Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2010, 22:00   #201
Kroni.PJ
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
Gdy Tesamimaru wkroczył na polanę miał jeszcze niewielki zapas czasu. Stanął na jej środku, skrzyżował ręce za plecami i czekał. Jego umysł bym czysty, pozbawiony myśli i wręcz złowieszczo spokojny. Mimo dużego zmęczenia mięśni Hyuuga czuł się wyśmienicie. Ten stan ducha - bezemocjonalnej pustki - odpowiadał mu całkowicie.
Czekał przez około 15 minut na pojawienie się uczniów. Wszyscy przybyli prawie równocześnie, nawet Orisamo, którego sensei umyślnie nie obudził rano.
- Zgodnie z Twoją prośbą, a także moim planem treningowym, wyruszycie dziś na misję - młody jounin sięgnął po trzy niewielkie karteczki zwracając się do Omosy. - Jak na razie będą to zadania rangi D. Postanowiłem, że zostaniemy przez jakiś czas w wiosce i podszlifujemy wasze zdolności podstawowe. Po wczorajszym treningu kontroli czakry, a także kondycji przychodzi czas na kształcenie najbardziej trywialnej z umiejętności ninja - siły - notki znalazły się w dłoniach podopiecznych. - Macie 2 i pół godziny na powrót na tę polanę. Radzę się nie spóźnić. Do zobaczenia - kroki Hyuugi były lekkie, pewne i mimo tego, że dość mozolne niezwykle płynne i szybko się przemieszczał.

***

Tesamimaru wkroczył na ulice Konohy z niezwykłą gracją i dostojnością. Splecione na plecach dłonie skrywały się w długich i szerokich rękawach luźnej, błękitno-białej szaty. Strój wykonany był w całości z niezwykle delikatnego i miłego w dotyku materiału. Sam ninja nie wiedział dlaczego wybrał akurat ten.
Wędrując między ludźmi trzymał głowę wysoko. Stąpał bardzo dumnie i z wielką pewnością. Nie przykładał zbytniej wagi do ludzi na około - obserwował swoje myśli, które niczym liście na wietrze szybowały przez jego umysł by wkrótce opaść i pozostawić świadomość czystą i niezmąconą. Hyuuga odczuwał bardzo specyficzne uczucie, skądś je znał jednak nie potrafił go w żaden sposób zakwalifikować.
Stopy uderzały o bruk, wąskich alejek przedmieści. Delikatne powiewy wiatru unosiły luźne szaty i opinały je na ciele, muskały skrórę i podnosiły czarną kitę spoczywająca na łopatkach. Nieliczne kosmki włosów, falujące na czole jounina, tańczyły rozpraszając od czasu do czasu jego uwagę.
Pogrążony w głębokich otchłaniach swojej egzystencji Tesamimaru wkroczył prawie bezwiednie na plac szpitala. Postawił krok przez próg, tak że znajdował się na granicy, wychylił się delikatnie i spojrzał w kierunku recepcjonistki.
- Wiadomo coś w sprawie matki Orisamo? - spytał spokojnych, pełnym głosem.
- Żadnych szczegółów - odparła uśmiechając się do niego pielęgniarka. - Ciecie nie wskazuje na żaden specyficzny rodzaj broni, jak i nie można po nim wskazać kto je wykonał.
- Rozumiem... - młody Hyuuga zamyślił się na chwilę. - Czy mógłbym pomówić z Sasatorim? - zapytał dość uprzejmie, ale jego głos wzbudził w kobiecie specyficzne uczucie. Zrobiło się jej głupio. Zastanowiła się przez chwilę czy aby nie powinna wstać rozmawiając z nim, a potem przewertowała w głowie wszystkie znane jej zasady dobrego wychowania, by upewnić się czy żadnej nie łamie. Mimo upewnienia czuła specyficzne uczucie, jakby zakłopotanie.
- Sasatori-san wyruszył z grupą geninów do kraju wiatru... - odpowiedziała niepewnie. - Może chciałby Pan pomówić z...
- Nie dziękuję - odparł młodzieniec uprzedzając pytanie. Wyszedł swym dumnym krokiem. Za cel obrał biuro Hokage.
"Pan?!" - rozmyślał. - I ten zmieszany głos... Niezwykłe, a nawet deczko przerażające.

