nie miałem okazji zajrzeć do ich alkowy podczas noc poślubnej.- rzekł z udawaną powagą Lestre. Uśmiechnął się i rzekł.- Skoro jednak powiedział: "tak" przy kapłanie, to chyba nie miał nic przeciwko. A ty masz jakieś ciekawe historie w zanadrzu ?
Ruth powoli przestała się śmiać, a jej twarz przybrała bardzo nietypowy wyraz - Ona myślała, starając sobie przypomnieć jakąś historię z morałem.
Na jej twarzy pojawiło się zmieszanie i zakłopotanie, ale w końcu powiedziała:
- No mogę opowiedzieć taką jedną historię... Usłyszałam ją. W jednej karczmie. - zaczęła, i przeszła do opowiadania... Powiedziała, jak pewien silny i doświadczony w walce człowiek, namierzał w jakimś dużym mieście młodych nastolatków. Groźby pobicia były bardzo skuteczne i dostawał od nich co tylko chciał. Opowiadała jak żył sobie dość wygodnie na ich koszt. Był ich władcą absolutnym i nie omieszkiwał im o tym przypominać uprzykrzając im życie gdy tylko zobaczył oznaki, czy chęci jakiegokolwiek nieposłuszeństwa. Jego "znakomity a wręcz genialny plan zapewniający mu dobrobyt" - jak to określiła Ruth, miał jednak pewną wadę, a mianowicie nie podobał się nastolatkom, którzy źle się czuli w roli podnóżków.
Gamonie się zgadały i zbuntowały. Zastawiły zasadzkę na swojego dowódcę i po tym jak wpadał w liczne pułapki, pokonali go i obalili jego władzę.
- No a morały, to są tu dwa. Nie rób drugiemu co Tobie nie miłe, bo jak mu oddali to zobaczył jak to jest... A poza tym jest takie powiedzenie: I wojownik dupa kiedy wrogów kupa. Bo każdego z osobna to by rozniósł, a jak ich było dużo i pozastawiali na niego pułapki, to pokonali samotnego biedaka. - zakończyła opowiadanie.
Samuel zauważył, że dziewczyna brała tu raczej stronę złego wojownika, niż uciskanych młodzianów. Niemniej zwracał większą uwagę na usta dziewczyny, gdy wymawiała każde zdanie. Gdy skończyła uśmiechnął się.- No to wymieniliśmy się opowieściami. Czym jeszcze chciałabyś się wymienić?
Ruth zastanowiła się chwilę patrząc tajemniczo na Samuela. Po chwili uśmiechnęła się lekko.
- Może sakiewkami? Dam Ci swoją a Ty mi swoją. - zaproponowała. Była przekonana, że w jego sakiewce znajduje się więcej pieniędzy niż w jej, a żart z wymianą miał jej poprawić humor.
- O nie, moja droga...-zaśmiał się Lestre. Przybliżył się i spojrzał w oczy dziewczynie.- A jeśli sakiewka to jedyna rzecz, która czyni mnie pociągającym w twych oczkach? Za to proponuję wspólną kolację w karczmie w której się zatrzymamy. Ja stawiam.
Ruth prychnęła z niesmakiem. - Nie, nie lecę na kasę. - odpowiedziała na pierwsze pytanie, choć jej słowa nie musiały być zgodne z prawdą. - Ale na kolację zgoda. - dodała ze szczerym uśmiechem.
Lestre skinął wesoło głową, spojrzał wprost w oczy Ruth i spytał.- A co przyciąga spojrzenie twych ślicznych oczu i przychylność twych gorących warg ?
Dziewczyna spojrzała rozmówcy prosto w oczy. - A to już moja kobieca tajemnica. - powiedziała z figlarnym uśmieszkiem. Nie chciała tak szybko odsłaniać wszystkich kart.
- A na co Ty lecisz? - spytała udając obojętność w tej kwestii.
Na ciebie?...- rzekł pół żartem-pół serio, z lisim uśmieszkiem na swej twarzy. Po czym już poważniejszym tonem głosu rzekł.-- Trudno powiedzieć...-
Obrzucił spojrzeniem walory Ruth i uśmiechnął się mówiąc.- Każda z którą łączyła mnie nieco głębsza znajomość była inna. Miała w sobie to coś... co także i ty masz.-
Nachylił się lekko w kierunku jej ucha i wciągnął powietrze nosem.- Na przykład zapach. Pachniesz przygodą Ruth... a to kuszący zapach.
Dziewczyna uśmiechnęła się do Samuela. Zwykle nie była obwąchiwana, nawet przez podrywających ją mężczyzn, ale z uwagi na to co usłyszała, nie miała nic przeciwko.
- Dzięki. - powiedziała zadowolona i uśmiechnięta.
- A co myślisz o czekającej nas przygodzie? - spytała spoglądając na niego z ukosa i uśmiechając się tajemniczo. Ciężko było powiedzieć, czy miała na myśli przygodę czekającą ich drużynę, czy nieco inną przygodę - ich, we dwoje.
Samuel spojrzał za siebie i rzekł patrząc na Lamię.- Zapowiada się ciekawie..- spojrzenie Lestre przesunęło się na twarz Ruth.- ...i obiecująco.
Ruth uśmiechnęła się do niego. Dobrze jej się z nim rozmawiało, ale nadszedł czas na zakończenie tej rozmowy - zasłyszane okrzyki znajomego głosu wskazywały na to, że lada moment opuszczą miasto.
 
Mekow jest offline