Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2010, 23:18   #124
Lynx
 
Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znanyLynx wkrótce będzie znany
Sytuacja wydawała się beznadziejna. Dalsze kontynuowanie walki mogło oznaczać dla nich tylko śmierć. Amberlen była poważnie ranna i osłabiona z powodu utraty krwi. Mimo to udało jej się jeszcze odskoczyć przed kolejnym nadciągającym atakiem. Z rąk które zaczęły odmawiać już posłuszeństwa wyślizgnął się śliski od krwi miecz. To rozwiało wszelkie wątpliwości dotyczące ewentualnego pozostania na polu walki. Rzuciła jeszcze okiem na towarzyszy. Obaj nie wyglądali zbyt dobrze ale byli chyba mniej ranni od niej. Pomyślała że jeśli zacznie uciekać pierwsza przynajmniej część koboldów pobiegnie za nią co pewnie umożliwi także im ucieczkę lub nawet walkę z mniej licznymi już przeciwnikami.

Kilka sekund później biegła już w kierunku lasu nie myśląc już o towarzyszach ani nawet o tym dokąd biegnie. Liczyło się tylko przetrwanie. Mimo że jej osłabione ciało nie nadawało się do biegu to koboldy także nie były zbyt szybkie więc po pewnym czasie udało jej się je zgubić. Gdy tylko upewniła się że nikt więcej jej nie goni padła zdyszana na ziemie. Straciła zbyt wiele krwi a w dodatku ten wysiłek zużył resztę jej sił więc zapewne niedługo straci przytomność. Przeleżała jakieś kilka minut w czasie których udało jej się odzyskać oddech po czym usiadła na pobliskim kamieniu i wyjęła resztę opatrunków z torby. Niektóre rany wydawały się poważne i jeśli teraz by ich nie opatrzyła mogła by wykrwawić się na śmierć zanim uda jej się dotrzeć do miasta. Nie miała czasu na dokładne zaopatrzenie ran jeśli chciała zdążyć przed zamknięciem bram więc tylko powierzchownie oczyściła je i przewiązała bandażami. W między czasie zastanawiała się co mogło przydarzyć się jej towarzyszom, co prawdopodobnie nie miało już większego znaczenia bo po tym co się wydarzyło raczej nie pozostaną już drużyną. Gdy skończyła wstała i ruszyła w kierunku Winterheaven.

Do miasta dotarła wieczorem jednak bramy były jeszcze otwarte. Bez zastanowienia udała się w kierunku karczmy, gdzie bez zjedzenia kolacji od razu udała się do wynajętego pokoju i położyła spać. Była wyczerpana jednak zanim zasnęła jeszcze chwilę zastanawiała się co ma teraz począć. Dalsze kontynuowanie zadania wydawało się niemożliwe a w sprawie kupca przez którego się tu znajdowała utkwiła w martwym punkcie.

Gdy wstała rano była nie mniej obolała niż wtedy kiedy się kładła a w dodatku była potwornie głodna. Mimo to po raz kolejny zmieniła opatrunki, umyła, przebrała w czyste ubrania po czym zeszła na śniadanie.
 
Lynx jest offline