Przywódca Wioski Ukrytego Liścia przywitał młodego Hyuugę ciepło.
- Mimo niespodziewanego obrotu spraw i "niemiłego" zakończenia ostatniej misji, jestem Ci wdzięczny Tesamimaru - podjął. - Okazało się, że grupa ninja, których pokonałeś wraz z drużyną 2. była grupą Madary. Chcieli wykraść informacje dotyczące Juubiego...
- Dziękuję za miłe słowa Hokage-sama - odrzekł lekko skłaniając się młody jounin. Nie był jednak tak uniżony i pełen respektu i szacunku co zwykle. Zdawał sobie z tego sprawę i czuł się z tym dobrze.
- Przybywam w następującej sprawie - zaczął bez pardonu. - Chciałbym zabrać moich podopiecznych na kilkudniową misję - najlepiej poza granice kraju ognia.
Hmm... - Hyuuga nie był arogancki jednak jego zachowanie zmieniło się. Kage spojrzał na niego badawczo. - Właściwie czemu nie?.. - odparł. Słowa wydobywały się z jego ust w monotonny sposób, jakby myślał o czym innym. - Dobrze - dodał z nagłym ożywieniem. - Mam dla Twojej drużyny misję, która na pewno Cię ucieszy...

***

Tesamimaru po raz kolejny znalazł się na polanie delikatnie przed czasem. Gdy jego uczniowie przybyli siedział w medytacji. Powstał i uśmiechnął się delikatnie, a mimo to niezwykle ironicznie, do Omosy. Jednymi z najważniejszych cech ninja są pokora i umiejętność do dostosowania się do sytuacji; jedną z najważniejszych cech ucznia jest pełne zaufanie i szacunek wobec nauczyciela. Pytanie młodego Uragiri o misje nie było specjalnym uchybieniem od żadnej z tych zasad, ale Hyuuga uważał, że w początkowej fazie treningu należy wyplenić jak najwięcej niepożądanych cech i wykształcić te chętnie widziane. W późniejszej fazie shinobi zna zasady i nie trzeba mu ich wpajać, sam trzyma się reguł i jest mu po prostu łatwiej. Jounin nigdy nie mógł zrozumieć pobłażania nowicjuszom dlatego teraz z taką radością patrzył na umęczone twarze geninów.
Sensei obrócił się do swoich uczniów plecami i zaczął iść w stronę gęstwiny leśnej. Uniósł rękę i machną nią zachęcając podopiecznych by ruszyli za nim. Po chwili marszu stanęli nad strumieniem, nad którym kilka dni wcześniej odbywał się trening Miwy i Orisamo. Tesamimaru wszedł do wody. Jego szata momentalnie ciasno oblepiła kostkę i łydkę. Mistrz nie zatrzymał się. Zmierzał w kierunku jednego ze stawów. Gdy znajdowali się już blisko brzegu rzekł:
- Trochę orzeźwienia się wam przyda - jakby nie zauważając spadu wody postawił krok w toń i szybko wpadł do chłodnej wody. Postawił kilka kroków na kamienistym dnie i już po chwili woda zakrywała go do wysokości klatki piersiowej. Polecił uczniom by powtórzyli operację - zabronił im również zdejmować ubrania.
Gdy cała czwórka znajdowała się już w wodzie Hyuuga zaczął wykonywać proste sekwencje składające się z obszernych ruchów. Ani na chwilę nie opuszczał rąk, które walczyły z silnie opierającą się wodą. Gdy genini zaczęli po nim powtarzać ćwiczenie szybko zrozumieli jego sens. Już po krótkiej chwili ręce zaczęły odmawiać posłuszeństwa, a sensei cały czas wykonywał płynne ruchy nawet nie myśląc by przestać. Gdy po dłuższym czasie opuścili wodę wszyscy byli zmarznięci i kolosalnie zmęczeni.
- Teraz stańcie proszę w takiej pozycji - Tesamimaru wykonał przysiad w około metrowym rozkroku. Zatrzymał pozycję kiedy w stawie kolanowym i biodrowym miał kąt bliski dziewięćdziesięciu stopniom. - Macie stać w tej pozycji dopóki wasze mięśnie wytrzymają. Koniec ćwiczenia nastąpi kiedy się przewrócicie.

Luźna koszula Hyuugi leżała pod drzewem, a on sam przechadzał się dumnie między leżącymi na ziemi i ciężko zipiącymi studentami.
- Starczy wam tego odpoczynku - rzekł. Uczniowie niechętnie podnieśli się z ziemi. Samo stanie było problematyczne. Jounin ugryzł się w palec i wykonał serie pieczęci. Dłoń zderzyła się z ziemią:
- Ninpo Kuchiyose! Kaonayuu! - z obłoku dymu wyłonił się biały kot o szarych oczach. - Usiądźcie proszę wygodnie - białe oczy mistrza przesunęły się po uczniach. - Przyjacielu - rzekł do przyzwanego zwierzęcia - pozostawiam ich w Twoich rękach.
Kot przeszedł między siedzącymi na ziemi geninami ocierając się o nich. Kroki stawiał ospale i powoli. W końcu stanął za nimi.
- Skupcie się na sobie. Nie pozwólcie uciekać myślą - jego głos był bardzo delikatny, wręcz kojący. Słowa układały się w długie, przyjemne mruczenie. Nagle delikatny stan prawie euforii wszystkim studentom przerwało dziwne uczucie. Ściśnięcie w brzuchu, a potem ból głowy. Po chwili poczuli w sobie obecność kota. Zwierz za wszelką cenę chciał poznać ich sekrety.

***

- Dzielni wojownicy z nich wyrosną - rzekł Kaonayuu i ospałym krokiem podszedł do drzewa. Umościł się wygodnie. Jego ciało powoli zmieniło się w coś przypominającego watę cukrową, a chwilę później po kocie został tylko biały dym, który szybko rozrzedził się i zniknął.Tesamimaru jeszcze chwilę obserwował ledwo poruszających się podopiecznych... Ciekawe dzieciaki - pomyślał i chwilę później zniknęły żyły w okół oczu wraz z obrazem oddalających się shinobi.
Jounin był wypoczęty - nie wykonał wielu ćwiczeń tego dnia. Robił to umyślnie. Ciężki trening dni poprzednich, a także pozostałości po ostatniej walce przypominały o sobie, a przecież chciał wreszcie zgłębić to...
- KEGE SHEN! - krzyk rozszedł się między pniami drzew.

- Hu, hu... - wielkie krople potu spadały na ziemię z czarnych włosów Tesamimaru. Jego klęcząca sylwetka, wsparta na dłoniach, odcinała się na tle księżycowego odbicia na tafli wody. Młody jounin od kilku godzin doprowadzał się do granicy wytrzymałości by ją przekroczyć. Czuł, że jest blisko... Blisko koniecznego przełomu. Ledwo wstał i ponownie wykonał pieczęci. Stał chwilkę z dłońmi przed klatką piersiową. Dość - pomyślał. Podszedł do drzewa, zabrał koszulę i ruszył do domu. Jego umysł znowu powrócił do normalnego stanu. Zastanawiał się nad przyszłością swoich uczniów, swoją, całego świata ninja i tego jak będzie mógł na niego wpłynąć i nagle zrozumiał...
-Znowu Ty? - wyszeptał cicho. - Już dawno powiedziałem Ci, że masz odejść... Nie wracaj - ciężkie kroki straciły grację i dumę. Tesamimaru po raz kolejny wygnał pychę, wygnał myśl, że jest lepszy, bo ma te oczy i po raz kolejny obiecał... Obiecał, że zmieni świat, obiecał że zlikwiduje podziały...
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...
Kroni.PJ jest offline